Ciekawy plakat, bez głównego bohatera...

W środku posta recenzja filmu Locked Down napisana przez jednego z naszych czytelników który zgodził się nią podzielić. Miłej lekturyMieliśmy  dwa dni temu kolejną okazję na oglądnięcie filmu związanego w jakiś sposób z UFC albo nawet ogólniej, z MMA. W poprzednim dziele pod tytułem Beatdown, dzielnie prezentował się Michael Bisping. Do oglądnięcia Locked Down zachęciło nas już nie jedno, a kilka nazwisk związanych z UFC.

Forrest Griffin, Rashad Evans, Cheick Kongo i Kimbo Slice – to osoby które kojarzymy z oktagonu i które spokojnie – może poza tym ostatnim – są w stanie dostarczyć emocji pokazując na co je stać. Filmowa rzeczywistość wygląda jednak całkiem inaczej. Największą gwiazdą Locked Down jest Vinnie Jones, były boiskowy rozrabiaka znany choćby z roli w Przekręcie. Moim skromnym zdaniem, gdyby grał rolę automatu biletowego, miałby szansę na jakiegoś małego Oskara ale jak na razie nikt nie zaryzykował. Główną rolę powierzono Tony’emu Schiena, który jeśli wierzyć imdb, ma na koncie kilka występów, ale jakąś szczególną gwiazdą nie jest. Mam dziwne wrażenie, że gdyby porównać ilość fanów Tony’ego z ilością ludzi którym Forrest Griffin sprzedał choćby liścia, to raczej ta druga grupa byłaby liczniejsza.

Mniejsza o to, bo obsadzenie nieznanej nikomu poza własnymi rodzicami gwiazdy nie jest tym, co w doborze aktorów zdziwiło mnie najbardziej. Większą niespodzianką jest postawienie Lance Cartwrighta w roli głównego złego, ostatniego bossa, najbardziej niefajnego i morderczego typa w całym filmie. Dlaczego mnie to dziwi? Ano dlatego, że Pan znany jest głównie z tego, że wygrał dwie walki, za to cztery przegrał i jedną zremisował, z czego dużą część w Kanadzie. Mimo że z Kanady pochodzi GSP nie wyjaśnia to faktu, dlaczego choćby Rashad Evans nie mógł zagrać tej roli… No cóż, nie wiemy jakie układy i układziki panują tam na górze, kto jest na górze a kto woli być pod nim. Zapewne jest to posunięcie marketingowe, bo być może Lance jest w Kanadzie czymś w rodzaju gwiazdy, a i tam przecież można spróbować sprzedać kilka kopii filmu.

Ten pan zazwyczaj walczy do ostatniej kropli krwi. W Locked Down nie dano mu tej szansy.

Ale – powtórzę to raz jeszcze – mniejsza o to. To, co w tym filmie kuleje najbardziej, poza doborem aktorów i samą grą aktorską, to scenariusz. Oklepany tysiąckrotnie, odkrywczy jak plastikowa koparka mojego dziecka (która nota bene jest spychaczem) i płytki jak patelnia do naleśników. Ot, więzienie, biedny niewinny policjant wtrącony do przeżartego korupcją, złem, seksem, cyckami, korupcją i przemocą siedliska zła i korupcji (i przemocy). Jedyna rozrywka skazańców, to obok testowania różnych sposobów podnoszenia mydła pod prysznicem, walki w klatce. Walki bez zasad, do ostatniej kropli krwi, do ostatniego włosa pod pachą. Oczywiście, dobry policjant wygrywa, źli dostają łomot i wszystko kończy się dobrze, chociaż laska która pomaga głównemu bohaterowi, nie pokazuje na końcu cycków. Cóż, zabrakło paru minut. Film ma w sobie kilka fajnych dialogów, znacznie więcej beznadziejnych, jest trochę scen ciekawych, większość niepotrzebnych i tak naprawdę nie jest filmem, jest długaśną reklamą akcesoriów firmy Tapout. Jest to o tyle dziwne, że logo Tapout jest używane głównie przez tych złych. Po raz pierwszy pojawia się na kurtce Griffina, który zresztą chwilę później żegna się z filmem, a miłego i praworządnego obywatela nie odgrywa.

