Dustin Poirier po znokautowaniu Conora McGregora na UFC 257 na konferencji prasowej po gali powiedział, że przed rewanżową walką z Irlandczykiem nie czuł już jego „aury”.
„Diamentowy” Poirier po prawie 7 latach udanie zrewanżował się Conorowi McGregorowi za porażkę przed czasem z 2014 roku. Były tymczasowy mistrz UFC brutalnie znokautował Irlandczyka w drugiej rundzie walki wieczoru na wczorajszej gali UFC 257.
Dustin Poirier zapytany na konferencji prasowej po gali czy zauważył u swojego przeciwnika jakieś różnice w stosunku do pierwszej walki sprzed lat odpowiedział:
„Ta pierwsza walka była tak dawno temu. Czułem…i może stało się to dzięki temu, że też się zmieniłem, czułem, że jego obecność była jakby mniejsza, mniej czułam „aurę” wokół niego. Po prostu dziś widziałem, zupełnie innego zawodnika. W pierwszej walce można powiedzieć, że byłem jak ktoś stoi i po prostu patrzy na pociąg jadący wprost na niego. Tym razem walczyłem ze zwykłym człowiekiem, który krwawi tak samo jak ja i wiedziałem o tym.”
O swoim nastawieniu w walce powiedział krótko:
„Nie czułem żadnych emocji, byłem jak zabójca i byłem tutaj aby wykonać wyrok. Byłem skupiony i naładowany. Nie czułem niczego.”
Zapytany o kolejne plany i trzecią walkę z McGregorem, Poirier powtórzył słowa z oktagonu i potwierdził, że będzie trzeba do niej doprowadzić w przyszłości. „Diament” zainteresowany był również zaległym pojedynkiem z Natem Diazem. Kategorycznie jednak odrzucił pomysł starcia z Michaelem Chandlerem który w imponujący sposób zadebiutował wczoraj w organizacji UFC:
„Nie ma szans żebym wziął taką walkę. Nie chcę go teraz obrazić, wydaje się być dobrym gościem ale Chandler dopiero tu przyszedł i wygrał jedną walkę z zawodnikiem który wracał po porażce ze mną. Ja jestem tu od kiedy? Ile walk stoczyłem w UFC? Chandler powinien teraz zmierzyć się z Charlesem Oliveirą. W innym wypadku wolę zajmować się sprzedażą gorącego sosu. Nie ma szans żebym się na to zgodził, mogą zrobić z tą dywizją to co im się podoba.”