Po odejściu z UFC, Corey Anderson szczerze wypowiada się na temat swojego byłego pracodawcy. Zawodnik, który zadebiutował w klatce Bellator MMA pokonując weterana Melvina Manhoefa, przed walką z niebezpiecznym stójkowiczem wypowiedział się na temat aktualnej sytuacji w kategorii półciężkiej UFC. Tam organizacja chce zestawić Jana Błachowicza i Israela Adesanyę. Według byłego rywala Polaka, nie jest to walka, która ma najwięcej sensu.

Masz walkę Santosa i Glovera w ten weekend czyli numer 1. kontra numer 3. To walka o miano pretendenta w dywizji. Dlaczego miałbyś zestawić w ten sam tydzień walkę Israela Adesanyi z Janem Błachowiczem? To oznacza, że wygrany starcia z tego weekendu będzie musiał czekać albo walczyć z kimś innym. Tak działa UFC – jeśli zdecydujesz się czekać to będą chcieli wepchnąć kogoś innego przed ciebie, kto będzie chciał się bić z najlepszymi. Jeśli nie będziesz czekać to wejdziesz do klatki i wtedy masz szansę przegrać tak jak ja to zrobiłem z Janem Błachowiczem. Tak działa UFC. Nie chodzi tutaj o to, które zestawienie ma najwięcej sensu, a jedynie które zarobi najwięcej.

Anderson zmierzył się z Błachowiczem w lutym tego roku w Rio Rancho. Wtedy to Polak znokautował go i wywalczył sobie pojedynek o pas mistrzowski UFC. Początkowo Błachowicz zabiegał o starcie z Jonem Jonesem, lecz ten potem zwakował tytuł. Na UFC 253 „Cieszyński Książę” zmierzył się z Dominickiem Reyesem, którego znokautował w 2. rundzie pojedynku.

Teraz nie wiadomo kiedy miałaby się odbyć walka dwóch mistrzów „Ultimate Fighting Championship”. Zarówno Santos jak i Teixeira zapowiadają, że nie zamierzają się poddawać i chcą pokazać na gali UFC Vegas 13, że to oni zasługują na walkę o pas mistrzowski.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.