Portal Valetudo.ru opublikował jakiś czas temu ekskluzywny materiał, którego bohaterem jest Sergei Kharitonov. Znakomity wywiad został przeprowadzony niedługo po walce Rosjanina w 1/4 finału turnieju ciężkiego, gdzie Sergei ponownie udowodnił swoją wartość i w ładnym stylu wyłączył światło Pitbullowi. Jak piszą rosyjscy redaktorzy – „weteran PRIDE wszedł do klatki pełen energii, zmotywowany i nastawiony na sukces”. Sam Kharitonov opowiedział o pojedynku z Andreiem Arlovskim, przygotowaniach do półfinału i wierze we własne umiejętności. Postanowiliśmy więc wyłowić coś z archiwów na Łubiance, jako że na froncie wschodnim ostatnio mało tak interesujących newsów. Materiał jest stary, obszerny, ale warty przeczytania. Tłumaczenie w środku. Enjoy!

Dla rosyjskich fanów wszechstylowej walki wręcz – Sergei Kharitonov to jeden z tych ludzi, których nie trzeba nikomu przedstawiać. Legendarny zawodnik, który ma za sobą zwycięstwa nad takimi postaciami jak Murillo Rua, Semmy Schilt, Pedro Rizzo, Fabricio Werdum czy Alistair Overeem, bezapelacyjnie już dawno zapewnił sobie miejsce w Olimpie MMA. Jednakże 30-letni weteran PRIDE w przeciwieństwie do swoich kolegów po fachu, do dnia dzisiejszego nie stracił ani formy, ani motywacji, ani tego ognia w oczach, o którym tak wiele mówią kibice MMA na całym świecie. Zmagając się z kontuzjami o których wolał publicznie nie mówić, Sergei przeszedł kilka operacji, przetrwał ciężki okres rehabilitacji i znowu powrócił do trudnych treningów. Nie chcąc zatrzymać swojego rozwoju, Kharitonov zmienił team i dołączył do holenderskiego klubu Golden Glory. Aby wrócić na szczyt musiał wiele zmienić, począwszy od tradycyjnego podejścia do treningu, a skończywszy na miejscu zamieszkania. Jedna rzecz nie uległa zmianie – miłość do Ojczyzny, otwartość na ludzi i pragnienie zwycięstw. Dziś Sergei znów jest na fali, przeżywa renesans. Jest pełen energii i bardzo zmotywowany. Gotowy występować nie tylko w MMA, ale i w K-1, pragnie również spróbować swoich sił w boksie i brać udział w zawodach sambo. W ekskluzywnym wywiadzie dla Valetudo.ru Radio, opowiedział o przygotowaniach do kolejnej walki, pojedynku z Andreiem Arlovskim i swoim powrocie.

– Sergei, przede wszystkim gratulujemy znakomitej walki w ćwierćfinale turnieju. Powiedz jak twoje samopoczucie i kondycja fizyczna?

– Dziękuję, bardzo dobrze. Rozpocząłem już treningi. Przygotowuję się do półfinału, choć jeszcze nie wiadomo z kim będę walczył. Czy będzie to Josh Barnett, czy Brett Rogers dowiemy się wkrótce. Wróciłem i zacząłem już przygotowania do drugiego etapu Grand Prix.

– Gdzie teraz się znajdujesz?

– W tej chwili jestem w Tajlandii ze swoim teamem – Golden Glory.

– Alistair Overeem także jest z Wami?

– Alistair jeszcze nie jest z nami. Myślę, że on nadjedzie w ciągu kilku tygodni i będzie przygotowywał się do finału.

– Jak teraz wygląda twój dzień? Ile masz treningów i czym się zajmujesz?

– Obecnie trenuję w standardowym reżimie. Mam dwa treningi dziennie. Dwie godziny rano, dwie wieczorem. Na pierwszy ogień rano idą zapasy, z kolei wieczorem koncentruję się na doskonaleniu technik uderzanych. Szczegółowo o treningach nie będę mówił, po prostu są dwa w standardowym cyklu przygotowawczym.

– Kto was trenuje, kto pomaga, jak wyglądają sparingpartnerzy?

