Materla

Mieliście już okazję przeczytać do tej pory dwie części artykułu opowiadającego o karierze Michała „Magika” Materli w mieszanych sztukach walki. Przed KSW 24 ukazał się Do góry łeb!, a kilka dni temu Droga po pas. Pora na ostatnią odsłonę tekstu, który rozpoczyna się opisem wydarzeń z początku 2012 roku.

Pas jest nasz!

Co jednak z kolejnym przeciwnikiem dla szczecinianina? Poczekajmy jeszcze trochę, bo oto w połowie stycznia Michał zapowiedział, że prawdopodobnie wybierze się do American Kickboxing Academy. Klubu, którego zawodnikami są m.in. Cain Velasquez, Jon Fitch czy Luke Rockhold. Michał wyjechał do Stanów i trenował w AKA aż do początku maja.

Tymczasem 21 kwietnia, czyli na 22 dni przed galą KSW 19, oficjalnie ogłoszono rywala dla „Magika”. Został nim, znany z dwóch porażek w UFC, Jay „Da Spyda Killa” Silva. Przed tą walką odniósł on jednak zwycięstwo z późniejszym oponentem Michała – Kendallem Grovem. Stawką starcia był wyśniony przez Materlę pas wagi średniej Konfrontacji.

Przed walką wszyscy zgodnie stawiali na Polaka, choć wskazywali na trudności, które mógł napotkać Berserker w starciu z Amerykaninem. Większość typowała wygraną podopiecznego Piotra Bagińskiego przez decyzję, po trudnym boju w stójce. I nie przeliczyli się, choć tak niesamowitego starcia nie spodziewał się nikt.

Walka wieczoru, „Walka Roku 2012”, jeden z najlepszych pojedynków w historii polskiego MMA, a przede wszystkim – heroiczny bój Michała z samym sobą – oto jak zapamiętali tę walkę widzowie.

Wszystko zaczęło się od efektownych kopnięć i kolan w wykonaniu Jaya, jednak wraz z upływem czasu częściej trafiał Materla. Cała pierwsza odsłona przebiegła w sposób dynamiczny, acz zachowawczy. Berserker tylko raz spróbował pójść po obalenie, lecz Amerykanin nie dał się przewrócić. Trzeba zaznaczyć, że pomógł sobie przy tej obronie chwytem za liny. Początek drugiej rundy nie zapowiadał emocji. Jednakże w 26. sekundzie Silva trafił frontalnym kopnięciem w kolano Michała. Wszystkim, którzy uważnie czytali powyższe akapity lub znają choć trochę historię szczecinianina, nie trzeba mówić, co wiązało się z tym kopnięciem. Zaraz po trafieniu zawodnik Berserker’s Team upadł na ziemię. Od tego momentu zaczął się prawdziwy bój. Jay doskoczył szybko do Polaka, jednakże ten wstał i obalił rywala. Szybko jednak walka wróciła do stójki, a tam do szarży ruszył „Da Spyda Killa”. Około minuty „Cipek” zgarniał raz za razem kolana i uderzenia rękoma. Gdy wydawało się, że Polak wraca do gry, chwycił się za kolano i zgiął, aby sprawdzić, co się z nim dzieje. Grymas na twarzy mówił jedno, „nie jest dobrze”. Ale „Magik” nie zamierzał oddać tego, na co tak długo czekał. W drugiej minucie starcia Amerykanin przewrócił się po nieudanym kolanie, a początkowo zdezorientowany Materla doskoczył do leżącego oponenta. Tam zablokował w pozycji bocznej rękę Silvy i zaczął okładać go uderzeniami. Niedługo potem przeszedł do próby americany, lecz przeciwnik się wybronił. Mocno wypompowany nie potrafił stawić oporu Polakowi. Michał spędził resztę rundy najpierw w dosiadzie, a później trzymając Jaya w żółwiu, gdzie częstował go ciosami. Polak wyszedł do finałowej pięciominutówki pozbawiony lewego kolana i wzroku w jednym oku. Ostatnia runda zaczęła się od mocnej serii w narożniku oraz sprowadzenia za jedną nogę. W parterze podopieczny Piotra Bagińskiego wykluczył rękę oponenta i zaczął zadawać ciosy z półgardy. Na dwadzieścia sekund przed końcem walki sędzia podniósł obu zawodników, mimo iż Berserker był w dosiadzie. Każdy arbiter punktował tę walkę inaczej (29-29, 30-28 oraz 29-28), lecz nikt nie dał zwycięstwa Amerykaninowi. Tym samym Michał „Magic” Materla wreszcie zdobył wymarzony pas. Co prawda, nie zdjął go z bioder swojego największego antagonisty – Krzysztofa Kułaka – ale mimo to, szczecinianin był wyraźnie wzruszony.

