(Fot. Esther Lin / MMAFighting)
Wielu zawodników i trenerów wyraziło swoje zdanie na temat tego, co w następnej kolejności, po pierwszej porażce w karierze, powinna zrobić Ronda Rousey. “Rowdy” wreszcie ogłosiła swoją decyzję.
Niemal miesiąc po brutalnej porażce przez nokaut z Holly Holm w Australii, była mistrzyni dywizji koguciej zdecydowała się kontynuować współpracę ze swoim trenerem Edmondem Tarverdyanem przed powrotem do oktagonu:
“Oczywiście, zostaję z Tarverdyanem” – powiedziała Rousey w rozmowie z ESPN. “To jest opinia mojej mamy, nie moja.
Przed UFC 193, matka Rondy, AnnMaria DeMars nazwała Edmonda Tarverdyana “fatalnym trenerem” i stwierdziła, że byłaby w stanie rozjechać go samochodem, gdyby miała pewność, że nie zostanie za to ukarana.
Rousey nie przejmuje się opiniami innych ludzi i chce rewanżu z Holly Holm. Nie jest jednak jeszcze w pełni zdrowa i czeka ją długa przerwa od startów.
I bardzo słuszna decyzja! Kolejny wpierdol od Holm dla Pyskatej, ucieszy mnie niemal tak samo jak ten pierwszy.
Ronda ewidentnie nie lubi jabłek… Sądząc po wypowiedziach jak to bardzo chce pomścić porażkę (-100 do chłodnej głowy podczas walki rewanżowej) i po tym, że nie zmienia trenera (-1000 do chłodnej oceny sytuacji podczas walki) – to zanosi się na to, że Pyskata jest tu skazana na Syndrom Barao, tak jak my na płacenie podatków. Kolejna porażka z Holm będzie jeszcze bardziej bolesna (i nie tylko fizycznie)., a Pyza może się już po niej psychicznie nie podnieść.