Po wczorajszym wywiadzie dla serwisu Polsatsport.pl, w którym James McSweeney w ostrych słowach odniósł się do Karola Bedorfa twierdząc, że ten jest nikim w świecie sportów walki, dziś opublikowano rozmowę z mistrzem KSW, w której Bedorf przyznał, że wypowiedź McSweeneya nie uszła jego uwadze:
W świecie mediów takie informacje rozchodzą się bardzo szybko. Podobno swoimi pytaniami wręcz wyprowadziłeś mojego rywala z równowagi. Jego polityczność będzie wzrastała z każdym kolejnym dniem. Nie sądzę, że nazwał mnie „Nikim”. On po prostu powiedział, że nie oglądał moich walk. Jeśli nie śledzi pojedynków swoich przeciwników i wchodzi do klatki pod wpływem chwili to świadczy tylko o nim. Ja analizuję swoich rywali i przygotowuję się do pojedynków jak tylko to jest możliwe.
Abstrahując jednak od słownych przepychanek warto zwrócić uwagę na to w jaki sposób Karol Bedorf odniósł się do pytania o chęć toczenie walki w stójce z McSweeneyem i tego, że taka właśnie informacja trafiła do jego przeciwnika.
Tak mu powiedziałeś? Bardzo się z tego cieszę. [..] Myślę, że mało który zawodnik zdradza swoje pomysły na walkę podczas spotkań z mediami. Tak pewnie było zarówno w moim, ale również w jego przypadku.
Czy zatem faktycznie podczas KSW 34 na Torwarze panowie będą starali się rozwiązać sprawę w stójce? Przekonanym się już 5 marca.
Pełny wywiad do przeczytania tutaj.
Mam bardzo dziwne przeczucie, że Bedorf to umoczy.
Upieranie się przy stójce ze strony Karola by było idiotyzmem. Po co grać z rywalem w jego grę, na jego warunkach? Bo tym właśnie by było walczenie z McŚwinim w jedynej płaszczyźnie, w której coś ogarnia