– W naszej ekipie jest spora liczba sparingpartnerów. Wraz ze mną są zawodnicy, mistrzowie świata w BJJ. Nie będę wyliczał wszystkich, ale najbardziej znany z nich to Jon Olav Einemo – mistrz świata BJJ. Pozostali może nie są bardzo znani, ale to osoby oddane ju-jitsu. Jeżeli chodzi o stójkę to takie nazwiska, jak Gokhan Saki, Semmy Schilt, Errol Zimmerman. Jest wielu chłopaków, można wymieniać w nieskończoność. Ciągle przyjeżdżają nowi. Nie mam problemów ze sparingpartnerami.

– Czy będziesz przygotowywał się w Tajlandii aż do półfinału, czy planujesz powrót do Holandii?

– Nie. Ja ciągle przygotowuję się to w Rosji, to w Holandii, to w Tajlandii. Nieustannie zmieniam miejsca treningów. Dosłownie za tydzień lecę do Rosji i tam będę odbywał kolejny etap przygotowań.

– Sergei, czy Golden Glory w Holandii dysponuje swoją klatką lub macie taki sprzęt w Tajlandii? Ćwiczysz w klatce?

– Tak. To nie jest problem. Golden Glory stwarza idealne warunki do treningu.

– Barnett czy Rogers. Z którym z nich chciałbyś spotkać się w półfinale? Albo przeciwnie, w którym z nich widzisz największe zagrożenie dla siebie?

– Największym zagrożeniem dla mnie jest oczywiście Josh Barnett. Nasza walka powinna odbyć się już dawno, jeszcze za czasów PRIDE, ale póki co jakoś los nie dał Nam szansy stanąć twarzą w twarz. Raz on był kontuzjowany, raz mnie dotknęły jakieś urazy, a potem nasi menadżerowie nie mogli dojść do porozumienia. Barnett jest bardziej doświadczony, natomiast Rogers jest młody, agresywny i rokujący nadzieje. Jestem gotowy na każdą ewentualność, na każdy obrót wydarzeń. Jestem przygotowany zarówno na Barnetta, jak i Rogersa.

– Czy masz w planie w trakcie trwania całego turnieju ciężkiego Strikeforce występować jeszcze gdzieś na boku? Przykładowo w K-1 lub DREAM?

– Tak, być może. Chciałbym wystąpić na ringu bokserskim, odbyć kilka pojedynków bokserskich. Również planuję dalsze starty w formule K-1; są bardzo możliwe. Chciałbym zawalczyć w DREAM. Dużo rzeczy mam w planie, ale wszystko będziemy analizować z moim menadżerem i wspólnie określimy tę kwestię.

– Najbliższą walkę odbędziesz dopiero w półfinale Grand Prix Strikeforce? Czy może zobaczymy Cię wcześniej na K-1, albo gdzieś indziej?

– Do półfinału Strikeforce chcę koniecznie stoczyć 2-3 walki, ponieważ w żadnym wypadku nie wolno tak długo pozostawać bezczynnym. Można trenować intensywnie, równocześnie nie występować, ale ma to bardzo niekorzystny wpływ na pojedynek. Najlepiej zawsze trzymać się zasady: trenujesz – występujesz – trenujesz – występujesz. Ja w ciągu ostatnich miesięcy odbyłem cztery walki i jestem z tego zadowolony. Pozostaję cały czas w formie – psychicznej i fizycznej. Sądzę, że im więcej walk, tym lepsze nastawienie. Również życzę tego samego Fedorowi Emelianenko. Myślę, że jemu teraz brakuje właśnie tego, współzawodnictwa. Konieczne jest jak najwięcej walczyć, ażeby powrócić do swojej „starej marki”.

– Poruszyłeś bardzo ciekawy problem. Jak sądzisz, co było główną przyczyną porażki Fedora Emelianenko? Przestój, brak walk? A może po prostu niedostateczne przygotowanie?

