Mityczna bogini Temida czuwa nad sprawiedliwością. Ma przewiązane oczy, co pozwala jej być bezstronną, waga pomaga roztropnie podejmować decyzje, a miecz strzeże porządku.
Zaniepokojona pogłoskami o, jak twierdzą niektórzy, niesprawiedliwym wyniku pojedynku między Rafałem Haratykiem a Łukaszem Bieńkowskim, kolejny raz postanowiła zwołać komisję ekspertów, aby oceniła pracę sędziów gali Babilon MMA 2 w osobach Filipa Niemkowicza, Michała Łępickiego oraz Grzegorza Szczepanika, którzy przekazali opinii publicznej poniższy werdykt.
Jakub Madej
Tomasz Chmura
Runda 1
Pierwsza runda była pod dyktando Łukasza Bieńkowskiego, który od pierwszych chwil atakował i celnie trafiał Rafała Haratyka. Oprócz przyjmowania ciosów, Rafał zaliczył również lekki nokdaun, który ostatecznie zacementował 10-9 dla Łukasza. W tej odsłonie nie ma żadnych wątpliwości co do tego, kto ją wygrał. 10-9 Bieńkowski.
Runda 2
W drugiej rundzie Bieńkowski znów na początku z werwą trafiał ciosami Haratyka, ale w okolicach 3 minuty, tym razem to Rafał trafił Łukasza tak mocno, że w nokdaunach było już 1:1. W całej tej rundzie oprócz paru ciosów Bieńkowskiego i nokdaunu Haraktyka mało się działo. Większe wrażenie przy tego typu „spokojnej” rundzie zrobiło więc posadzenie Łukasza na matę i w moim mniemaniu runda ta nieznacznie poszła na konto Rafała. 10-9 Haratyk.
3 Runda
Najcięższa do oceny była ostatnia odsłona pojedynku. Nie było w niej żadnych mocnych akcentów. Werdykt trzeba było więc brać z tych małych szczegółów wpływających na pełen obraz walki. A w tych lepszy dla mnie był Rafał Haratyk. Zadał kilka ciosów więcej, częściej atakował, napierał na rywala i kontrolował środek klatki. Ogólnie robił lepsze wrażenie, próbując nawet przyśpieszyć w ostatnich sekundach starcia i takiego zadarcia brakowało Bieńkowskiemu w tej rundzie. 10-9 Haratyk.
Pojedynek był bardzo wyrównany, ale najmocniejsza była pierwsza runda starcia. Niestety była ona „tylko” na 10-9 dla Łukasza, który choć zdominował Rafała, nie uczynił to w takim stylu, by móc dać mu 10-8. Tym sposobem dwie pozostałe rundy, choć bardziej wyrównane niż pierwsza odsłona, również były na 10-9, ale tym razem dla jego przeciwnika. Nie doszukiwałbym się kontrowersji w tym starciu. Obaj zawodnicy mocno zwolnili tempo od drugiej rundy i nie zdołali narzucić swojego stylu drugiej stronie. Dwie pozostałe rundy, co do których są wątpliwości, pokazały nam dwóch zawodników kąsających się ciosami, bez zaznaczonej „wyraźnej” przewagi którejś ze stron. Gdyby nie było nokdaunu w drugiej odsłonie, powędrowałaby ona dla Bieńkowskiego. Gdyby nie było kontroli klatki i ciągłej presji ze strony Haratyka, to runda byłaby na remis.
Marcin Jabłoński
Bieńkowski rozpoczął rundę trafiając mocnym prawym, następnie powtarza, skuteczne w pierwszej rundzie, frontalne kopnięcie na kolano przeciwnika. Wspaniała praca na nogach wychowanka klubu Tajfun Legionowo, połączona z lekkim balansem ciała, pozwala mylić przeciwnika w stójce. Bieńkowski ma przewagę przez pierwsze półtorej minuty, aż do momentu, w którym Haratyk skontrował szarże reprezentanta Mighty Bulls Gdynia ciosem podbródkowym. Zamroczony Bieńkowski padł na matę gdzie Haratyk starał się zakończy walkę przed czasem uderzeniami z góry. Faworyt kibiców zgromadzonych legionowskiej hali szybko jednak wstaje i kontynuuje bój w stójce. Bieńkowski po nokdaunie wyraźnie zwolnił, co przełożyło się na tempo całego pojedynku. Aż do ok. 35 sekundy przed końcem drugiej odsłony, nie było akcji wartych szczególnej uwagi, wtedy to Bieńkowski mocnym prawym lekko naruszył przeciwnika.
Kluczowym momentem tej rundy był nokdaun na Bieńkowskim. Wtedy Haratyk był bliski skończenia walki przed czasem, aplikując przeciwnikowi dodatkowo 2-3 ciosy z góry. Przekładam to nad wszystko, co w ofensywie zrobił faworyt kibiców, wobec tego punktuję 10-9 dla Haratyka.
Runda 3
Kolejny raz Bieńkowski agresywnie rozpoczął rundę. W jego dwóch ofensywnych akcjach około 4-5 znaczących ciosów dosięgnęło głowy przeciwnika. W kolejnej minucie obaj zawodnicy walczyli bardzo zachowawczo, wymieniali jedynie nieznaczące, w większości niecelne, kopnięcia. Po 73 sekundach padł lewy na lewy, oba celne, następnie, kiedy do końca rundy zostało 3 minuty, Haratyk trafia swój pierwszy mocny cios w tej odsłonie – lewy podbródkowy. Dokładnie w połowie rundy trafia mocnym prawym – tym razem Bieńkowski. Kolejna znacząca wymiana miała miejsce dopiero na 75 sekund przed końcem, tu warty odnotowania celny cios Haratyka. 45 sekund później obszerny prawy Bieńkowskiego dochodzi celu, prawdopodobnie powtórzył to na 15 sekund przed końcem walki, ale usytuowanie kamery nie pozwala jednoznacznie stwierdzić czy cios doszedł. Ostatnie znaczące uderzenie należy do Haratyka, a następuje zaraz po niecelnym kopnięciu frontalnym na korpus.
Niestety runda trzecia w wykonaniu obu zawodników była bardzo zachowawcza. Co prawda Haratyk wykazywał większe chęci do ofensywy jednak nic z tego nie wynikało, wyglądało to tak, jakby wstrzymywał ciosy czekając na lepszą okazję. To on zajmował środek klatki i wyznaczał miejsce gdzie toczy się pojedynek, ale ważniejsze są mocne, celne ciosy, których więcej było po stronie Łukasza Bieńkowskiego. Po trzykrotnym obejrzeniu tej odsłony walki, punktuję tak samo, jak podczas oglądania walki na żywo, na hali. 10-9 Bieńkowski.
Podsumowanie:
Zarówno pierwsza jak i druga runda są dość jasne do punktowania, dlatego kluczową rolę w ocenie walki odgrywa punktowacja rundy trzeciej. Nawiązując do jej podsumowania z powyższego akapitu, chciałbym ponownie podkreślić, iż mocne, celne ciosy powinny być wyżej punktowane od czynnika zwanego „octagon control”. Moje wrażenie z hali, poparte tym, co zobaczyłem z odtworzenia, wskazuje, iż Łukasz Bieńkowski trafiał częściej, dlatego to na jego korzyść przypisałbym rundę trzecią. Nie zmienia to jednak faktu, iż obaj zawodnicy nie prezentowali w ostatniej części pojedynku zbyt dużo efektywnej ofensywy, co utrudnia jej jednoznaczną ocenę.
Wynik: 29-28 Bieńkowski.