Tak prawdę mówiąc, po zastanowieniu, nie jest to dziwne. MMA to często sport dla tych, którzy tak naprawdę wiele ciekawych opcji w życiu nie mają i może oni napatrzywszy się na te wspaniałe akcesoria zapragną ćwiczyć, ćwiczyć ze sobą, z trenerem, a nie z przypadkowo spotkanymi ludźmi. Szkoda jedynie, że nie udało się zrobić tej reklamy trochę lepiej, trochę inteligentniej i trochę ciekawiej. Wyszło aktorsko lepiej niż Beatdown, ale pod względem scenariusza chyba znacznie gorzej. Nie ma też raczej nadziei, że tematykę MMA w filmach uratuje osiemdziesięcioletni Jean Claude Van Damme ze swoim filmem Karate o którym jakieś plotki już krążą.

Ten absolwent The Ultimate Fighter też mięczakiem nie jest.

Jest za to szansa, że film Jeana będzie zawierał znacznie lepiej zrealizowane sceny walk. Niestety, wielką bolączką zarówno Beatdown jak i Locked Down jest choreografia mordobić. Jest krótko mówiąc tragiczna. Jak na to, co możemy obserwować w oktagonie, ringu albo nawet na treningach, to co widzimy na ekranie podczas filmu zalatuje miernotą, nudą i poziomem realizacji lekko poniżej Power Rangers (a ich tłumaczą niewygodne kostiumy). W Locked Down jedyna jako tako wyglądająca scena walki rozgrywa się na początku, gdzie pojawiają się nawet jakieś elementy BJJ, dalej jest już niestety tylko żenująco. Nie dziwi mnie to. Filmy karate zanim dorobiły się porządnych scen walki, też długo raczkowały, pokolenia aktorów zmieniały się, tysiące ludzi oglądało i poprawiało to, co widać na ekranie. Jeśli filmy z MMA w roli głównej mają się przyjąć, musi się zadziać to samo, tylko zdecydowanie szybciej.

Czekamy więc z niecierpliwością na pierwszy film akcji, sygnowany wielkimi nazwiskami sceny MMA który będzie miał solidny scenariusz i efektowne sceny walk. Na razie jedyny znany nam udany występ zawodnika UFC na wielkim ekranie miał miejsce w filmie Expendables – Randy grał głównie to, co potrafi najlepiej, a sceny w których robił coś więcej miały w sobie to coś, odpowiednio napisane dialogi nie wymagające od niego wielkich zdolności aktorskich.

Autor: yasiu z  małżonką http://mazizona.com.pl/

40 KOMENTARZE

  1. Czyli krótko mówiąc nie polecacie tego filmu. Ja od siebie dodam że nie polecam też „Circle of Pain” i „Never surrender” te obydwa filmy też są słabe.
    Ale moge wam polecić inny film tyle ze akurat nie o MMA a film to „Chok Dee” o Muay Thai z Dida Diafat bardzo dobry film Polecam

  2. W filmach przerażają mnie trzy rzeczy- 1. Brak cycków, 2.Wąsy u kobiet (dramaty z NRD). 3. Wątki patriotyczne w filmach gdzie ich nie powinno być: )

  3. Ja w akcie całkowitej posuchy próbowałem obejrzeć Lock Down i padłem po jakiś 20 minutach. Wydaje mi się że i tak dałem z siebie wszystko

  4. Autor chcial chyba blysnac kilkoma „fajnymi” tekstami, ale wyszlo mniej wiecej tak jak w opisywanym filmie.
    Generalnie ten rodzaj filmow, moze byc co najwyzej sredni, wiec nie oczekiwalbym ani dobrej gry aktorskiej, ani tym bardziej logicznego scenariusza.
    Za to czepianie sie, ze jakas role dostal slabszy zawodnik, a nie lepszy jest lekko absurdalne. Co ma rekord do obsady?!? Walki i tak sa z gory zaplanowane, wiec byle losiu rozklepie cala dywizje HW, jesli tak sobie tworcy zazycza.

  5. Jak trafi mi w ręce jakaś kopia ego dzieła, to pewnie obejrzę 🙂 ja mogę polecić film Blood and Bone. Pojawia się tam Kimbo na chwilę i dostaję wpier… od głównego herosa, który wymiata tak, że ja pier… (a i jest jeszcze ten duuuży murzyn, co niby z naszym Mariuszkiem miał się mierzyć, wypadło mi nazwisko 🙂

  6. polecam jak cos ” Never back down” choć nie ma tam wielkich gwiazd mma, ale jest ciekawie 🙂

  7. Pamiętam jak przed obejrzeniem jeszcze filmu Never Back Down lekko z niego cisneliśmy na stronie…jak pokazała historia był to chyba najlepszy film z mma w tle ;d

  8. zgadzam sie z defem, filmy o mma są żałosne niestety i nie robią chluby temu sportowi.