Po pojedynku wszyscy interesowali się jednym, czy „Cipek” znów uszkodził feralne kolano? Na szczęście, kontuzja nie odnowiła się.

Kilka dni po walce we wpisie na jednym z portali społecznościowych Michał zapowiedział, że w październiku będzie walczył w USA, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem. Coś musiało jednak ułożyć się niepomyślnie, gdyż Polak nie stoczył żadnego pojedynku aż do KSW 21 w grudniu.

W obronie mistrzostwa

Konfrontacja postanowiła zestawić Berserkera z Rodneyem Wallace’em, który na dziewiętnastce został znokautowany w pierwszej rundzie przez Mameda. Przed tym starciem Materla znów wybrał się do AKA. Przez większość października szczecinianin ponownie trenował z czołówką światowego MMA.

Wielokrotnie przed walką zawodnik znad Wisły podkreślał, że wolałby innego rywala. Wynikało to oczywiście z tego, iż jako mistrz nie chciał walczyć z kimś, kto wraca po przegranej z Chalidowem. Wątpliwości „Cipka” potwierdziły się nie tylko na gruncie marketingowym, ale również sportowym. Pierwszego grudnia skończył z Amerykaninem jeszcze szybciej niż Czeczen. „Magik” posłał Wallace’a, który dodatkowo nie zrobił wagi, na deski pierwszym ciosem już w dwudziestej pierwszej sekundzie pojedynku. Tym samym Polak obronił tytuł mistrza kategorii średniej. Była to dla niego szósta wygrana z rzędu, lecz dopiero drugie TKO w karierze.

Po dwóch latach chudych, nastąpiły dwa tłuste – tak można podsumować występy Materli w latach 2009-2012. Powyżej wspomniano o Heraklesie w kategorii „Zawodnik Roku 2011”, za następne 12 miesięcy Michał otrzymał już dwa wyróżnienia: „Walka Roku” oraz „Zawodnik Roku Publiczności”.

Rok 2013 Materla rozpoczął od kolejnego wylotu do AKA. Tym razem towarzyszył mu najlepszy polski ciężki – Damian Grabowski.

Tymczasem duet Lewandowski-Kawulski postanowił kontynuować niechlubną tradycję zestawiania przegranego z walki z Mamedem do starcia z „Magikiem”. W ringu pojawił się zatem Kendall „Da Spyder” Grove. A stawką pojedynku był pas mistrza KSW w wadze średniej.

Jeszcze przed tym starciem w mediach pojawiła się informacja, że Michał wystąpi na niemieckiej gali GMC 6 lipca, a jego rywalem będzie Sebastian Risch.

Dwudziesta trzecia edycja Konfrontacji przyniosła kolejne niezapomniane stracie szczecinianina. Choć sześć miesięcy wcześniej Chalidow dość łatwo uporał się z Kendallem, to wszyscy zdawali sobie sprawę z tego, że tym razem Grove zaprezentuje się dużo lepiej, tym bardziej, iż do tego starcia mógł przygotować się w pełnym wymiarze, w przeciwieństwie do starcia z Czeczenem. Zapowiadany przez „Sherdog.com” jako jeden z ciekawszych pojedynków lipca, nie zawiódł oczekiwań widzów.

