Josh Barnett, który udanie zadebiutował w Polsce podczas gali Genesis pokonując w walce na gołe pięści Marcina Różalskiego ma za sobą bardzo długą i bogatą karierę, którą rozpoczął jeszcze w latach 90. XX wieku. Dziś patrząc z perspektywy czasu Josh przyznaje, że MMA bardzo się zmieniło.
W rozmowie z Michałem Janowskim dla serwisu Josh został zapytany o zmiany w świecie mieszanych sztuk walki na przestrzeni lat i przyznał, że są one ogromne.
Czysta walka, którą pamiętam z początków mojej kariery, ustąpiła miejsca układom biznesowym i przemysłowi rozrywkowemu. Nowi zawodnicy chcą teraz być nie tylko wojownikami, ale zależy im też na sławie i wielkich pieniądzach.
Josh przyznał jednak też, że zmiany te niekoniecznie są czymś złym.
Jakkolwiek tego nie oceniać, MMA jest teraz tak duże, że można realizować tego typu plany. Sam nie uważam, aby to było coś bardzo złego. W końcu chodzi o to, aby odnieść sukces w tym sporcie.
Josh to prawdziwa weteran MMA. Karierę zaczął w 1997 roku. Był uczestnikiem pierwszych gal UFC. Później na dłużej zatrzymał się w PRIDE. Miał etap w Affliction, Strikeforce, by ponownie wrócić do UFC i tam zakończyć karierę w 2016 roku. Walczył z największymi tuzami świata MMA: Randym Couturem, Cro Copem, Nogueirą, Cormierem, Mirem, Arlovskim, a nawet z Pawłem Nastulą, z którym zwyciężył w 2006 r. Pas mistrzowski UFC w wadze ciężkiej zdobył zwyciężając z Randym Couturem na UFC 36 – został go jednak pozbawiony, nie przechodząc po walce testów antydopingowych.