Junior dos Santos (21-6) już 25 stycznia powróci do rywalizacji na UFC on ESPN+ 24. Jego rywalem na gali w Raleigh będzie Curtis Blaydes (12-2). Dla Brazylijczyka jest to powrót po groźnej infekcji. Jak czuje się na ten moment popularny ”Cigano”? Odpowiedź poznamy w wywiadzie dla MMAFighting.
To było bardzo poważne. Spędziłem tydzień w szpitalu i ciągle myślałem o walce z Volkovem, chciałem, żeby lekarz przyszedł i powiedział, że mam zielone światło. On jednak przyszedł i powiedział, że chyba nie zdaję sobie sprawy z powagi sytuacji. Zdradził mi, że gdyby nie mój zdrowy tryb życia, to trafiłbym na oddział intensywnej terapii.
Lekarz powiedział, że mogłem stracić nogę, a nawet umrzeć.
Wtedy do mnie dotarło. Pierwszą rzeczą, o której pomyślałem – dzieci i rodzina. Było mi ciężko, bo czułem się dobrze, lecz nagle przytrafiła się przykra rzecz.
Teraz wyobrażam sobie, tworzę film w swojej głowie, co tak naprawdę mnie ominęło. W powrocie do zdrowia pomogła mi moja dyscyplina i zadbanie o ciało.
Co więcej, Junior uważa, że kategoria ciężka jest obecnie bardzo wymagająca, a on sam nie zamierza wybierać sobie rywali. Mimo ostatniej porażki z Francisem Ngannou nie szuka on łatwego rywala na odbicie, a z pewnością starcie z Curtisem Blaydesem nie jest na przetarcie.
Nie wybieram sobie rywali, nigdy tego nie robię. Jestem tutaj po to, aby dawać dobre pojedynki. Wierzę, że mogę odzyskać pas. To tylko kwestia czasu i ciężkiej pracy.
Ta dywizja jest bardzo niebezpieczna. Jest wiele ciężkiej pracy do odwalenia, ale jestem na to przygotowany.