Pod koniec tygodnia gościliśmy w Bytomiu na treningu Artura Kadłubka (MMA 9-8). Zawodnik Team MMA Rocks wyjechał dziś na galę Heroes Gate III, która odbędzie się w czwartek – 24 marca – w Pradze. Tam zmierzy się z Czechem Milanem Tomesem (MMA 4-4). Walki w praskiej Tesla Arenie odbędą się na zasadach UFC i dystansie 3×5 min. Artur jest bardziej doświadczony od reprezentanta klubu UFC Hradec Kralove, jednakże Tomes będzie mieć mocne wsparcie miejscowych kibiców. Polski zawodnik pomimo kontuzji jest nastawiony bojowo, silny i zmotywowany. Trzymamy kciuki za naszego fightera. War Kadłub! W środku posta znajduje się ciekawy wywiad z Hajerem i krótki klip z Jego treningu. Dzięki TJ za złożenie wszystkiego w całość! Enjoy!

– Witamy serdecznie! Dla MMARocks.pl – Artur „Hajer” Kadłubek.

– Witam!

– Artur, powiedz proszę jak wyglądały Twoje początki w MMA? Gdzie rozpocząłeś trenować sporty walki i ile wtedy miałeś lat?

– Moja przygoda ze sportami walki i MMA rozpoczęła się gdy miałem 17 lat, miało to miejsce w Bytomskim Klubie Ju Jitsu, tam poznałem formułę full-contact ju jitsu, która w późniejszym czasie zmieniła nazwę na MMA.

– A co najlepiej wspominasz z tamtego okresu?

– Niesamowity klimat jaki towarzyszył wtedy w Bytomiu – treningom, turniejom czy imprezom poturniejowym, zwanym u Nas imprezami samuraja (śmiech). Były to czasy kiedy wszyscy dopiero poznawaliśmy ten sport i wspólnie się go uczyliśmy, przyjeżdżali wtedy do nas trenerzy z Rosji, na zawodach pojawiali się zawodnicy z byłych Republik Radzieckich, którzy na tamte czasy prezentowali kosmiczny poziom, jednym słowem jest dużo dobrego do wspominania.

– Na co dzień pracujesz na kopalni. Jak dajesz radę połączyć pracę, treningi, wyjazdy na gale? Chodzi mi zarówno o kwestię czasową, jak i „fizyczną”. Przychodzisz po ciężkiej pracy na dole, a potem od razu idziesz na trening. Przyjeżdżasz z gali, gdzie wylałeś na ringu litry potu, a na drugi dzień rano musisz iść na szychtę. Nie czujesz zmęczenia?

– Mam wyrozumiałą kadrę kierowniczą (śmiech), a tak na poważnie, to człowiek jeśli jest silny, to do wszystkiego może się przyzwyczaić. To tylko kwestia czasu, swoją drogą kopalnia zastępuje mi siłownię, więc już mam jeden trening mniej do roboty (śmiech).

– Jak wygląda twoja dieta i suplementacja w trakcie przygotowań? No i jakie miejsce w tym wszystkim zajmuje śląska kuchnia, jest smaczna, ale i ciężka. Nie masz problemów z wagą?

– Bardzo dobre pytanie, które mam nadzieję zachęci ludzi do skuszenia się na śląską kuchnię. Moim zdaniem jest najlepsza na świecie, jest bardzo smaczna i nie do końca ciężka. Kwestia tego, jak kto co robi. Dieta zastępuje mi suplementy, których nie używam już od jakiegoś czasu i czuję się bardzo dobrze. W zasadzie jem normalnie, zgodnie ze śląską tradycją, jednakże do codziennej kuchni wprowadziłem kilka zmian. Mniej tłuszczu i węglowodanów. Wyeliminowałem ziemniaki czy makaron. Mój jadłospis opiera się przede wszystkim na mięsie (źródło białka), ciemnym pieczywie i gotowanych warzywach, do tego dużo przypraw. Poza tym piję bardzo dużo wody, ziół i herbaty. Nie miałem jeszcze nigdy problemów ze zrobieniem wagi.

Walczyłeś już wielokrotnie z przeciwnikami różnego kalibru. Która walka była dla Ciebie największą nauką? Którą uważasz za największy sukces? A którą za sromotną klęskę?

– Największą nauką była z pewnością walka z Danielem Dowdą, za największy sukces uważam, tak jak pewnie wielu  zawodników swój debiut i chodzi mi tu nie o wygraną, a o to, że człowiek postanowił coś zrobić i to zrobił. Największa porażka – Mukhamed Aushev, dałem ciała jak nigdy…

– Ostatnio mogliśmy zobaczyć Cię na ringu nie w roli zawodnika MMA, ale jako boksera. Pokonałeś na punkty Belga – Oliviera Jamesa. Jak oceniasz ten pojedynek?

