W dzisiejszej Kartce z kalendarza przypomnimy Wam o jednym z najbardziej kultowych nokautów w dziejach MMA.
Na gali Pride 28: High Octane, która odbyła się 12 lat temu, czyli 31 października 2004 roku, doszło do drugiego pojedynku pomiędzy Wanderleiem Silvą a Rampagem Jacksonem. Walka ta była niezwykle zacięta, obaj zawodnicy nie mieli zamiaru odpuścić, cały czas wymieniając ciosy w stójce. Po wyrównanej pierwszej rundzie, w drugiej części starcia to Brazylijczyk zaczął przejmować inicjatywę. Tak o walce w 2008 roku pisał nasz redaktor naczelny, Jakub Bijan:
Na 28 gali PRIDE, zatytułowanej „High Octane” doszło do najpiękniejszego nokautu w dziejach ludzkości (bez wątpienia). Z całą pewnością, gdyby Jackson wiedział jak zakończy się jego drugie starcie z Silvą, nie wyszedłby tego dnia z domu. Walka była zacięta, jednak, gdy Wanderlei w drugiej rundzie złapał Jacksona w tajski klincz, po czym zaczął efektownie uderzać kolanami, nokaut wisiał w powietrzu. Kiedy jedno z kolan czysto doszło do szczęki Jacksona, ten bezwładnie osunął się na rozpięte liny i dyndał na nich niczym zwłoki na szubienicy. Akcja-klasyk – to trzeba zobaczyć.
Poniżej skrót tego pojedynku oraz samo skończenie.
Zawodnicy walczyli ze sobą trzy razy, z czego dwie walki w Pride wygrywał właśnie Wanderlei. Co ciekawe, Rampage’owi w końcu udało się pokonać Brazylijczyka na gali UFC 92, kiedy to potężnym lewym sierpowym odłączył światło Silvie. W wielu wywiadach Amerykanin przyznawał, że było to najbardziej satysfakcjonujące zwycięstwo w jego karierze, ponieważ przez wiele lat uważał, że nigdy nie będzie w stanie pokonać Wanderleia. Jak się okazało, Jackson w końcu znalazł sposób na Silvę.
Łoooooooo xD Piękne to było 🙂
ahhhh te kopy na mordę leżącego. aż się łezka w oku zakręciła na wspomnienie o starym dobrym Pride;-))))
ahhhh te kopy na mordę leżącego. aż się łezka w oku zakręciła na wspomnienie o starym dobrym Pride;-))))
kurczę coś świruje Wam stronka dzisiaj. dwa razy dodało komentarz. skasujcie jeden żeby wiochy nie robić;-)
Mam gdzieś te gale na płytach. WAND w tamtych czasach był przerażający, ale czasy się zmieniają i WAND też się zmienił …
:jon:
Nieźle cisnął w tamtych czasach.:penn:
Inna kartka spadla z kalendarza niemal dwa miesiace temu, 5 wrzesnia. Minely wowczas rowno dwa lata od fenomenalnego wystepu polskiego Wanderleia 😉 Szkoda, ze przez te ponad 24 miesiace wystapil zaledwie raz.
To samo myślałem po obejrzeniu dawno temu. Teraz sądzę, że to było usiłowanie zabójstwa. 😎
Zabił… Ale trzeba przyznać, że w ufc Rampage ładnie się zrewanżował 😀
Wanderlei za to ładnie skończył w drugiej walce z Hendo 😆
Pamiętam. Od kwietnia 2004 roku zaczęła się moja przygoda z tym sportem :coffeepc: