freire straus
fot. Sherdog.com

Patricio Freire (MMA 23-2) pewny siebie przystępował do rewanżowego starcia z Danielem Strausem (MMA 22-6), którego stawką był pas organizacji Bellator MMA w kategorii piórkowej. „Pitbull” w wywiadach przed galą Bellator 132 szczycił się, iż jedynym lepszym od niego zawodnikiem w wadze do 66 kg jest jego krajan, mistrz UFC, Jose Aldo (MMA 25-1). Niestety słowa Patricio nie znalazły potwierdzenia w walce.

Początek walki to przewaga pretendenta, który był górą w sporadycznych wymianach bokserskich. Mistrz nie wszedł dobrze w pojedynek, nie potrafił wyczuć dystansu, jego ciosom brakowało kilku centymetrów, aby dosięgnąć twarzy przeciwnika. Wartym zauważenia jest nieumyślne uderzenie głową Strausa, które rozpoczęło problemy „Pitbulla” z opuchlizną, a potem rozcięciem nad prawym okiem.
Druga runda to festiwal fauli, który drastycznie wpływa na poziom widowiska. Zaczyna się od dwóch uderzeń Strausa poniżej pasa. Kiedy walka zostaje wznowiona, po chwili palec pretendenta ląduje w oku Freire. Sędzia John McCarthy, najwyraźniej uznał, iż było to działanie celowe i postanowił odjąć punkt Strausowi. Do końca rundy obaj zwodnicy starali się zdobyć przewagę dzięki obaleniom i pracy parterowej, co zaowocowało kilkoma zwrotami akcji. Koniec końców, mistrz był w tej rundzie lepszy, a dzięki ukaraniu przeciwnika stratą punktu, wygrał ją zapewne różnicą dwóch punktów.
Trzecia odsłona to ponowna przewaga pretendenta. Po kilku wymianach, prawe oko Freire zaczyna już solidnie krwawić. Brazylijczyk był cieniem samego siebie z poprzedniej walki z Curranem. Nie potrafił zniwelować różnicy w zasięgu, był wolny, całkowicie bez pomysłu na walkę. Straus za to miał znakomity przegląd sytuacji i spokojnie punktował w stójce. Jedyna akcja młodszego z braci Freire, która mogła się podobać w tej odsłonie, to skontrownie próby obalenia, dzięki czemu znalazł się na chwilę w pół gardzie Strausa.
Wyraźnie rozochocony pretendent zdecydowanie rusza na „Pitbulla” w czwartej rundzie i znów zaznacza się jego przewaga. Po jednym z ciosów Freire ląduje na macie, ale szybko udaje mu się pozbierać i walka trafia do klinczu pod siatką. Kiedy pojedynek przenosi się na środek okrągłej klatki, mistrz łapie tajski klincz i wystrzela kolanem w korpus Strausa. Jego stopa jednak uderza poniżej pasa, pretendent upada zwijając się z bólu. Będący blisko McCarthy przerwa walkę ze względu na faul. Freire przez chwilę myśli, że wygrał, jednak reprezentant American Top Team dostaje czas na dojście do siebie. W trakcie wymuszonej przerwy, dzięki zbliżeniu kamery, można zauważyć, że oko Brzylijczyka jest zalene krwią i utrudnia mu widzenie. Po wznowieniu. Freire obala przeciwnika, a ten łapie kimurę. Niestety technika jest kompletnie nieprzygotowana i przez próbę jej wyciągnięcia Amerykanin odsłania plecy. „Pitbull” nie mógł nie skorzystać z takiego prezentu. Wpina się za plecy Strausa, przez moment pracuje nad duszeniem i pretendent musi odklepać na zaledwie 11 sekund przed końcem rundy.

Forma Patricio Freire była daleka od tego, co widzieliśmy chociażby w drugim pojedynku z Patem Curranem. Jednak ta walka, na pewno będzie rozpatrywana jako kandydat w kategorii „powrót roku 2015”, ponieważ patrząc na jej przebieg, można stwierdzić, iż Brazylijczyk wrócił z „dalekiej podróży”.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.