– Hehe…to zależy z jakiego punktu widzenia (śmiech). Z jednej strony cieszę się że wygrałem, bo nie jest łatwo brać walkę na dwa tygodnie przed i wygrać ją w dyscyplinie, którą trenuje się rok. I nie oszukujmy się, w tym sporcie zawodnik MMA nigdy nie będzie faworytem. Z drugiej strony wiem, że przede mną długa droga na treningach z moim trenerem boksu panem Irosławem Butowiczem.

– Nie bałeś się wziąć tej walki na niespełna dwa tygodnie przed galą MMA w Pradze? Skąd pomysł na pojedynek bokserski?

– Nie, pomyślałem, że to dobra okazja, aby sprawdzić jak wyglądają moje postępy, jeśli chodzi o boks, no i jak zwykle czynnikiem główny były pieniądze.

– 24 marca na gali Heroes Gate III podejmie Cię Czech – Milan Tomes (MMA 4-4). Widziałeś walki swojego rywala? Masz jakiś konkretny plan na niego?

– Tak oglądałem i głównie nastawiam się na stójkę.

– Walka z Czechem odbędzie się na dystansie 3×5 min., obowiązywać będą zasady UFC. Jak stoisz kondycyjnie?

– To się okaże 24 marca (śmiech).

– Powiedz proszę jak wygląda Twój reżim treningowy? Ile razy dziennie/tygodniowo trenujesz?

– Obecnie mam urlop, więc 11 razy w tygodniu, kiedy pracuję – 6 razy.

– To będzie w tym roku już trzecia Twoja walka w formule MMA. Idziesz mocnym tempem. Z jednej strony dobrze, że masz chęci, ciąg do walki, nie narzekasz na poważniejsze urazy, ale z drugiej strony nie obawiasz się takiego zagęszczenia w „sportowym terminarzu”?

– Skoro o tym mówisz, to już wyszło, nie leczony uraz po walce z Azerem zmienił się w poważną kontuzję. Miejmy nadzieję, że uda mi się wytrzymać do końca walki w Pradze, potem urlop (śmiech).

Mówiłeś kiedyś o planach zejścia o kategorię niżej, w związku z tym zobaczymy Cię jeszcze w tym roku w wadze półśredniej?

– Czas pokaże, nie jest to do końca zależne ode mnie, tylko od ofert jakie dostaję. Będą propozycje będzie półśrednia.

– W kwietniu czeka Cię wyjazd do Kijowa na ostatni etap turnieju ProFC. Tam zmierzycie się z ukraińskim Pro Team Peresvit. Jak oceniasz rywali? Czy da radę zdobyć komplet zwycięstw?

– Tak jak zawsze – wysoko, ten turniej ma to do siebie, że rywale nie są znani od samego początku, a skład danego teamu jest często zmieniany (tak samo zresztą jak u nas). Na pewno nie kieruję się bilansem z Sherdoga, w przypadku zawodników ze wschodniej granicy jest on zdradliwy. A co do kompletu – to zobaczymy w końcu by wpadało (śmiech).

Jakie są Twoje dalsze plany na 2011 rok, niekoniecznie w sferze wszechstylowej walki wręcz?

– Ślub (śmiech).

– Chcesz pozdrowić kogoś, podziękować, przekazać coś kibicom i czytelnikom MMA Rocks.pl?

– Chciałbym pozdrowić Całą Rodzinę, wszystkich znajomych i bliskich. A w szczególności moją przyszłą żonę, siostrę, jej męża i Mata Leo, Chłopaków z którymi trenuję: Radzika, Bugara, Holiego, Patela, Brazila, kontuzjowanego Raqa i PB. Wszystkich dobrych chłopaków z BTM TateMaka, Królika, Szumiego, Szyszke i Chlebka, Robercika, Taza, Gwiazdego, rodzinę Sobiegała i Nikoluk oraz mojego menago Bosego i ,,prywatnego” fizjoterapeutę Psyhoo. Ponadto wszystkich tych, o których w tym momencie zapomniałem, kibicom życzę niezapomnianych walk, a czytelnikom MMARocks tego, by ta strona nigdy nie zniknęła.

– Dziękuję za wywiad i życzymy powodzenia w Pradze!!!

– Ja również dziękuję.

Karol Dąbrowski
"Miłośnik" MMA. W roli publikującego na Rocksach od 2010 roku. Ogólnie rzecz ujmując Mieszane Sztuki Walki z regionu postsowieckiego. Tłumaczenia cyrylicy, kontrola dostaw gazu do Polski oraz pędzenie 90-cio procentowego bimbru. Na co dzień ponadnormatywny kołchoźnik, amator wódki, pierogów (niekoniecznie ruskich), kartofli, zsiadłego mleka i oddany fan Vyacheslava Datsika.

6 KOMENTARZE

  1. zycze Ci zebys po walce pepika w domu nie zastal:) a tak całkiem serio kozak wywiad! Trzymamy kciuki Byku !

  2. podziwiam… pracować na kopalni i jeszcze trenowaść, życzę wygranej 🙂

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.