W ostatnią niedzielę marca w Charkowie bardzo udany występ zanotował Mariusz Radziszewski (MMA 8-9-1). Na evencie Oplot Challenge półśredni zawodnik bytomskiego South Legion po dwóch rundach niejednogłośną decyzją triumfował nad czołowym grapplerem wśród zawodników bloku postsowieckiego – Alexandrem Butenko (MMA 12-6), byłym reprezentantem AE Team, a obecnie trenującym pod okiem doświadczonego Alexeya Oleynika. Po ochłonięciu, na ponad tydzień po gali Radzik udzielił nam wywiadu, w którym opowiedział o tym ciężkim pojedynku, przygotowaniach, ocenił charkowską imprezę i podzielił się planami na przyszłość. Wywiad poniżej.
– MMARocks.pl – Mariusz Radziszewski – zawodnik South Legion Bytom. Witaj Mariusz!
– Witam, witam.
– Przede wszystkim gratulujemy cennej wygranej. Pojedynek z Alexandrem Butenko był bardzo wyrównany. Po Twojej reakcji było widać, że nie spodziewałeś się takiego werdyktu?
– Dzięki. No tak, pojedynek był wyrównany, jednak po walce czułem, że byłem minimalnie lepszy. Problem stanowił fakt, iż przed galą na wszystkich spotkaniach dało się zauważyć, że Butenko to miejscowy idol. Oficjalnie przybijał piony z wszystkimi sędziami, stąd cała niepewność co do werdyktu. Ukraińcy jednak zachowali się bardzo fair, za co należy im się wielki szacunek.
– Rywalizując z jednym z najlepszych grapplerów na „froncie wschodnim” musiałeś bić się bardzo zachowawczo. Co sprawiło Ci największe problemy w walce z utalentowanym Rosjaninem?
– Dokładnie tak. Taktyka na ten pojedynek była prosta – dużo ruchu, punktować w stójce i pilnować się przed obaleniami. Wiedziałem, że Butenko będzie miał bardzo dobry parter, ale jego zapasy nie są już tak dobre, jak na przykład Magomeda Saadulaeva. W klatce poczułem, że jestem lepszy fizycznie, w związku z tym jeśli nie popełnię jakiegoś głupiego błędu, to powinno być ok.
– W drugiej rundzie przez moment wydawało się, że odklepiesz ciasno zapiętą gilotynę, kilka sekund później wspaniałym wyniesieniem rozbiłeś z kolei trójkąt. Twój rywal mocno dążył do odklepania Cię, techniki wydawały się założone prawidłowo – miałeś chwilę zawahania czy poddać walkę?
– Heh, więc właśnie o tym błędzie mówię (śmiech). Zostawiłem głowę i gilotyna naprawdę była bardzo bliska. Przetrzymałem trochę i poczułem, że on nie ma sił aby ją wyciągnąć. Co do trójkąta – udało się zareagować odpowiednio i uciec z techniki (śmiech).
– Gdzie i z kim przygotowywałeś się do gali na Ukrainie?
– Do walki standardowo przygotowywałem się u siebie w klubie sparując m.in. z Kadłubkiem i innymi Chłopakami z South Legion oraz w klubie Spartan Chorzów, specjalne podziękowania dla Hadasia i Szwagra za sparingi siłowe (śmiech) oraz dla Liska, który miał podobne warunki i styl walki do mojego rywala.
– Jak oceniasz galę Oplot Challenge w Charkowie? Jak ta lokalna impreza wypadła pod kątem organizacyjnym, porównując do naszych rodzimych gal czy rosyjskiego ProFC na którym występowałeś?
– Uważam, że organizacyjnie wszystko było dopięte na ostatni guzik. Wszystkie detale organizatorzy podawali na bieżąco. Mieliśmy własnego tłumacza – co na Wschodzie, gdzie wszyscy ni panimaju (śmiech) bardzo się przydaje. Hotel znajdował się bezpośrednio na obiekcie, gdzie odbywała się gala, więc nie było potrzeby bycia na hali trzy godziny wcześniej. Sauna do dobicia zbędnych kilogramów. Wszystko pięknie (śmiech).
– Jak na miejscu przyjęli Cię Ukraińcy?
– Ukraińcy byli naprawdę bardzo uprzejmi i gościnni. Zadbali o to, żebyśmy o nic nie musieli się martwić. Jeżeli był tylko jakiś problem, wszystko było załatwiane od ręki.
– Pojedynek z Butenko to zasługa Slugfest Management, jak układa Ci się współpraca z Łukaszem Bosackim?
– Współpraca z Bosym to taki związek partnerski. Czasem jest różowo, czasem czarno-biało, ale ogólnie wszystko pozytywnie się kończy i wygląda to tak jak powinno wyglądać (śmiech).
– Mógłbyś zdradzić plany na najbliższy czas? Czy masz może zakontraktowane już kolejne walki?
– Na chwilę obecną nie mam jeszcze nic zaplanowanego. Po walce wiele osób podchodziło, zapewniało, że dałem dobrą walkę i będą mieli to na uwadze… ale jak to mówi Bosy – Oni zawsze tak robią (śmiech). Na pewno zaboksuję coś w międzyczasie, żeby było na jakieś waciki (śmiech). Mam też propozycje z Rosji, ale też nie chcę wszystkiego robić zbyt pochopnie. Do tej walki zrobiłem najlepsze przygotowania jak do tej pory. Zawsze czegoś brakowało, jak była dieta to brakowało dotrenowania, jak ciężko trenowałem to nie zawsze trzymałem dietę. Tu zgrałem to wszystko i jakoś to wyszło.
– Swego czasu wspominałeś o zbijaniu do kategorii lekkiej – czy nadal jest to aktualny temat?
– Hmmm… ciężko powiedzieć. Na Ukrainie ważyłem 76,3 kg i miałem jeszcze sporo zapasu, nie będę natomiast katował się za wszelką cenę, bo nie zawsze wychodzi to na dobre. Na razie planuję walki w półśredniej.
– Dzięki serdeczne za wywiad, życzymy kolejnych sukcesów. Jeśli chciałbyś komuś podziękować, to teraz jest ten moment.
– Dzięki serdeczne. W pierwszej kolejności dziękuje za wsparcie firmom: FORMMA, AMIBUD, FITMAX. Podziękowania też dla Rafała, nie będę wymieniał z nazwiska (śmiech). Dzięki dla Bosego i całego Slugfesta. Dzięki dla Kadłuba i Chłopaków z South Legionu, Chłopaków ze Spartana Chorzów za przygotowania. Dzięki dla Gwiazdora, dla Przyjaciół, całej rodziny i wszystkich, którzy mnie wspierają. Pozdro dla Ostrego, Bezimiennych i całej Klincz Bandy. Piona!
No to należy życzyć dobrych ofert, by starczyło nie tylko na waciki 😉
Dzięki za wywiad.