Już niewiele ponad miesiąc dzieli nas od debiutanckiej gali Affliction. Niewiele ponad miesiąc i wszyscy fani, którzy Mieszanymi Sztukami Walki interesują się dłużej niż ostatni rok będą piszczeć z zachwytu! Wiem, wiem – kolokwialny język, była polonistka by ma mnie nakrzyczała. Szkołę jednak skończyłem, MMAROCKS to nie lekcja języka polskiego, a ja nie mam zamiaru owijać w bawełnę! Kiedy Affliction: Banned uderzy, gdy z rozpiski swój power pokarzą Josh Barnett, Lil Nog, bracia Emelianenko… Matt Lindland, Tim Sylvia, Andrei Arlovski…Pedro Rizzo, Vitor Belfort…Renato Sobral (uff…co za kosmos Panowie i Panie, ja w to nie wierzę!), kiedy sędzia krzyknie „FIGHT!!!” a ring zabrzmi od takedown’ ów, wtedy wszyscy równo (Ty, ja, Twój brat, mój brat, Twoja siostra, moja siostra…cała ekipa MMAROCKS…ojciec Rydzyk….ech zagalopowałem się…) będziemy jęczeć jak Jenna Jameson w jednym ze swych filmów (nie żebym oglądał hehe)! Dość jednak tego przydługawego wstępu, napiszę krótko. Affliction: Banned nadciąga!

Zapewne ktoś przyglądający się „z boku” całemu zamieszaniu z Affliction zadaje sobie pytanie „czym się tu podniecać?” Przecież tak na dobrą sprawę Affliction to kolejna w ostatnim czasie nowopowstała organizacja i dopóki organizowana przez nią gala nie dojdzie do skutku nie ma się czym przedwcześnie zachwycać. Jest sporo racji w powyższym stwierdzeniu – nie przeczę. Wystarczy spojrzeć ile pozostało z szumnych zapowiedzi choćby M-1 Global, które nie zorganizowało ani jednej gali, wystarczy zobaczyć gdzie obecnie znajduje się niegdyś świetnie zapowiadający się Bodog Fight, czy też zerknąć ile organizacji przesuwa terminy swych zbliżających się gal (jak choćby Godz Of War), gdyż zainteresowanie jest zbyt małe. Żeby nie szukać zbyt daleko, przykład świetnie promowanej gali, z równie dobrą rozpiską z której wyszło wielkie…nic mamy na swoim podwórku, doskonale zatem rozumiem, że do debiutu Affliction możesz podchodzić z dystansem…lecz jedni zwykli mawiać, że szklanka jest w połowie pusta, inni natomiast, że jest w połowie pełna. Jeśli należysz do tych pierwszych, to dalszą lekturę możesz sobie spokojnie odpuścić – będzie dużo zachwytu nad czymś co jeszcze nie miało miejsca. Jeśli natomiast zwykłeś pić ze szklanki wypełnionej do połowy, zapraszam do dalszej lektury – tu z kolei będzie dużo zachwytu nad być może najlepszą gala 2008 roku!

Tak, z całą pewnością „na papierze” Affliction: Banned pretenduje do gali roku (przynajmniej pierwszej jego połowy)! Obok genialnego UFC 84, to właśnie gala Affliction wygląda najokazalej. Wystarczy spojrzeć na kartę:

Walki PPV:
– Fedor Emelianenko vs. Tim Sylvia
– Andrei Arlovski vs. Ben Rothwell
– Josh Barnett vs. Pedro Rizzo
– Matt Lindland vs. Fabio Negao
– Renato “Babalu” Sobral vs. Mike Whitehead

Walki w Fox Sport News:
– Aleksander Emelianenko vs. Paul Buentello
– Antonio Rogerio Nogueira vs. Vernon “Tiger” White

Pozostałe:
– Vitor Belfort vs. Terry Martin
– Trenell “Savant” Young vs. Mark Hominick
– Mike Pyle vs. J.J. Ambrose
– Justin Levens vs. Ray Lazama