Materla powiedział w jednym z wywiadów przed galą, że jest gotowy na starcie z długonogim i długorękim Hawajczykiem, ponieważ trener Berserker’s Team, Piotr Bagiński, ma podobne warunki fizyczne. Stwierdzenie, choć oczywiście żartobliwe, potwierdziło się w pierwszych minutach pojedynku. Jednak, parafrazując przysłowie, im dalej w walkę, tym więcej ciosów lądowało na twarzy „Cipka”. Kendall powodował na twarzy „Magika” rozcięcia i siniaki, lecz to szczecinianin trafiał mocniej. W drugiej odsłonie Berserker dwukrotnie przenosił walkę na ziemię, jednak tak na górze, jak i na dole „Da Spyder” pracował bardzo aktywnie. Dopiero końcówka drugiej rundy należała do Materli, który mocno uderzał z góry. W trzeciej rundzie podopieczny Piotra Bagińskiego zaczął odrabiać straty, dzięki obaleniom i ciosom z góry. Końcówka pięciominutówki to szaleńczy atak Michała, który prawdopodobnie zapewnił dogrywkę w tym starciu. Dodatkowy czas wyglądał podobnie do reszty walki.„Cipao” obalił i kontrolował pozycję z góry, jednak Grove aktywnie pracował młotkami. W ostatnich trzydziestu sekundach Michał zaatakował – pokazując niezwykłe serce do walki – ground and pound i zapewnił sobie zwycięstwo na kartach sędziowskich oraz drugą obronę pasa mistrzowskiego.

Po pojedynku pojawiło się wiele głosów wśród widzów, które poddawały w wątpliwość taką ocenę walki. Niemniej, znakomita większość komentatorów i ekspertów potwierdzało punktację sędziów KSW.

Po pojedynku twarz „Magika” był jeszcze bardziej rozbita niż po trzech rundach z Silvą. Szczecinianin przyznał, że walka potoczyła się wbrew zamysłowi oraz iż popełnił wiele błędów, które zaważyły o dramatyczności starcia. Dodatkowo, z powodu poniesionych obrażeń, Materla musiał wycofać się z anonsowanego pojedynku w GMC 4. Niemniej, dalej był mistrzem KSW, a osiągniecie kolejnego marzenia – występ w UFC wydawał się już bardzo bliski.

O krok…

W przededniu starcia na 24. edycji Konfrontacji, co uważniejsi fani MMA, mogli usłyszeć pojawiające się tu i tam pogłoski o tym, że po wygranej w nadchodzącym pojedynku Materla zasili grono największej organizacji na świecie. Aby sen się ziścił, pozostało tylko jedno, odprawić po raz drugi wyszczekanego Jaya Silvę. Amerykanin przyjechał do Polski po dwóch przegranych i wydawało się, że dopisze do tek serii trzecią kapitulację.

Atmosfera wokół walki była bardzo gęsta. Silva w Amerykańskim stylu wypowiadał się o Polaku w niepochlebnych słowach, wzbudzając w ten sposób szum wokół starcia. O ile „Da Spyda Killa” robił to wszystko dla promocji, o tyle było widać, że Materla – oględnie mówiąc – nie był zachwycony bezczelnymi zaczepkami Jaya. Z tym większym zainteresowaniem wszyscy czekali na 28 września.

Niemal każdy stawiał na szybką wygraną Polaka przez poddanie lub nawet KO. Pierwsza runda walki potwierdzała sensowność tych typowań. Bój przeniósł się do parteru już w piątej sekundzie, po nieudanym kopnięciu rywala. Przez prawie całe pięć minut „Magic” pracował nad poddaniem zza pleców, przeplatając próby poddania uderzeniami. Jay skupił się na gadaniu i sugerowaniu, jakoby Berserker uderzał go w tył głowy. Materli nie udało się zakończyć pojedynku w pierwszej rundzie. Druga zaczęła się spokojnie, jednak po 47 sekundach serca wszystkich fanów polskiego MMA zamarły, a razem z nimi łódzka Atlas Arena. Podopieczny Piotra Bagińskiego chciał, wzorem pierwszej odsłony, sprowadzić walkę do parteru, jednak nadział się na kopnięcie Silvy, który od razu potem obronił próbę obalenia, wepchnął Polaka w narożnik i serią trzech prawych wyłączył światło „Cipkowi”. Po przerwaniu Amerykanin skakał z radości, a nawet wyskoczył za ring i pobiegł przytulić się z siedzącym na trybunach Abu Azitarem. Po powrocie na ring chciał podziękować za starcie Michałowi, lecz ten odepchnął go, dając w ten sposób wyraz swojej niechęci do zachowania Silvy przed walką. Mimo wiadomych animozji między zawodnikami, wielu widzów uważało (i uważa do dziś), że takie zachowanie było niesportowe i Michał powinien zachować się inaczej.