– Trudno mi oceniać. Myślę, że duże znaczenie miało to, że Fedor w ostatnim czasie mało walczył. Sam znam to z autopsji, ponosiłem porażki, miałem kontuzje. Wychodziłem do pojedynku wydawałoby się przygotowany pod kątem fizycznym, morale też było dobre, a ponieważ nie walczyłem długi czas, to wszystko było bardzo trudne. Nieprosto przestawić się na walkę. Coś nie pójdzie tak jak chcesz, coś nie wychodzi. Życzę Fedorowi, aby walczył częściej, odbywał więcej pojedynków. Słyszałem, że teraz wystąpi na turnieju bojowego sambo. To nasz mistrz, może słuchać moich słów, albo i nie, ale ja na przykład w ostatnim czasie występowałem często w formule K-1. Tak samo chcę spróbować swoich sił gdzieś indziej, niż walczyć wyłącznie w sambo. Może chciałbym wystąpić w jujitsu. Im więcej walczymy, tym jesteśmy silniejsi fizycznie i psychicznie. Tym bardziej jesteśmy gotowi na kolejną walkę.

– Udało Ci się porozmawiać z Fedorem przed lub po jego walce z Antonio Silvą? Jeśli tak, to o czym rozmawialiście?

– Przed walką spotkaliśmy się i przywitaliśmy. Nie mieliśmy zbyt wiele czasu by pogadać. Po walce porozmawiać się nie udało, ponieważ była konferencja prasowa i całe to zamieszanie poturniejowe. Po prostu nie dało rady porozmawiać ani z Fedorem, ani z Andreiem Arlovskim. Kiedy wróciliśmy do hotelu było już bardzo późno, godzina 2.00 w nocy. A o ósmej rano wylatywałem już z Ameryki.

– Znasz Fedora już długi czas. Czy pojawiło się w Nim coś nowego? Czy inaczej Go teraz odbierasz? Fedor stał się bardzo religijnym człowiekiem. Czy czujesz różnicę między starym a nowym Fedorem?

– Nie mogę powiedzieć czy coś się w nim zmieniło, czy nie. Wiem jedno: Fedor to „oracz”, uosobienie pracy. Często z Nim trenowałem. Razem odpoczywaliśmy i ćwiczyliśmy, przed każdym treningiem biegaliśmy cross po 5-7 km, a treningi był rano i wieczorem. Ćwiczyliśmy po 2-2.5h, na hali i na dworze. Cały czas pracując, cały czas sparując, czy walcząc czy ćwicząc. Ten człowiek to „oracz”, z wielkim talentem. Mało tego, jego talent jest wszechstronny. On bardzo dobrze rysuje, i posiada wiele innych zalet. Co się zmieniło, trudno powiedzieć. Moje zdanie: wystarczyło, że długo nie walczył. Oczywiste, że organizm popadł w stagnację, ciężko było przestawić się, ale najważniejsze jest to, że Fedor odczuwa na sobie wielką presję i odpowiedzialność. Za Nim cała Rosja, której nie może zawieść. Sądzę, że te czynniki również odegrały tutaj określoną rolę.

– Na ringach MMA walczysz już od 2000 roku. Można nazwać Cię weteranem. Powiedz, jak w ciągu tych 11 lat zmienił się Twój trening? Jak zmienił się techniczny aspekt przygotowań do walki?

– Oczywiście, wszystko zmieniło się diametralnie. Nie można trenować w tym reżimie, w którym ćwiczyliśmy wcześniej, z tego powodu też rzadko trenuję w Rosji. W istocie największym problem w Rosji jest znalezienie odpowiednich sparingpartnerów. Brak takich chłopaków, którzy mogliby być zapaśnikami i jednocześnie uderzać czy kopać. Takich osób jest bardzo mało. Obecnie obserwujemy kurs zwyżkowy, walki stają się bardzo popularne. W Rosji pojawiło się wielu perspektywicznych chłopaków. Pojawili się mistrzowie świata. To mnie bardzo cieszy. Niemniej jednak myślę, że jeżeli zawodnik dąży do sukcesu – powinien jeździć po świecie, aby nauczyć się czegoś nowego, dla przykładu tak jak ja teraz. Pracując równocześnie z zawodnikami bjj, staram się dużo trenować z pięściarzami, tajami czy nawet zawodowymi bokserami. Tzn. zawsze poszukuję czegoś nowego, aby stać się inną osobą niż przedtem. Miałem także wiele porażek, trochę kłopotów w życiu osobistym i kontuzji. W Internecie na mój temat pisali wiele brudu. Ludzie po prostu nie zdają sobie sprawy co się naprawdę dzieje. Ja o swoich kontuzjach nie informowałem szczegółowo. Miałem bardzo poważne urazy, przechodziłem operacje. Ale teraz, gdy odzyskałem zdrowie powracam i jestem gotowy występować dla swojej ojczyzny – Rosji, osiągnąć cel. Myślę, że ludzie będą mnie wspierać, cała Rosja będzie mi kibicować i zrobię wszystko, aby wygrać ten turniej.

