Yoel Romero wygraną nad Lukiem Rockholdem zagwarantował sobie walkę o pas mistrzowski kategorii średniej. Pojedynek z Robertem Whittakerem będzie okazją do rewanżu dla Kubańczyka – z pierwszej rywalizacji zawodników z uniesioną ręką z oktagonu wyszedł Australijczyk. Romero w wywiadzie w The MMA Hour opowiedział ciekawą historię dotyczącą pojedynku z Rockholdem oraz o swojej czarnej listy.

Pamiętasz jak rozmawialiśmy o mojej czarnej liście? Rockhold był na niej. On wie dlaczego. Gadał dużo głupot po moich problemach z USADA. W tamtym momencie Luke miał wiele do powiedzenia. Kiedy spotykaliśmy się jednak w przyszłości w Vegas to był dla mnie bardzo przyjazny, imprezowaliśmy razem. Był przyjacielem, zachowywał się jak kolega. Zawsze pytał mnie czy chciałbym walczyć z nim – odpowiadałem, że nie jestem zainteresowany. On też tak myślał. Ustaliliśmy wtedy, że prawdopodobnie nie zawalczymy ze sobą.

Jak tylko pojawiły się moje problemy z USADA, on i Michael Bisping byli pierwszymi do ataku. Obaj mieli sporo do powiedzenia. Bisping to Bisping, nie mam z nim żadnych relacji, ale Rockhold? Gościu, naprawdę tak mnie atakujesz? Powiedziałem sobie wtedy: OK. Dlatego też na ważeniu przed UFC 221 powiedziałem mu, że jestem profesjonalistą i że idę po niego. Nie po pas, chcę go tylko pokonać. Zgodziłem się na ten pojedynek tylko żeby go zbić. To była dla mnie spora okazja. Musiał zapłacić za wszystko co o mnie gadał. Tak to wygląda.

Mówi się, że kolejna walka Romero odbędzie się w lato tego roku. Kubańczyk chciałby wystąpić na potencjalnej gali w Miami, lecz na ten moment nie wiadomo czy organizacja zdecyduje się na takie wydarzenie.

2 KOMENTARZE

  1. Właśnie, co złego powiedział Romero? Skoro Cockhold był dla niego przyjacielem a potem zaczął na niego napierdalać to proste , że przyjaźń się skończyła. Nie wiem po co tutaj się czegoś doszukiwać.

  2. Wszystko to marketing, nie ma co tak jak Romero brać takich rzeczy do siebie.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.