Materla nie stracił jednak tytułu mistrza wagi średniej, ponieważ właściciele KSW uznali, że pas nie będzie stawką w tym pojedynku.

W związku z poniesionym nokautem „Magic” musiał wycofać się z organizowanej przez jego menadżera (i brata) gali European Fight Masters, która miała się odbyć 10 listopada.

Jednak nie to było najgorsze. Wraz z zamykającymi się po nokaucie oczami „Cipka”, zamknęły się również drzwi do UFC. Przynajmniej na kilka, a może i kilkanaście miesięcy. Berserker spadł również na 30. miejsce w rankingu „FightMatrix” (wcześniej dwudziesty pierwszy). Na pewno pozostał w pierwszej trójce najlepszych średnich w Polsce i jest jednym z najlepszych w Europie.

Niedługo po walce Michał został nagrodzony przez Felipego Costę i Piotra Bagińskiego czarnym pasem za wiele lat trudu i znoju w brazylijskim jiu-jitsu.

Co dalej?

W karierze Michała padało wiele pytań, które do dzisiaj nurtują fanów. Czy Materla zawalczy kiedykolwiek z Chalidowem? Czy dojdzie do starcia z Krzysztofem Kułakiem? Czy szczecinianin spotka się po raz trzeci z Jayem Silvą? Czy „Magic” trafi do UFC?

Co zatem czeka teraz Michała Materlę? Na razie nie wiadomo, choć w oświadczeniu po walce Berserker zapowiedział, że wkrótce powróci silniejszy i dalej będzie walczył, ponieważ kocha to robić. Patrząc na dotychczasową karierę Michała, słowa te zyskują pokrycie. Można bowiem zauważyć pewną zależność w dotychczasowych występach Polaka. Otóż wszystkie jego występy układają się w sinusoidę, która każe przypuszczać, że nadchodzi progres. Za każdym razem po tym, gdy podopieczny Piotra Bagińskiego przegrywał lub nie mógł walczyć z powodu kontuzji, wracał w dużo lepszej formie i zaskakiwał wszystkich swoją dyspozycją (por. rok 2006, 2009 i 2011). Pozostaje mieć nadzieję, iż i tym razem będzie podobnie i rok 2014 znów będzie należał do „Magika” ze Szczecina.

Połączony z trzech części tekst do przeczytania w zakładce „Profile”.

19 KOMENTARZE

  1. Artykułu jeszcze nie przeczytałem , ale WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO !!! 🙂

  2. „Na pewno pozostał drugim najlepszym średnim w Polsce i jednym z najlepszych w Europie”

    Nie zgodzę się z tym zdaniem, jak dla mnie porażka Materli spowodowała zamianę miejscami z Tomkiem Drwalem.

    Wielkie brawa za wszystkie 3 części. Dobrze się czytało a przy okazji dowiedziałem się kilku informacji o początkach kariery Michała.

  3. Świetna seria artykułów, moje gratulacje. Tym bardziej, że nie dopatrzyłem się żadnego błędu w tak długich tekstach. Pamiętajmy, że UFC kontraktuje wielu zawodników z serią trzech, czy czterech zwycięstw, dlatego przy dość częstych walkach: raz na trzy miesiące, możemy być pewni, że temat powróciłby za mniej niż rok. Jedynym warunkiem jest wyrwanie się poza nasz kraj, o ile obecny kontrakt na to pozwoli, zaliczenie kilku walk i możemy być pewni, że dyskusja o UFC jeszcze powróci.

    Jest czas treningu, czas walki i czas zasmakować american dream, zatem do dzieła.

    Składałem już życzenia w czasie gali na czacie, ale Ciebie chyba nie było, więc jeszcze raz Najlepszego.

  4. @The Real Deal

    Dziękuję.

     

    Co do drugiego najlepszego średniego, to rzeczywiście może być różnie. Zmienię to zdanie.

  5. Dziwi mnie jak szybko wielu fanów zmieniło front. Najpierw za Michałem, a po porażce zaczęły się gadki – że to gwiazdorzy, że nie trenuje tylko u Wojewódzkiego siedzi. Pieprzenie. Każdemu może się powinąć noga, jesteśmy tylko ludźmi. Wierzę że Cipek jeszcze do bram UFC zapuka, i trzymam za to kciuki.