  9. Kryzysio ten duży murzyn co Ci wypadło jego nazwisko to Bob Sapp, a i zapomniałeś tez dodać że w tym filmie też zagrała Gina Carano chociaz z tego co pamietam to zagrała chyba tylko chwile w jednej scenie.

  10. @Mobius – ten tekst był pisany na bloga którego prowadzę z żoną, stąd mocno nieobiektywny wydźwięk całości. I tak, zawodnik bardziej znany, wyżej notowany dałby temu filmowi więcej, moim skromnym zdaniem oczywiście – niemniej komentarz przyjmuję z pokorą, jako słuszny, choć się z nim nie zgadzam 🙂

    Nie zgodzę się natomiast, że takie filmy mogą być co najwyżej średnie. Zresztą, niech będą średnie, Locked Down daleko do średniej. Niech obok drętwych dialogów i miernych zdolności aktorskich pojawią się dobrze zrealizowane walki i już będzie dobrze, a niestety, Locked Down i w tym względzie jest mierne – trochę powyżej poziomu bijatyk w polskich filmach. Poziom fabuły również może być wyższy, nie trudno o to, wystarczy żeby była choć odrobinę oryginalna i trzymała się kupy, to nie są wielkie wymagania 🙂

    W kwestii „fajnych” tekstów, cóż, dawno nie pisałem żadnej recenzji dla ludzi, a tym bardziej dla ewidentnie dorosłej grupy, mogłem więc zardzewieć 😉

  11. yasiu071 dokładnie z tym że takie filmy mogą być co najwyzej średnie to i ja się nie zgodze bo tak jak juz pisałem i polecałem film „Chok Dee” nie wiem czy oglądałeś może go ? i w tym filmie właśnie i fabuła jest dobra są rózne wątki a nie tylko jakas tępa prosta fabułka i pare scen walk. Jak nie oglądałeś to obejrzyj go i może tego filmu recenzje tez zrobisz 🙂

  12. Sprawdzimy z żoną w wolnej chwili, zaraziłem ją oglądaniem UFC i TUF to niech teraz ma 😀

  13. Obejrzyjcie sobie Ong Bak 2. Może nie jest to film o mma, ale walka finałowa jak dla mnie bomba 🙂

  14. Film jest tragiczny!! Sadzac po „obsadzie: moznaby sie spodziewac scen walk, ktore promowalyby mma. Niestety beznadziejna fabula i dialogi sa przerywnikami w jeszcze gorszych scen walki…… Nie wiem czy firma Tap Out nie strzelila sobie w kolano i zamiast reklamy zafundowala sonie antyreklame…..
    Musze przyznac ze wytrwalem troszke dluzej niz Deftthomas, ale za to leb mi peka:-).

  15. Quest i Krawy Sport to dwa najlepsze filmy o mma 😉 Przypominaja sie pierwsze gale UFC:)

  16. To w takim razie nazwalbym to opinia, a nie recenzja. Recenzja musi zachowac jako taki obiektywizm i pelni glownie role informacyjna.

    Z doborem aktorow zdania nie zmieni, bo tak jak pisalem to jest film i to, ze ktos ma wieksze umiejetnosci w rzeczywistosci nie ma tu zadnego znaczenia, bo nijak sie to przeklada na umiejetnosc gry aktorskiej, natomiast walki sa z gory ustalone.

    Natomiast co do „nieprzekraczalnego” poziomu – moze ja mam po prostu wysokie wymagania, bo nie spotkalem sie jeszcze z produkcja tego typu, ktora ocenilbym wyzej niz 6/7 w porywach w skali do 10.

  17. nie mogliście z żoną oglądnąć tego filmu bo NIE MA TAKIEGO SŁOWA!!! Litości, każdemu zdarzają się błędy, ale to cios poniżej pasa – jeszcze publikować takie buble

  18. Nilg – rzeczywiście, błąd poważny, jeśli traktujesz go jako cios poniżej pasa, trochę mi Cię szkoda, bo wychodzenie z domu, włączanie telewizji, czytanie czegokolwiek w internecie musi być naprawdę bolesne 😉 Jest takie słowo, mimo mojego zaskoczenia, występuje w SJP.

