Andrei Arlovski, były mistrz UFC wagi ciężkiej, ma za sobą długą karierę w MMA, ale na razie nie zamierza odchodzić na sportową emeryturę. Białorusin podczas weekendowej gali UFC pokonał Tannera Bosera. Tym samym odniósł drugie zwycięstwo z rzędu i osiemnaste w amerykańskiej organizacji.
Po walce Arlovski podczas spotkania z mediami powiedział, że do dalszego walczenia motywuje go rodzina, w szczególności dwójka małych dzieci. Dodał też, że mimo ogromnego doświadczenia w MMA nadal uczy się nowych rzeczy na macie i mógłby walczyć nawet trzy lub cztery razy w roku, stara się jednak do starć podchodzić na spokojnie.
Muszę podchodzić mądrze do walczenia. Nie jestem dwudziestolatkiem, mam ponad 40 lat na karku.
Zapytany natomiast o kolejnych potencjalnych rywali stwierdził:
Mógłbym zawalczyć z Rozenstruikiem lub innym zawodnikiem, który kiedyś mnie pobił. Mógłbym chcieć zawalczyć z Ngannou, ale ja nigdy nie wybieram rywali. Stoję w kolejce, tak jak wszyscy inni. To z kim zawalczę zależy od UFC i Dany. Ja jestem pracownikiem, oni decydują.
Andrei Arlovski ma na swoim koncie 31 walk w UFC. W wcześniejszym pojedynku „Pitbull” pokonał Philipe Linsa przez decyzję sędziowską. W swojej karierze doświadczony zawodnik mierzył się z m.in. Alistairem Overeemem, Stipe Miociciem, Frankiem Mirem, Travisem Browne czy Francisem Ngannou.