– Bez dwóch zdań życzymy Tobie tylko zwycięstwa. A wracając do walki z Andreiem Arlovskim; Czy wszystko poszło zgodnie z planem? Wszystko potoczyło się tak jak oczekiwałeś? Co się tyczy zakończenia walki: spodziewałeś się, że znokautujesz Arlovskiego w pierwszej rundzie?

– Z moim trenerem i menadżerem planowaliśmy zakończyć tę walkę w okolicach drugiej rundy. Wiedziałem, że w pierwszej rundzie on będzie bardzo agresywny i straci dużą ilość energii. Z kolei ja starałem się nie marnować energii i być może przyjąłem ją na siebie troszeczkę. Mieliśmy następującą taktykę: dać się wypalić Andreiowi i w drugiej rundzie obalić. Pierwotnie planowaliśmy, że jeśli uda mi się Go trafić, jeśli zdołam wyłuskać celny cios i naruszę Andreia – to wówczas nie będę już się zatrzymywał i dobiję Go, aby nie pozostawić mu żadnych szans. Trafiłem w pierwszej rundzie i nie mogłem dać mu możliwości podnieść się z tego, więc zakończyłem walkę. Sami wiecie jak to wyglądało.

– Wiele osób pyta: Gdzie na dzień dzisiejszy walczą najlepsi zawodnicy wagi ciężkiej? W jakiej organizacji występują. Jakie jest Twoje zdanie: Strikeforce czy UFC?

– Ciężko wskazać. UFC posiada wyśmienitych zawodników wagi ciężkiej, a mistrz – Cain Velasquez to bardzo dobry fighter. Z drugiej strony myślę, że 8-os. turniej Strikeforce zebrał najmocniejszych ciężkich na świecie. Wszystko to zasługa Scotta Cokera, który ściągnął zawodników reprezentujących wszystkie płaszczyzny – bjj, boks, sambo. Solidna ósemka. Myślę, że na teraz to najmocniej obsadzony turniej wszechstylowej walki wręcz, na którym obecne są wszystkie gwiazdy. Alistair Overeem – dziś on jest gwiazdą tak MMA, jak i K-1. Jest posiadaczem trzech pasów mistrzowskich – Strikeforce, K-1 i Dream. Fedor Emelianenko, Silva…każdy z nich jest sławny. Tak samo Fabricio Werdum, również mistrz świata. Ja z Nimi spotkałem się już w PRIDE. Sądzę, że jest to dobra, mocna ósemka i cały świat będzie śledził, kto zostanie tutaj mistrzem.

– Po walce z Arlovskim byłeś pod wpływem emocji, ale wspominałeś, że chciałbyś się z Nim zaprzyjaźnić – udało Ci się w ogóle z Nim skontaktować?

– Szczerze mówiąc, po walce nie udało się porozmawiać, ani z Fedorem, ani z Andreiem. Jak wspominałem wcześniej – wszystko ze względu na konferencję prasową, a potem błyskawiczny powrót do hotelu i wylot ze Stanów. Myślę, że jeszcze nieraz spotkamy się i porozmawiamy. Na ringu możemy być ambicjonalni. Przed walką można rzucać różnego rodzaju wyzwania, tak dla przykładu ja robię. To normalne, jesteśmy zawodnikami i sportowcami. Niemniej jednak Andreia traktuję tak samo jak Fedora i odnoszę się do obu z wielkim szacunkiem. To są zasłużeni fighterzy. Fedor Emelianenko na przestrzeni dziesięciu lat był najmocniejszym zawodnikiem w historii MMA. Andrei Arlovski był mistrzem UFC. Najważniejsze, że są to nasze chłopaki, i Fedor, i Arlovski. To są ludzie z bloku postsowieckiego. Zawsze się cieszę, gdy zawodnicy z tego regionu osiągają tak znakomite rezultaty. Należy im się wielki szacunek. I ja bardzo bym chciał, żeby poza ringiem utrzymywać kontakty i przyjaźnić się. A w przyszłości pomagać naszym młodym zawodnikom, aby osiągnęli ten sam, a nawet wyższy poziom niż my. Aby osiągali jak najwyższe rezultaty.