Jestem pewien, że po „zbadaniu” rozpiski wszystkim fanom dopasionych eventów PRIDE FC (gdzie często na jednej gali mieliśmy przyjemność oglądania 10-11 megagwiazd) przypomniały się stare dobre czasy.
Vitor Belfort choć szczyt formy ma już raczej za sobą, to przyciągnąć uwagę potrafi doskonale, bo na „starego dobrego Witka” zawsze dobrze popatrzyć…choćby z czystej ciekawości, by sprawdzić co obecnie potrafi Belfort…a stary nie jest, talent niewątpliwie posiada więc szanse na wielki come back zawsze istnieją.
Antonio Rogeiro Nogueira to całkiem inna „bajka”. Według mojej opinii jeden z najbardziej niedocenianych zawodników w krótkiej historii MMA! Niespodziewana porażka z Remau Thierry Sokoudjou dopełniła czary goryczy i sprawiła, że Lil Nog praktycznie rok czasu spędził na zawodniczym „urlopie”. Teraz po zdecydowanym zwycięstwie nad Todd’em Gouwenberg (podczas gali HCF Destiny)zadebiutuje w Affliction i jestem przekonany, iż będzie to debiut udany!
Aleksander Emelianenko ostatnią porażkę zaliczył podczas 2H2H Pride & Honor gdzie zaprezentował się bardzo słabo i Fabricio Werdum nie miał problemu by zmusić Rosjanina do poddania się. Od tego czasu młodszy brat Fedora wygrał cztery walki z rzędu i mam nadzieję, że po Affliction w jego rekordzie znajdzie się kolejna (już 5-ta z rzędu) wygrana.
Renato Sobral to dla mnie rzeźnik (przynajmniej po tym jak rozprawił się David’em Heathem – za co wyleciał z UFC). Jego powrót do poważnej organizacji był tylko kwestią czasu (sam Dana White wypowiadał się o tym przychylnie), a lądowanie w Affliction sprawiło, że „zakazana” gala stała się jeszcze bardziej kusząca!
Matt Lindland jest dla wielu nudziarzem, który z różnym skutkiem wędrował po wszelakich kategoriach wagowych. Nie można mu jednak odmówić, że jest to ścisła czołówka MW, i jeśli po długaśnej przerwie odpowiednio się przygotuje , to z cała pewnością jego przeciwnik (kimkolwiek by nie był) będzie w nie lada opałach.
Josh Barnett należy do ścisłej czołówki HW światowego MMA. Były mistrz UFC posiada na rozkładzie takich zawodników jak min. Randy Couture, Semmy Schilt, Aleksander Emelianenko, Paweł Nastula, Antonio Rodrigo Nogueira, czy Mark Hunt. Po upadku PRIDE FC Josh „zadomowił się” w Sengoku gdzie najpierw pokonał Hidehiko Yoshidę, a następnie Jeff’a Monson’a. Teraz „zabójca o twarzy dziecka” pewnie kroczy po zwycięstwo w pierwszej gali Affliction, by (miejmy nadzieję) w przyszłości zmierzyć się z Fedor’em Emelianenko.
Pedro Rizzo podobnie jak Vitor Belfort lata świetności ma już za sobą, jednak znane nazwisko sprawia, że wciąż wielu ludzi chce go oglądać. Ja co prawda nie obejrzę tej walki dla samego Rizzo, ale dla Barnett’a poddającego Rizzo z cała pewnością! Tak czy inaczej walkę trzeba zobaczyć.
Andrei Arlowski to zawodnik, któremu Dana White pokazał największe faki w świecie MMA! Całe lata to właśnie Arlovski trzymał wagę ciężką UFC przy życiu, a kiedy po przejęciu PRIDE FC HW UFC wypełniła się jak koryto rzeki podczas powodzi – Andrei przestał być potrzebny, by w końcu rozstać się z UFC. Co prawda były mistrz HW UFC walczy nieco nierówno, nie rozwijając jakby do końca skrzydeł, jednak jeśli zawalczy jak np. podczas walk z Tim’em Sylvi’ą to będę w pełni usatysfakcjonowany!
Tim Sylvia – co by o nim złego nie powiedzieć trzeba przyznać, że nie kto inny a właśnie on przez długi czas trzymał pas HW UFC w swoich rękach. I choć jest najbardziej niezgrabnym i nudnym zawodnikiem na świecie trzeba sprawiedliwie powiedzieć, że potrafi wykorzystać swe warunki fizyczne doskonale. Zwycięstwo nad Arlovski’m, Monson’em, Verą, czy Ricco Rodriguez’em nie przychodzą ot tak, dodatkowo jego ostatnia walka (z „Minotauro”) pokazała, że trzeba się z nim liczyć…przynajmniej w stójce, a Timothy takedown defense ma bardzo dobrą!
Fedor Emelianenko jest fighterem, którego nie trzeba przedstawiać żadnemu fanowi MMA! Niepokonany mistrz PRIDE FC, zawodnik-legenda. Zwyciężył min. Ricardo Aron’ę, Renato Sobral’a, Schemmy’ego Schilt’a, Heath’a Herring’a, Rodrigo Nogueir’ę, Mark’a Coleman’a, Kevin’a Randleman’a, Mirko Filipocic’a, Mark’a Hunt’a, Matt’a Lindland’a….długo by jeszcze wymieniać.
Jednak przy całym uznaniu jakim darzony jest Fedor, pojawiają się pytania o jego aktualna formę. Ostatnia walkę z godnym przeciwnikiem stoczył w 2005 roku (a więc prawie trzy lata temu!) z Mirko Filipovic’em. Jego późniejsi przeciwnicy to „emeryci”(Coleman), zawodnicy z lżejszych kategorii wagowych (Lindland), strikerzy raczkujący jeszcze w MMA (Hunt, Choi), czy totalne freaki (Zulu). Dlatego ten pojedynek jest tak ważny. Sylvia będzie prawdziwym sprawdzianem dla Fedora…sprawdzianem, który może okazać się długim bo aż 5-cio rundowym (stawką jest pas mistrzowski Affliction) testem maturalnym!

