Michael Chandler w końcu zadebiutował w organizacji UFC. Amerykanin podczas wczorajszej gali w Abu Zabi zmierzył się z mocnym Danem Hookerem i szybko dowiódł swego. Były mistrz Bellatora był bardzo mobilny w oktagonie, szybko się poruszał i zmusił Nowo Zelandczyka do obrony tułowia przed prawym prostym na splot. W wyniku konsekwencji ataków na korpus Michaela, Hooker opuścił gardę i został trafiony pięknym lewym sierpowym i było po wszystkim.
Trzeba przyznać, że Chandler zaimponował w swojej pierwszej walce dla największej organizacji MMA na świecie, jednak nasuwa się pytanie, co dalej? Jak wskazał sam zawodnik po pojedynku, chce się bić z samą czołówką wagi lekkiej, nie zabrakło także wywołania Khabiba Nurmagomedova do oktagonu.
To jest najlepszy moment w moim sportowym życiu. Conor McGregor, niespodzianka — pojawił się nowy król wagi lekkiej! Dustin Poirier, twój czas nadchodzi. Khabib, jeśli zaszczycisz nas swoją obecnością w oktagonie w dążeniu do 30 zwycięstwa w karierze, dobrze by było, żebyś pokonał mnie! Jeśli potrafisz… Widzimy się na szczycie!
„SEE YOU AT THE TOP!”
— UFC (@ufc)
Swojego podekscytowania nowym nabytkiem UFC nie kryli komentatorzy gali UFC 257. Sam Daniel Cormier zapowiedział, że Michael jest gotowy na pojedynek o najwyższą stawkę. Problem leży jednak w tym, że zawodnik stoczył dopiero pierwszy bój i wobec innych rywali nie byłoby to trafne, aby dostał walkę o pas. Na czele wagi lekkiej stoi Dustin Poirier, Justin Gaethje oraz Charles Oliveira i to raczej któryś z nich powinien otrzymać mistrzowską propozycję.