Daley

Trzy lata temu (20 lipca 2013 r.) Łukasz Chlewicki zadebiutował w brytyjskiej organizacji Cage Warriors. Podczas 57. gali wojowników z Wysp Brytyjskich, starł się w walce wieczoru z doświadczonym Paulem Daleyem. Przez pierwsze pięć minut pojedynek był dość wyrównany, jednak w jego trakcie Łukasz otrzymał cios, po którym na jego głowie pojawiło się spore rozcięcie. W przerwie lekarz nie dopuścił Polaka do dalszej walki i pojedynek zakończył się jego przegraną.

Zapytany o to jak dziś wspomina to starcie, Łukasz Chlewicki zwrócił uwagę na ważną zmianę jaka nastąpiła w jego karierze po tej porażce.

Na pewno ta walka miała duży wpływ na to, że podjąłem decyzję o zmianie kategorii wagowej z półśredniej na lekką. Zawsze byłem i jestem nadal naturalnym zawodnikiem wagi 77 kg, jednak walka z Daleyem mnie zmobilizowała do podjęcia tej decyzji. I nie chodziło tu o samą porażkę. W walce nie odczuwałem ani siłowo, ani fizycznie jego przewagi. Bardziej przeszkadzały jego warunki fizyczne i zasięg. Na ważeniu wydawał się nie wiele większy ode mnie, ale gdy stanął w oktagonie, zauważyłem tę różnicę. Po walce zdecydowałem się na zejście o jedną kategorię niżej i nie żałuję tego ruchu. Muszę przyznać, że zawsze najlepiej wyciąga mi się wnioski z walk przegranych, jakkolwiek by przegrane nie były, zawsze więcej nad tym rozmyślam, żeby móc wyciągnąć z porażek pozytywne wnioski. Z wygranymi bojami jest inaczej. Zwycięzców się nie ocenia i nie bardzo po walce wygranej zaczyna się rozmyślać nad tym, co można byłoby jeszcze zrobić lepiej. Raczej się to zostawia i idzie dalej. Tymczasem walki, które nie są rozstrzygnięte na moją korzyść pobudzają mnie bardziej do analizy, zastanawiam się nad tym, co tu zrobić żeby więcej coś takiego się nie wydarzyło. Dodatkowo przegrane starcia pozytywnie mnie motywują do dalszego działania.

Przy okazji boju z Daleyem warto zwrócić uwagę na fakt, że Łukasz Chlewicki nie walczył nigdy wcześniej w Cage Warriors, a jednak organizacja zaproponowała mu starcie w walce wieczoru.

Zadzwonił do mnie wówczas Paweł Kowalik, obecnie mój menadżer z MMA Cartel i zapytał czy nie byłbym zainteresowany walką z Daleyem. Oczywiście uprzedził mnie, że jest on niesamowicie doświadczonym zawodnikiem, ale ja mu tylko odpowiedziałem, że przecież mnie zna i jeżeli jest tylko taka możliwość, to biorę walkę bez żadnego sprawdzania i oglądania zawodników. Wszedłem więc w to od razu, gdy tylko otrzymałem telefon. Czekałem jedynie na potwierdzenie ze strony Cage Warriors, czy są zainteresowani tym abym to ja stanął w ich klatce na przeciw Daleya.

Jak  mówi sam Chlewicki, starcie z tak doświadczonym i znanym oponentem jeszcze bardziej go nakręcało i motywowało.

Dla mnie, czy wcześniej w judo, czy teraz w MMA, im trudniejszy przeciwnik, tym lepiej. Lepiej przez to się koncentruję, lepiej się czuję i lepiej mi idzie w walce. Mam wtedy większą mobilizację. Dużo lepiej mi się walczy z mocniejszymi przeciwnikami i z mocnymi rywalami.

Widać to było również w pojedynku z Daleyem, w którym do czasu pojawiania się rozcięcia, walka była wyrównana.

Później dotarły do mnie informacje z różnych angielskich portali, że runda pierwsza wcale nie była dla mnie przegrana. Ostatecznie skończyło się jak skończyło, jest moja porażka, ale tak jak mówiłem wcześniej, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Z tej przegranej wyszedłem o tyle zwycięsko, że zmieniłem kategorię wagową, w której czuję się teraz wyśmienicie.

https://www.youtube.com/watch?v=ahOsqSwSmt4

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.