– Jak sądzisz, czy opinie na temat szklanej szczęki Arlovskiego są uzasadnione? Czy jego szczęka jest taka sama, jak u innych zawodników?

– Najprostszy przykład to walka z Antonio Silvą. Antonio Silva to bardzo niebezpieczny rywal. Zawodnik posiadający wystarczająco dobre i nokautujące uderzenie. Mimo to nie potrafił znokautować Andreia. A to, że Arlovski przegrywał przez nokaut…cóż wszystko może się zdarzyć. Chcę powiedzieć, że Andrei ma normalną, twardą głowę. Po prostu jest to waga ciężka, a każde uderzenie w tej kategorii jest nokautujące. Andrei nie ma szklanej szczęki. Wszystko wynika ze sposobu jego walki, prowadzi otwarty bój, bardzo często na granicy ryzyka, ale ludziom się to podoba. On przyjmuje uderzenia normalnie. To solidny fighter, z dobrą techniką. Myślę, że będzie nadal trenować i jeszcze wystąpi na ringu. Ma dobre warunki i wiek.

– Jednakże trzy z jego ostatnich czterech walk zakończyły się przez KO. Twoim zdaniem ma to jakiś wpływ na zdrowie?

– Ja na miejscu Andreia zrobiłbym sobie krótką przerwę. Póki co odstawiłbym sparingi bokserskie czy kickbokserskie i oddał pierwszeństwo zapasom, co najmniej na 3-4 miesiące. Tylko zapasy, bjj i sambo. Potrzeba mu odpoczynku, gdyż po nokaucie ważna jest regeneracja. Oczywiście lekarze zalecają pół roku przerwy od uderzeń, ale ja myślę, że Andreiowi wystarczą 3-4 miesiące. Aby nie stracić formy powinien skoncentrować się na zapasach. Takie wyjście byłoby logiczne.

– Rosyjscy kibice są ciekawi dlaczego nie wychodzisz już do walki w berecie i mundurze rosyjskich wojsk desantowych?

– Przedtem, gdy przygotowywałem się do walki, często towarzyszyło mi mnóstwo emocji i uwaga, którą przykładałem do stroju. Zawsze pozostanę reprezentantem wojsk powietrzno-desantowych. Ale chcę osiągać konkretne wyniki i aby nie tracić czasu przed walką na: ubieranie stroju, zakładanie beretu, po prostu koncentruję się tylko na walce. Dlatego łatwiej ubrać się w t-shirt i spodenki, normalnie rozgrzać się i czekać na walkę. Tak więc zmieniłem trochę swoją „taktykę”, nastawienie przed walką i dlatego też nie zakładam już beretu i tielniaszki.

– Sergei czyim pomysłem był klip pod tytułem „I will break you”? Czy będziesz jeszcze kręcił więcej takich materiałów?

– Myślę, że zrobimy więcej takich filmików. W ten sposób pokazujemy emocje, adrenalinę i budujemy nastrój przed walką. Jest to normalna rzecz, charakterystyczna dla zawodowego sportu. Dlatego będzie więcej tego typu klipów – pozorowanych gróźb. Równocześnie nie ma w tym nic osobistego.

– Kto był najtrudniejszym przeciwnikiem w twojej dotychczasowej karierze? Kto zasługuje na wyróżnienie? Która walka był najcięższa?

– Bardzo ciężką walkę stoczyłem z Antonio Rodrigo Nogueirą, również bardzo trudno było z Semmym Schiltem. Właśnie te walki najwyraźniej utkwiły w mojej głowie i bardzo dobrze je pamiętam. Te pojedynki były bardzo trudne i złożone, zarówno w aspekcie fizycznym i psychicznym. Także bardzo trudno było poradzić sobie z Fabricio Werdumem. Jeśli pamiętasz było to w 2005 roku, w PRIDE. Prowadziliśmy czysto taktyczną walkę. W zasadzie to są trzej moi najtrudniejsi rywale.

