Okazuje się że Kimo żyje i ma się dobrze a cała ta plotka została wymyślona przez jakiegoś tam zjeba który do dziś miał całkiem dużą wiarygodność. Dziennikarz Yahoo Sports skontaktował się z adwokatem Kimo, który potwierdził że jego klient czuje się dobrze i w żadnym wypadku nie ma zamiaru umierać. Zwołał nawet konferencję prasową aby wyjaśnić całe to zamieszanie:
Jest to niepotwierdzona nigdzie indziej informacja prosto od Grega Wilsona z Newport BJJ Academy wg. którego weteran UFC, Pride i paru innych mniej znanych organizacji, Kimo Leopoldo w wieku 41 lat zmarł dziś rano w szpitalu w Costa Rica. Powodem miały być komplikacje po przebytym zawale serca. Kimo ostatnią swoją walkę stoczył w 2006 roku przegrywając przez KO z Wesem Simsem. Była to jego 3 porażka z rzędu po której nie wrócił już do profesjonalnego sportu. Ostatnio dość często było słychać o jego problemach z uzależnieniem od narkotyków i związanych z tym problemami z prawem.
Jeśli to prawda to raczej nie zapłacze po nim.
Właśnie chciałem napisać że są spore szanse że to info to fake. Czekamy dalej na jakieś potwierdzenie tej wiadomości
A ja obawiam sie ze to prawda.Na facebook Kimo kilku jego znajomych pisze ze stracilo z nim kontakt kilka dni temu i ten nie odbiera ich telefonow .
No i mamy, tylko brednie jakiegoś zjeba
Kimo zmartwychwstał, he he. Ja tam go lubię chociaż walki dawał mega nudne.