Na razie cały czas nie wiadomo kiedy i czy w ogóle Conor McGregor (MMA 21-4), powróci do oktagonu UFC. Nie wiadomo również, kto mógłby być jego rywalem. Dużo mówi się o potencjalnym rewanżu z Khabibem Nurmagomedovem (MMA 27-0), jednak w najnowszej rozmowie z Arielem Helwanim, sam Irlandczyk przyznał, że może walczyć z innymi przeciwnikami.
Nie mam zamiaru czekać. Jest mi obojętne z kim zawalczę. Jeśli Dustin wygra, będzie to Dustin, jeśli będzie to Nate, to będzie Nate, jeśli Jorge, to Jorge. To może być każdy. Tony Ferguson, Justin Gaethje. Może być rewanż z Hollowayem albo z Aldo. Mam przed sobą tak wiele możliwości. W praktyce nie ma znaczenia z kim zawalczę. Najważniejsze jest, abym wrócił i był dalej tym, kim jestem, a nie cieniem samego siebie.
Co jednak ciekawe, Conor powiedział również, że zależy mu na odzyskaniu tytułu mistrzowskiego w walce powrotnej i zrewanżowaniu się Nurmagomedowi.
W walce powrotnej chcę odzyskać mój tytuł mistrzowski. Chcę odkupić swoje błędy. Ostatni obóz nie był dobry. Wiele się nauczyłem z tego jak byłem zaangażowany w przygotowania i z tego jak przełożyło się to na walkę. Khabib natomiast uciekał całą pierwszą rundę. Nie zadał nawet ciosu, tylko szedł po nogi zanim uderzył. W pierwszej rundzie powinienem był porozmawiać z Herbem Deanem. Khabib powtarza, że mówił do mnie w klatce, ale nie wyszeptał nawet słowa, dopóki nie znalazł się w pozycji dominującej, a znalazł się w niej tylko dlatego, że zlekceważyłem go chodząc za nim po klatce, ponieważ on ciągle uciekał. On później szczęśliwie mnie trafił, ale nawet po tym ciosie, który był piękny, natarłem na niego. A on co zrobił? Uderzył ponownie. Nie ważne jednak. Wrócę i zrewanżuję się.
Niech ten pajac najpierw wróci….bo to wszystko zaczyna już wyglądać trochę jak nakręcanie hype'u na powrót "byłego mistrza"…blablabla po jego upadku na sam dół, potem po przyznaniu się do winy….wraca syn marnotrawny i kura znosząca złote jaja dla Dany White'a…..oby ten potencjalnie wielki scenariusz się srogo nie powiódł.