Mówi się, że obrona tytułu bywa o wiele większym wyzwaniem niż samo zdobycie pasa. Czy się z tym zgodzisz? Jeśli tak, to jak to „większe wyzwanie” się objawia?

Również tak myślę. Objawia się to tym, że od mistrza wymaga się więcej. Gdy walczysz o tytuł mistrzowski zawsze jesteś underdogiem. Stajesz naprzeciw rywala jak równy z równym. Gdy pas jest już Twój, musisz zrobić wszystko żeby go utrzymać, co wcale nie jest prostsze. Presja jest dużo większa.

Swoją ostatnią walkę stoczyłeś w 2016 roku. Co sprawiło, że tak długo nie mogliśmy oglądać Cię w klatce?

Przez długi czas leczyłem kontuzję, której nie mogłem lekceważyć. Mam dla kogo żyć i dla kogo być sprawny. MMA jest dla mnie ważne, ale na pierwszym miejscu stawiam rodzinę

Mistrzowski pas zdobyłeś z zawodnikiem, który na swoim koncie nie ma jeszcze żadnego zawodowego zwycięstwa. W oczach fanów MMA tego typu walki nie wyglądają najlepiej. Czy teraz, podczas obrony, będziesz próbował nie tylko wygrać, co jest oczywiste, ale też udowodnić niedowiarkom to, że ten pas jak najbardziej Ci się należy?

Wszystko co robię, robię dla siebie. Dla własnej satysfakcji. Nic nikomu nie muszę udowadniać. Nie mam oficjalnego fanpage’a na facebooku, nie mam sponsorów, nie zobaczycie mnie też prężącego się w branżowych ciuchach na ulicy. To mój świat i moje kredki – nie na pokaz! A wszystkim niedowiarkom mogę powiedzieć, że walczyłem z różnymi zawodnikami. Byli to między innymi zawodnicy dzisiaj walczący w największej polskiej organizacji. I wcale nie czuję się od nich gorszy. Z Kamilem Selwą wygrałem, z Dawidem Gralką miałem bardzo wyrównaną walkę gdzie w ostatnich sekundach dopinałem balachę – kto widział ten wie!  A Mikołaj to spoko gość i jeden z najtrudniejszych rywali, z którymi dotychczas miałem przyjemność walczyć. Rekordy podobnie jak pasy – nie walczą!

W TFL jesteś od pierwszej gali. Można powiedzieć, że jesteś w organizacji już weteranem. To Twoje miejsce na ziemi czy przystanek na tym etapie kariery?

W TFL jestem od pierwszej gali i nie żałuję tam spędzonego czasu. Współpraca z włodarzami przebiegała zawsze na najwyższym poziomie, a przy tym realizowałem się w swojej karierze co było dla mnie najważniejszym aspektem wyboru organizacji, dla której chciałbym walczyć. TFL spełniało wszystkie moje oczekiwania – mam nadzieję, że Oni mogą powiedzieć to samo. Póki co nic się dla mnie nie zmienia, zobaczymy co będzie później.

Jakie jest Twoje sportowe marzenie?

Sportowe marzenie? Robić to co kocham jak najdłużej mogę!

Wracasz po dwóch latach, głód walki pewnie jest ogromny, czy to oznacza, że jeśli dopisze zdrowie, w 2019 będziemy widzieli Cię w walce częściej? Myślisz w ogóle o przyszłości?

Głód walki ogromny, na szczęście czeka mnie sowita uczta. Poza tym niczego nie planuje na 100%, bo życie układa się nie zawsze po naszej myśli. Chciałoby się wiele ale trzeba mierzyć siły na zamiary. Jedno jest pewne – 20 października widzimy się w Lublinie i na tym się w tej chwili skupiam!

Tomasz Chmura
Sztuki walki od 2004 roku. Pierwsza gala MMA - 2007. Instruktor Sportu, czarny pas w nunchaku jutsu. Pasy w Kenpo Jiu Jitsu i Sandzie.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.