– Teraz pytanie, które może nie należeć do najprzyjemniejszych. Po powrocie do Rosji, trenerzy Fedora składali dużo różnych oświadczeń. Konkretnie chodzi o słowa Alexandra Michkova. Powiedział on, że gdyby Strikeforce przeprowadziło kontrolę antydopingową na zasadach olimpijskich to jedynie Fedor przeszedłby te testy. Jak zareagowałeś na te wystarczająco obraźliwe słowa?

– Każdy ma swoje argumenty. Rzucając niepotwierdzone słowa możesz wymyślić wszystko co tylko chcesz. Nie mam zamiaru na to odpowiadać. Właściwie nie ma to sensu. Wszyscy przechodziliśmy testy. Jeśli u kogoś byłyby z tym problemy, od razu wyszłoby to na jaw. Zawodnicy byli „czyści”…więc uważam, że możemy dopisać do tej historii wszystko, czego chcesz.

– Przed walką i po walce przechodziliście jakieś testy?

– Oczywiście. Tak jest przed i po każdej walce. Specjalna komisja przeprowadza kontrolę antydopingową, podczas której wszystkie twoje czynności są obserwowane. Kontrola antydopingowa jest bardzo rygorystyczna i sądzę, że każdy sportowiec musi ją przejść, aby wszystko było sprawiedliwe. Jestem całkowicie za takimi testami, ponieważ sport musi być uczciwy.

– Jakie są twoje relacje z Alistairem Overeemem?

– My normalnie rozmawiamy i przyjaźnimy się, stanowimy jeden zespół. No a co się tyczy pojedynku – jeśli się spotkamy, będziemy walczyć jak na fighterów przystało, damy z siebie sto procent. Życie prywatne to życie prywatne, a ring to ring. Jeżeli stajemy do walki, a ludzie chcą oglądać naszą konfrontację to musimy dać z siebie wszystko. Ludzie płacą pieniądze, więc nie ma tu się co oszczędzać.

– Wielkie dzięki Sergei za poświęcony czas. Życzę powodzenia w przyszłych walkach, zdrowia i oczywiście zwycięstwa w turnieju Strikeforce. Może chcesz coś przekazać swoim fanom?

– Tak, chciałbym powiedzieć swoim kibicom, swojemu krajowi – Rosji, że teraz, w tej chwili, czuję ogromną odpowiedzialność. Z każdym dniem staję się coraz lepszy, codziennie ćwiczę, zatrudniłem nowych trenerów. Wraz ze mną pracują bardzo poważne osoby. Z całego serca chcę wygrać ten turniej. A jeśli będę miał za sobą wsparcie Rosjan, to razem go wygramy. Dziękuję!

Karol Dąbrowski
"Miłośnik" MMA. W roli publikującego na Rocksach od 2010 roku. Ogólnie rzecz ujmując Mieszane Sztuki Walki z regionu postsowieckiego. Tłumaczenia cyrylicy, kontrola dostaw gazu do Polski oraz pędzenie 90-cio procentowego bimbru. Na co dzień ponadnormatywny kołchoźnik, amator wódki, pierogów (niekoniecznie ruskich), kartofli, zsiadłego mleka i oddany fan Vyacheslava Datsika.

15 KOMENTARZE

  1. świetny człowiek i zawodnik z pasją, finał mam nadzieje Overeem vs Kharitonov!

  2. Jakoś wcześniej nie miałem okazji obejrzeć czy przeczytać z nim wywiadu. Strasznie rozsądny gość.

  3. Sergiei dawał zawsze fajne walki, świetna walka była z Semmim gdzie go zdemolował. Pozytywny, mądry gość. Powodzenia!

  4. przed turniejem stawialem ze Sergei bedzie w finale i mam taka nadzieje!

    Davai Sergei!!

  5. Nie wiem czy Sergei wyszedł do walki zmotywowany i nastawiony na sukces czy po prostu Andrei wszedł do klatki ze szklaną szczęką. Chciałbym go widzieć w finale turnieju. Rogers czy Barnett oboje są w zasięgu Kharitonova.

  6. Super gość, widać poukładany. Wie czego chce, rozwija się a nie stoi w miejscu jak Fiedia. Życzę mu wszystkiego dobrego ! Wink

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.