Wersja audiowizualna jest tu, wersja tekstowa po kliknięciu.

Wielu ludzi narzeka, że TUF koncentruje się za bardzo na ludzkim dramacie a za mało na treningu i walkach. Ja nie jestem jednym z nich i przyznam z góry, że TUFa oglądam właśnie dla Chrisa Lebena mordującego drzwi, dla króla blingu Shoniego Cartera i „cpt. Miserable” Charlesa McCarthy’ego, dla Gabe’a Ruedigera który robi sobie lewatywę a potem w trakcie zbijania wagi ląduje (gołą) dupą do góry na brzegu basenu, dla Mac’a Danziga, który na nowo zdefiniował „opryskliwość” itd. Z takiego właśnie punktu widzenia czwarty odcinek siódmej serii miał niezwykle mało do zaoferowania.

Na samym początku Jeske Taylor musiał pomęczyć się ze swoją manualną niekompetencją zmagając się z butelką piwa. Jak pokazały późniejsze ujęcia Taylor poradził sobie z piwem bo osiągnął poziom zmasakrowania zbliżony do Bispinga po UFC 83. Odkrywamy też, że Taylor ma jakiś rodzaj „grzyba” co w pełni uzasadniania przezywanie go „The Creature” przez innych mieszkańców domu.

No i to by było na tyle jeśli chodzi o dramat w tym odcinku, nie licząc najbardziej obojętnego dissowania na świecie między Matthew Riddle’m a Dante Riverą. Odpowiedzialny za to jest nie kto inny jak Tim Credeur, który nie jest złym fighterem ale jest absolutnie pozbawiony charyzmy i w niewytłumaczalny sposób jego przydomek to „Crazy”. To właśnie Credeur został wybrany do walki w odcinku przeciwko wspomnianemu już Riddle’owi. Żeby nie być gołosłownym, najbardziej charyzmatyczne działania Credeura wmontowane pomiędzy jego filozoficzne dysputy o tym, że pragnie wojny i jest wojownikiem i jego walki to bitwy etc., to shadowboxing z plakatem GSP i wydawanie z siebie dziwnych odgłosów tuż przed walką.

Pierwsza runda walki nie należała do tych ciekawszych i w pewnych momentach był to w zasadzie gloryfikowany grappling z rękawicami. Dopiero kiedy Credeur zdobył dosiad walka nabrała rumieńców i do drugiej rundy nie sposób się przyczepić. Riddle na początku był w opałach ale wstał i zaczął poważnie obijać Credeura by potem w niewytłumaczalny sposób obalić czarnego pasa BJJ. Przykład Riddle’a to podręcznikowy przypadek, dla którego fighterzy powinni się słuchać swojego narożnika. Rampage do znudzenia mówił mu, żeby wstał, ale Riddle nie słuchał i złapał się w balachę na kilkanaście sekund przed końcem. Gdyby wstał (i walczył w stójce tak jak przez te 15 sekund nieco wcześnej) przynajmniej miałby jeszcze jedną rundę na wygranie tej walki, ale podjął samóbójczą decyzję o obaleniu.

Riddle TUFa już nie wygra, ale nadal może się uśmiechać bo ujawniono wiadomość, o tym, że został zakontraktowany na walkę na finale tego sezonu, z przeciwnikiem, „którego wszyscy oczekują” (czyt. Dante Rivera). Tim Credeur kwalifikuje się do ćwierćfinałów i mam nadzieję, że odnajdzie w domu osobowość przed kolejną swoją walką.

Dana White bleep-o-meter: Dana był nieobecny w tym odcinku (krótka wypowiedź o walce była dograna), więc dla wszystkich stęsknionych za niewyparzoną gębą: filmik.

Tomasz Marciniak
Jedyny człowiek na świecie, który wkręcił się w MMA walką Arlovski vs. Eilers. Poliglota. Entuzjasta i propagator indonezyjskiego przemysłu tekstylnego. Warszawiak od kilku pokoleń i dumny z tego faktu. Nie zawsze pisze o sobie w trzeciej osobie ale kiedy to robi jest to w polu biografia na MMARocks.pl

2 KOMENTARZE

  1. Te recenzje są ciekawsze od samego TUFa, gdzie póki co, gówno się dzieje.
    🙂

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.