Edson Barboza po dwóch ciężkich przegranych nie zamierza zwalniać tempa. Brazylijczyk w wywiadzie dla MMAFighting.com stwierdził, że chce szybko wrócić do oktagonu UFC po ostatniej porażce przez TKO z Kevinem Lee. Przypomnijmy, iż przed Lee jego przeciwnikiem był Khabib Nurmagomedov, z którym przegrał przez decyzję.
Moim planem jest jak najszybszy powrót. Kocham to co robię i nadal jestem zmotywowany, głodny treningu i rozwoju. Chcę zawalczyć jeszcze dwa razy w tym roku.
Zebrałem ostatnio sporo ciosów. To zabawne, że teraz nagle jestem wojownikiem, który nie rezygnuje w walkach i potrafi przyjąć cios. Po walce z Cerrone wszyscy przecież stwierdzili, że mam szklaną szczękę. Chcę szybko wrócić do rywalizacji. Nawet dzisiaj już trenowałem Wrócę i znowu dam z siebie wszystko.
Nadal jestem jednym z najlepszych w dywizji. Moja kategoria jest wypełniona talentami. Mam wrażenie, że od lat jest bardzo podobna. Nie jestem teraz blisko walki o pas, ale nadal jestem w topie.
Wierzę, że mogę pokonać każdego w dywizji. Dlatego też źle się czuję po tych porażkach – wiem, iż mogłem wygrać z tymi rywalami. Nie obchodzi mnie co myślą inni. Ja wiem, że mogę pokonać wszystkich w mojej kategorii wagowej.
Jeden z nielicznych brazoli który ma u mnie wieczny szacunek. Szkoda w chuj że kutasiarz Lee przeżył tą obrotówkę.
James Vick. Gość ma 9-1 w UFC a jest dopiero na 11-stym miejscu. Dlaczego? Bo ludzie powiedzą: bo nie pokonał nikogo z topu. Bo nie dostał nikogo z topu – poza Beneilem Dariushem, z którym przegrał. Powinien walczyć z Edsonem Barbozą, by móc się wspinać wyżej. Bo z kim ma wygrywać i walczyć James Vick, żeby awansować? Najlepiej z gościem po porażce lub dwóch z topu dywizji. A gdyby Edson walczył z Gaethje? Bez sensu, top 7 walczyłby ciągle między sobą, hermetyczne grono i ciężko byłoby nowym zawodnikom awansować wyżej. Tony, Khabib i Lee jakoś doszli wyżej, a to są zawodnicy topowi. Ale musieli stoczyć dużo walk, zanim weszli tam, gdzie są. Edson Barboza vs James Vick.