    Mobius – masz rację, ale jak wspomniałem, to był tekst na bloga, nie był pisany jako recenzja. A czym jest obiektywne pisanie mam pewne pojęcie, przez ponad pięć lat byłem recenzentem w wysokonakładowym czasopiśmie 🙂

    Walki są z góry ustalone, to prawda, ale mogą chociaż wyglądać dobrze, mogą pokazywać co zawodnicy rzeczywiście potrafią i gdyby ten element stał na odpowiednim poziomie film już by się lepiej oglądało. Ot, nie ma walki, idę zrobić herbatę, kanapkę, wrócę jak się będą bić, bo to warto zobaczyć 🙂

  19. No tylko, ze walka w filmach ma malo wspolnego z walka w rzeczywistosci. 🙂
    Nadal bede uwazac, ze wcale nie potrzeba dobrego zawodnika, zeby walki wygladaly dobrze. Tu wszystko zalezy od czlowieka robiacego choreografie i pomyslu. Dla mnie np. chyba najlepsza scena walki jaka widzialem byla koncowa walka w filmie „The One” z tymi iskrami. Genialny efekt, wygladalo to wszystko jakby bylo w 3D, wiec w prawdziwym 3D byloby jeszcze lepiej moim zdaniem.

  20. yasiu071, 5 lat pracy jako recenzent i dalej uważasz, że istnieją obiektywne recenzje? Nie wiem gdzie pisałeś, ale chyba do gazetek które okazjonalnie wysyła Tesco.

  21. dobrych filmów o walce(sportach walki) – w historii kina jest niewiele – i to głównie o boksie. Fanem „krwawego sportu” i podobnych gniotów, byłem jak miałem 7lat, teraz z sentymentu mogę obejrzeć „krwawy sport”, ale już inne filmy tego gatunku bez szans. Najważniejszy w filmie jest scenariusz, jeśli ten jest do bani to najlepsi aktorzy i reżyser nie podniosą gniota. Chciałbym, żeby powstał film o mma z takim klimatem jak z filmu o baskecie „Biali nie potrafią skakać”, Woody Harrelson i W. Snipes dali radę: )

  22. Fajnie się czyta ten temat. „Recenzje powinny być obiektywne”, „po takich filmach nie można się spodziewać nic dobrego”. Dzięki Panowie, poprawiliście mi humor.

    Film po przeczytaniu kilku opinii i subiektywnych recenzjach (są takie!) ląduje u mnie w kategorii – nie obejrzę, chyba, że mi ktoś do głowy przystawi pistolet.

  23. Def LOL, takich filmów się już nie robi:
    Jak dla mnie przyzwoite filmy o sporcie to min:
    – rocky
    – Ali z Williem „ WyWilluj” Smithem
    – He Got game- spike’a Lee( choć- jak pierwszy raz widziałem, to byłem zawiedziony)
    -Friday Night Lights(przyzwoity)
    – Huragan z Denzelem(przyzwoity)
    – Rydwany Ognia( za muze ma plusa- i w pewnym sensie kanon/klasyk filmów o sporcie)
    – „wściekły byk”
    – ja mam sentyment do „drużyny asów” z Nickiem Nolte(choć trochę spłycili temat)

  24. Apock – a co w tym widzisz niemożliwego. Pisałem recenzje gier. Tytuł mi się nie podobał, nie podobała mi się stylistyka na przykład, nie pasowała mi grafika i nie podobała mi się opowiadana historia. Obiektywnie jednak patrząc, wszystkie te elementy są dobre, grafika porządna, muzyka na wysokim poziomie a i historyjka trzyma się kupy i jest ciekawa, tylko MI się nie podoba. Takie obiektywne elementy mogą się pojawić w każdej recenzji. I nie, nie pisałem do gazetek Tesco, tam o ile mi wiadomo tekstu za bardzo nie ma 😉 Tak przy okazji, nie wiem po co próbujesz uderzyć we mnie osobiście, czy mnie obrazić, efekt żaden, postaraj się bardziej 🙂 Wielce sobie cenię celne i ciekawe złośliwości 🙂

  25. KingDante ja do tych filmów co wymieniłes dodał bym jeszcze „Człowiek Ringu” też dobry film

  26. ooo to byl film. Akcja z oddaniem medalu na koniec… Nastawianie barku…. ehhhh..

    z tych czasow to tez Lwie Serce z JCVD 😉

  27. Hang, a czy tu choc raz ktos napisal, ze nie ma subiektywnych recenzji?
    Pojawily sie tylko opinie, ze recenzje powinny zawierac elementy obiektywne, bo poza tym, ze autor wyraza swoja opinie, recenzja pelni takze role informacyjna.

  28. Def dokładnie „Najlepsi z Najlepszych” pierwsza część była dobra

  29. dokładnie tam 🙂

    coś czuję, że w przyszły weekend, w sobotę, zrobimy sobie dzień z filmami o których tu mowa 😀

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.