  6. @Azzar

    Może po prostu niektórym osobom otworzył się szerszy punkt widzenia? Nie każdy musi być fanem Cipka.. 
    Zachowanie jego po walce też nie podobało się dużej liczbie osób i stracił u nich przez to szacunek 

  7. Fajny artykuł.Ja tam Michała bardzo lubię, ale gdyby kiedyś doszło do walki Mamed vs Michał, to wynik byłby dla mnie oczywisty, kto by wyszedł z podniesioną ręką.

  8. Artykuł konczy sie pozytywna nutą lecz tak naprawdę nie jest różowo . materla choć go lubię nie należy do wybitnych zawodników , jego konkurenci nie byli najwyższych lotów , niejaki Jay odprawia go na deski , wiem że to mma i wszystko może się zdarzyć bla bla bla …..tak tłumaczyć można dla kogoś takiego jak Anderson Silva która walczy tyle lat z topowymi fajterami i nagle przydarza się KO.
    Prawda taka że Materla nawet jakby się dostał do UFC to w swojej kategorii wagowej nic nie zdziała , tak samo jak Grabowski . Sory ale to nie ta liga , tak jak nasi piłkarze grają „topowo” w naszej lidze a jak jadą za granice to grzeją ławę( wyjątki pomijam wiadomo jakie). Chłopaki mogą jechać i dostaną bęcki i jedyne co to wpiszą sobie w CV „byłem w UFC” Tak jak przedstawiało sie Drwala „jedyny polak walczący w UFC” ale nie wspomina się z jakim skutkiem walczył tylko że walczył – bez sensu . Nie chodzi o to by się tylko dostać ale by wywalczyć tytuł. Jak olimpijczycy jadą na olimpiade to później nikt ich nie przestawia jako „zawodnik który był na olimpiadzie” . Tylko facet znika i nikt się nie wygłupia by tak przedstawiać. Liczą się pierwsze miejsca medalowe i dobrze o tym wiedzą. A u nas lansuje sie „fajterów” bez dokonań „polak walczący w Ameryce” „jedyny w UFC” ” walczy w UFC” a że bez sukcesu to inna sprawa.

  9. Z olimpijczykami to zły przykład raczej, ponieważ ich do końca życia przedstawia się już  jako "olimpijczyk w zapasach", "olimpijczyk wbiegu na 200 metrów" itp. nawet jeśli odpadną w pierwszych rundach igrzysk.

    A propos tego, że przegranej Materli nie można tłumaczyć przypadkiem, gdyż jest "średniakiem" i to dlatego dał się znokautować. Swego czasu "GSP", który był przez wszystkich uznawany za zawodnika nie do powstrzymania, został posłany na deski przez Matta Serrę – zawodnika o wiele klas gorszego.

    "To jest MMA i tu wszystko może się zdarzyć" – to bardzo oklepane zdanie, ale niezwykle prawdziwe.

  10. Jedynym wyjściem z sytuacji jest rewanż w najbliższym terminie jaki będzie możliwy, czyli pewnie pierwsza gala w 2014 roku. Jest to wpadka, z której trzeba sie "oczyścić" jeśli są ambicje na coś więcej niż KSW.

  11. only…coś tam… Przeczytałem twój post do momentu, kiedy zacząłeś i piłce. Nie porównuj tych dwóch sportów, bo piłka, w szczególności nasza to przereklamowany sport, a większość sportowców to wyżelowani pedzie i nie dorównuje mma. Nie idzie tego porównać.

  12. Mi zachowanie Cipka po walce też się nie podobało, ale rozumiem co nim mogło powodować. Dostał rywala, który nie zasługiwał na walkę z nim, i pechowo z nim przegrywa kiedy już praktycznie był u progu UFC.

  13. Moim zdaniem bardziej na zachowaniu Michała po walce wpłynęło wszystko, co Jay robił przed walką, a nie wynik starcia. Ja mu się nie dziwię i dużo bardziej wolę takie zachowanie, niż tulenie się po walce z kimś, kogo dwa dni wcześniej nazywało się głupkiem itp.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.