Anthony Smith niezbyt wierzy w to, aby Jon Jones po ostatnim incydencie z policją kiedykolwiek przestał być na bakier z prawem. Były pretendent do tytułu mistrzowskiego wagi półciężkiej udzielił wywiadu portalowi MMAFighting, w którym stwierdził, że ”Bones” musiałby naprawdę dorosnąć do odpowiedzialności.

To nie zależy od wysokości mandatu czy lat spędzonych za kratami. To nawet nie tyczy się sponsorów, których stracisz, a także dobrego imienia. Jon nigdy się nie zmieni, dopóki sam nie będzie tego chciał.

Ten gość nawet nie jest smutny z tego powodu, że został złapany. Czuje się z tym źle, bo wszyscy o tym wiedzą. Sam byłem na jego miejscu i robiłem głupie rzeczy.

Mam za sobą jazdę po pijaku i wypadek. Policja mnie ciągle łapała, aż w końcu trafiłem za kraty. Zmieniłem się dopiero wtedy, kiedy wewnętrznie tego chciałem. W porównaniu do Jonesa ja tego nie ukrywałem. Musisz w końcu podnieść głowę i przyznać się, że spier***iłeś.

Co więcej, Amerykanin uważa, że fanów czekają kolejne przeprosiny od Jona i słowa skruchy, które są kłamstwem, ale uleczą część nienawiści kibiców.

Wiemy, jaka będzie historyjka. Zrehabilituje to kilkoma rzeczami, da wywiad, przeprosi, może opowie o zmianie i to tyle. Następnie zawalczy w oktagonie, podziękuje publiczności, wyjawi, że zawsze może liczyć na wsparcie. Minie rok i znowu coś odwali.

Ten gość musi zajrzeć w swoje serce, musi mieć jakiś problem. Wszyscy wiemy, że ma pieniądze – to są zupełnie inne demony, z którymi musi sobie poradzić. Na chwilę obecną powiem tyle – nic mnie już nie zdziwi, jeżeli chodzi o Jona, cokolwiek by zrobił. Nie dziwi mnie to.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.