Tytułem wstępu, ponieważ pierwsze dwa odcinki TUFa tradycyjnie lecą bez czołówki, chciałem, w zastępstwie, przypomnieć na czym polega reprezentowanie USA w takich właśnie wydarzeniach. Amerykańska machina jednak zaczęła gwałtownie tracić tempo już na początku odcinka kiedy okazało się, że jeden z uczestników ma zaraźliwą opryszczkę a drugi kontynuuję długą tradycję nie robienia wagi na walki w programie. Na szczęście Christian Fulguim nie robi z siebie pośmiewiska jak Ruediger czy Jason Guida ale nie zmienia to faktu że wraca do domu po kilku godzinach. Efektem tego całego zamieszania jest to, że zamiast ośmiu walk mamy ich tylko sześć, podczas gdy dwóch pozostałych fighterów zostaje na lodzie. Tym niemniej oto szóstka (wątpliwych) szczęśliwców, którzy zostaną odcięci od świata na sześć tygodni.

Mark Miller (8-5, 170 lbs)
CV: Bodaj najbardziej doświadczony ze wszystkich zawodników, którzy dostali się do domu. Weteran gali nazwanej KFC oraz IFL, gdzie uzbierał bilans 2-2, a jednym z tych zwycięstw był błyskawiczny nokaut Josha Neer’a. Nie mogę zrozumieć dlaczego zmusili go do walki z kolegą z obozu, zwłaszcza kiedy było jedno wolne miejsce w wadze półśredniej, ale Miller nie zawiódł pokonując Kevina Knabjiana, który totalnie nie miał ochoty okładać swojego znajomego.
Alter-ego z poprzednich sezonów: Krzysztof Soszyński. Weteran IFL z ogromnym doświadczeniem, ale nie wystarczającym talentem by wygrać całość.

Richie Whitson (4-0, 155 lbs)
CV: Dla Whitsona była to pierwsza walka w kontynentalnej części Stanów bo do tej pory doświadczenie zdobywał na Alasce i Hawajach. Kontynuuje on długą tradycję zaciągu zawodników z Alaska Fighting Championships do UFC ale zapewne będzie chciał się odróżnić od poprzedników tym, że w UFC zostanie na dłużej. W walce kwalifikacyjnej wypadł korzystnie pokonując Paula Birda, który wyglądał jakby czytał przedwalkowe bluzgi z promptera. Whitson powinien popracować nad obroną poddań ale w sumie nie wiadomo, czy Anglicy rzeczywiście zagrożą mu w tej płaszczyźnie.
Alter-ego z poprzednich sezonów: Chris Leben. Ryży brawler z Team Quest, rzadko kiedy są tak dobre paralele.

Santino Defranco (13-4, 155 lbs)
CV: Po pokonaniu poważnych kłopotów zdrowotnych Defranco reaktywował swoją karierę w 2007 r. i od tej pory ma bilans 3-2. Szczerze, upatrywałem w nim jednego z fighterów, którzy mogą zajść daleko ale Defranco miał ogromne problemy w walce z Waylonem Lowe’m gdzie spędził 4 i pół minuty pierwszej rundy na plecach zbierając wszelkiego rodzaju ground-and-pound. W drugiej jednak dokonał cudu trafiając idealnie kolanem wchodzącego w nogi Lowe’a i poprawiając zakładając rnc by zwyciężyć.
Alter-ego z poprzednich sezonów: Tom Speer. Chyba nikt nie pokazał większej woli walki i zwycięstwa co Speer, który co walkę lądował w jakiejś ciasnej dźwigni ale wychodził z opresji i wygrywał.

Jason Pierce (6-0, 170 lbs)
CV: Pierce obijał się na przeróżnych galach na środkowym zachodzie USA, co, jak wiadomo, jest żadnym wyznacznikiem poziomu jaki prezentuje zawodnik. W walce kwalifikacyjnej zmierzył się z słownikowym przykładem journeymana (i weteranem 3 UFC, przy okazji) – Steve’m Bergerem. 15 minut walki skrócono do mniej niż minuty więc spodziewam się, że Pierce uciekł się do lay-and-pray, przynajmniej w tych 2 rundach, które wygrał.
Alter-ego z poprzednich sezonów: Philippe Nover. Skoro Pierce również zemdlał podczas pierwszego „apelu” Dany nie mogłem wybrać nikogo innego. W sumie na początku TUFa bilans Novera też niczym nie zachwycał, więc kto wie, może jednak… (ale raczej nie)

Cameron Dollar (2-1, 155 lbs)
CV: Nie wiem czy Dollar oglądał walkę Defranco czy nie ale jego pojedynek z Tomem Haydenem miał niemal identyczny przebieg. Dollar zebrał lanie, prawdopodobnie z rodzaju 10-8, w pierwszej rundzie, przewyższając nieco wyczyn Defranco, drugą rundę też zaczął od przyjmowania ciosów by wymsknąć się spod Haydena, zajść mu za plecy i udusić.
Alter-ego z poprzednich sezonów: Josh Haynes. Również entuzjasta przekombinowanych fryzur.

Damarques Johnson (9-6, 170 lbs)
CV: Prezentujący dość niecodzienne podejście do MMA, zwłaszcza wśród Amerykanów. Walczył z trenującym w Tajlandii Ray’em Elbe, który po minucie wymian uciekł się do klasycznej techniki muay thai jaką jest wejście w nogi. Wykonał ją tak, że Tajowie by się nie powstydzili bo Johnson wylądował w dosiadzie skąd zaczął okładać Elbego aż ten miał dość. Johnson wyglądał dobrze ale będzie musiał przełamać trend w swojej karierze żeby odnieść sukces bo do tej pory za każdym razem gdy spotykał kogoś choćby przyzwoitego to przegrywał.
Alter-ego z poprzednich sezonów: Cory Hill/Buddy Roe. Po prostu autentycznie go przypomina, fizycznie, sposobem mówienia i tak dalej.

Pozostali z oryginalnego składu drużyny USA, Kyle Reid i Jason Dent warunkowo wprowadzają się do domu razem z resztą. Warunek polega na tym, że w następnym odcinku zawalczą o prawo stałego zamieszkania z Frankiem Lesterem i Robertem Browningiem. Po zajawce tego właśnie odcinka mam już dość młodszego braciszka Juniego.

Tomasz Marciniak
Jedyny człowiek na świecie, który wkręcił się w MMA walką Arlovski vs. Eilers. Poliglota. Entuzjasta i propagator indonezyjskiego przemysłu tekstylnego. Warszawiak od kilku pokoleń i dumny z tego faktu. Nie zawsze pisze o sobie w trzeciej osobie ale kiedy to robi jest to w polu biografia na MMARocks.pl

2 KOMENTARZE

  1. Wybrańcy, którzy będą walczyć w obronie amerykańskiego stylu życia, fuck yeah

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.