Foto: KSW

Mamed Chalidow po raz pierwszy od sześciu lat zawalczy poza granicami Polski. Mistrz kategorii średniej KSW w kolejnym pojedynku nie będzie bronił tytułu, tylko stoczy walkę poza największą polską organizacją.

36-letni zawodnik Berkutu Arrachion Olsztyn powróci na gali ACB 54, która odbędzie się 11 marca w Manchesterze. Czeczena zestawiono z mocnym zawodnikiem wagi średniej Luke’em Barnattem. Urodzony w Anglii „Bigslow” to głodny sukcesu weteran UFC, który po zwolnieniu z największej organizacji na świecie wygrał cztery kolejne walki – wszystkie przed czasem.

Barnatt w wywiadzie opublikowanym na stronie ACB przekazał kilka gorzkich słów w kierunku swojego najbliższego rywala:

Mamed Chalidow zbyt długo był chroniony. Walczył wyłącznie w otoczeniu, które budowało jego sukces, a teraz wkracza na wrogie terytorium, niebezpieczne miejsce; nie jestem pewien, czy jest na to gotów. Naprawdę zaczynam wątpić w to, że da radę zrobić chociaż wagę. Tu nie będzie bezpieczny.

Chalidow ostatni pojedynek stoczył na majowej gali KSW 35, gdzie większościową decyzją sędziów zwyciężył z Azizem Karaoglu. Mamed ostatni raz poza granicami Polski bił się w grudniu 2010 roku, kiedy na gali Sengoku w Japonii skrzyżował rękawice z Yukim Sasakim, którego ostatecznie zastopował ciosami w pierwszej rundzie.

5 KOMENTARZE

  1. Nie przepadam jakoś szczególnie za Mamedem, umiejętności nie da rady mu odmówić, bo jest zajebiście mocny, przykra sprawa, że nigdy UFC tego nie zweryfikuje, teraz to już nawet nie ma co marzyć, bo chłop ma swoje lata, ale stawianie go w roli underdoga w walce z Lukiem to jakieś jaja są, Mamed wciągnie go dupą, obstawiam ekspresowe ubicie Angola.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.