Jak zawsze powtarzam same nazwiska nie walczą, jednak są gwarancją emocji na najwyższym poziomie a tym samym magnesem przyciągającym publiczność. Affliction ma tych magnesów bardzo dużo, co może zaowocować (i liczę, że zaowocuje) nie tylko galą na najwyższym poziomie ale zapoczątkowaniem silnej konkurencji dla UFC! Wszak dolary zainwestowane w tak kasowych zawodników, muszą się kiedyś zwrócić a ludzie tacy jak Donald Trump nie inwestują w interes który nie przyniesie zysku! O poważnym odbiorze Affliction świadczy min. reakcja Dany White, który lada moment powinien ogłosić (o ile właśnie tego nie robi) „cos co zmieni oblicze MMA”, a co najprawdopodobniej okaże się zwykłym zabiegiem marketingowym mającym zmniejszyć oglądalność debiutanckiej gali, czyli event UFC mający się odbyć tego samego dnia co Affliction!
No bonus Dana…gdybym miał wybierać, to tego wieczoru UFC nie znalazło by się na ekranie mojego telewizora!

Jakub Bijan
FREESTYLE || GRECO

4 KOMENTARZE

  1. Aleksander Emelianenko jest srednim z braci. Starszym jest Fedor, a mlodszym – Ivan, ktory tak sama planuje wystepy w MMA w prsyszlosci.

  2. Tak, masz racje! Nie wiedzieć czemu zawsze wydawało mi się że Aleks jest starszy..dzięki za zwrócenie uwagi, już poprawiam.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.