W nocy z soboty na niedzielę nasz rodak, Jan Błachowicz (MMA 26-8), stanie przed życiową szansą zdobycia tytułu mistrzowskiego kategorii półciężkiej UFC. Jego rywalem będzie niezwykle wymagający Dominick Reyes (MMA 12-1). Zawodnicy zmierzą się ze sobą w drugiej walce wieczoru gali z numerem 253, która odbędzie się na „Fight Island”.
Zobacz także: To już dziś! Najważniejsza walka w polskim MMA. Nie przegap – Błachowicz vs Reyes o pas
„Cieszyński Książe” udzielił dzisiaj wywiadu Dominikowi Durniatowi/Polsat Sport. 37–latek został zapytany przez prowadzącego, jaka była jego pierwsza myśl po przebudzeniu, na co odpowiedział następująco:
To, że to już jest ten dzień. Ale tak naprawdę pierwsza myśl była taka: idziemy na śniadanie. Bo to jest normalny dzień, jak każdy inny. Tak naprawdę, to będę walczyć dopiero jutro. Dzisiaj jest relaks i skupienie, ale wiadomo, że emocje są coraz mocniejsze, już delikatnie się trzęsiemy w środku. Ale to jest normalne, tak ma być, jakby ich nie było, to byłoby gorzej. A tak normalny dzień. śniadanie, obiad, jakiś spacerek, jakiś film. Idziemy spać trochę wcześniej, bo wcześniej trzeba wstać. I hej przygodo! Obyśmy jutro świętowali.
Sztab szkoleniowy reprezentanta WCA Fight Team stwierdził, że ich podopieczny jest świetnie nastawiony do zbliżającego się wielkimi krokami starcia i w głowie już jest mistrzem. Błachowicz tak odniósł się do tych słów:
Muszę być tak nastawiony i to nastawienie jest. Jest dobrze, nawet bardzo dobrze. Dzisiaj zrobiłem już rozruch, bo po ważeniu i nawodnieniu mięśnie trzeba „przepalić”. Na tym rozruchu czułem się bardzo dobrze i jeżeli nie popełnię jakiegoś błędu, to jutro będziemy się cieszyć. Już nie mogę doczekać się walki, a ten okres oczekiwania jest najgorszy. Nie robię jednak tego pierwszy raz, więc wiem, jak sobie z tym radzić. Gra, film, książeczka i… czekamy.
Jan jest związany z UFC od 2014 roku. Jego kariera w największej organizacji MMA na świecie nie zawsze była usłana różami. Błachowicz już w ten weekend może spełnić swoje marzenie o zostaniu mistrzem.
Były wzloty, były upadki, ale nigdy się nie poddawałem. Nigdy nie wątpiłem w swoje umiejętności i w końcu wywalczyłem wymarzoną szansę. Jeszcze jeden mały kroczek i może będę spełniony. Oby tak było, głęboko wierzę w to, że dam radę.