Tekst autorstwa Piotra Jagodzińskiego

        Już niedługo, dokładnie 18 kwietnia 2020 roku, w mieście które już niejednokrotnie stanowiło tło dla zmagań superbohaterów, czyli w Nowym Jorku, na gali UFC o numerze 249, dojdzie do starcia pomiędzy dwoma zawodnikami MMA, którzy nie wydają się być zwykłymi ludźmi. Khabib Nurmagomedov zmierzy się z Tonym Fergusonem i będzie to zderzenie dwóch gigantów!

        Khabib Nurmagomedov, aktualny mistrz wagi lekkiej, nigdy niepokonany, jest dziełem naukowców-genetyków, którzy zmodyfikowali jego kod genetyczny, zamieniając go w superwojownika, geniusza walki wręcz. Był wtedy jeszcze małym chłopcem. Wszystko odbyło się w czystym, sterylnym laboratorium, po którym poruszali się milczący lekarze i ich asystentki. Budynek z zewnątrz był niepozorny, wewnątrz naszpikowany nowoczesną aparaturą. Khabib niewiele pamięta z tamtego dnia, już na samym początku przyłożono mu do twarzy maskę, przez którą musiał oddychać i szybko zasnął.

        Dzięki inżynierii genetycznej otrzymał ponadprzeciętną siłę, wytrzymałość, fight IQ, niewzruszoną jak skała dagestańskiego Kaukazu psychikę. Jego ciało nie krwawi, pomimo stoczonych dwudziestu ośmiu walk jeszcze nikt nie widział jego krwi. Stoją za tym albo rosyjskie służby specjalne, być może sam Władimir Putin sprawuje patronat nad operacją, albo Saudyjczycy, którzy chcieli mieć pierwszego muzułmańskiego mistrza. Tropów jest kilka. Khabib sam czasami zastanawia się nad swoimi możliwościami, ale ciągle nie wie, że nie jest zwykłym człowiekiem. Trudno powiedzieć, czy w projekt został wtajemniczony jego ojciec, Abdulmanap Nurmagomedov.

        Tony Ferguson ma zgoła inną historię. To dość oczywiste, że naukowcy nie mogli stworzyć kogoś tak dzikiego jak on. Jego genetyczna przemiana jest dziełem przypadku, jest dziełem natury. Stawiałbym na ukąszenie jadowitego owada, jaszczurki, albo zetknięcie z tą śmiercionośną meduzą, której kropla jadu może zabić sześćdziesięciu ludzi, ale Tonego nie zabiła, tylko sprawiła, że ciało i umysł Tonego Fergusona, podobnie jak Khabiba, uległy genetycznym przeobrażeniom.

        Tylko wyobraźcie sobie, jak po ukąszeniu Tony leży na ciepłym piasku kalifornijskiej plaży i wije się z bólu, jego ciało targają konwulsje, żyły prawie pękają od buzującej w nich krwi, jego krzyk rozdziera niebo. Jest przekonany, że tego nie przeżyje. Chciałby umrzeć, ból jest tak ogromny. Ale w pewnym momencie ból łagodnieje i Tony staje twarzą w stronę zachodzącego nad spokojnymi falami oceanu słońca i już wie, że stał się kimś innym, lepszą wersją samego siebie.

        Odtąd będzie El Cucuy lub tłumacząc na angielski – Boogeyman. Ale nie takim, którym straszy się dzieci, że jeśli będą niegrzeczne, to przyjdzie El Cucuy, porwie je i zje, tylko znacznie gorszym, będzie prawdziwym koszmarem dla wszystkich, którzy zdecydują się wejść z nim do oktagonu. Bycie zawodnikiem MMA zawładnie nim bez reszty.

        Wskutek przemiany Tony Ferguson również zyskał zwierzęce kardio. To będzie prawdziwa uczta dla oczu, kiedy będziemy mogli przekonać się, czyja wytrzymałość – którego mutanta – weźmie górę. Czy to w ogóle możliwe, żeby którykolwiek z nich okazał słabość w postaci zmęczenia?

        Nurmagomedov twierdzi, że jednego wieczoru mógłby stoczyć kilka pojedynków pod rząd, robiąc sobie pomiędzy nimi przerwy na prysznic. Choć poci się w niewielkim stopniu, a i tak jest to zrobione przez genetyków dla niepoznaki, bo mógłby nie pocić się w ogóle.

        Z kolei porażająca jest intensywność z jaką wyprowadza ciosy i kreuje akcje Ferguson. Strzela non stop ze wszystkiego co ma, z pięści, z łokci, z nóg, z kolan, przy czym cały czas prze do przodu, nieprzerwanie podążą za swoją ofiarą. Nie daje im chwili wytchnienia. Jego mroczna twarz i świdrujące oczy, w których czai się obsesja, nie odstępują przeciwnika ani na moment. Jeśli poczuje krew, jeśli zrani czymś mocniej, atakuje ze zdwojoną siłą.

        Wydaje się, że Nurmagomedov będzie miał nad Fergusonem przewagę siły. Posiada on ponadprzeciętną moc, jak na tę kategorię wagową. Specjaliści od inżynierii genetycznej mogą z tego osiągnięcia czuć się szczególnie dumni. Z kolei przewagą Fergusona nad Nurmagomedovem będzie jego większa wszechstronność.

        O ile ciało Khabiba w ogóle nie krwawi, o tyle ciało Fergusona tak, ale za to Tony niemal całkowicie nie odczuwa bólu. Po tym, co przeszedł na plaży podczas transformacji, zwyczajny ludzki ból stał się dla niego niemal przyjemnym doznaniem. To dlatego w oktagonie zachowuje się tak, jakby nie obawiał się ciosów swoich przeciwników, jakby nie mogły one wyrządzić mu znaczącej krzywdy. To dlatego też uwielbia uderzać swoimi kończynami w twarde przedmioty na treningach. Kopnięcie odsłoniętym piszczelem w metalowy słup wyzwala w jego ciele upojny dreszcz. Widok własnej krwi go nie deprymuje, tym bardziej widok juchy lejącej się z ran jego przeciwników, których zadaje im dużo. W walkach Tonego Fergusona krwi jest więcej, niż w filmach Quentina Tarantino.

        Team Nurmagomedova zdaje sobie sprawę z kim będą się mierzyć. Bez ogródek nazywają Fergusona psychopatą. Oczywiście nie mają pojęcia, że w jego komórkach zagościły zmutowane geny. Tony z nikim nie podzielił się swoją tajemnicą, ukrywa to nawet przed swoją rodziną. To, co mają na myśli określając tym mianem Fergusona to przede wszystkim styl jego walki, który jest nieprzewidywalny i gwałtowny, a także skomplikowaną osobowość, która objawia się zarówno w oktagonie, jak i poza nim.

        Jeśli chodzi o oktagon, to nigdy nie wiadomo, co Tony Ferguson w nim zrobi, jak się zachowa, co podpowie mu jego półzwierzęca natura. On sam tego nie wie, reaguje na bieżąco, bazując na swoim wyostrzonym jak diamentowy nóż instynkcie. Dlatego jest nieobliczalny i trudny do rozszyfrowania.

        Styl Khabiba jest zupełnym przeciwieństwem stylu Tonego. Khabib jest wyrachowany, cierpliwy i opanowany. W zasadzie można powiedzieć wprost, że został genetycznie pozbawiony emocji. Jeśli w przypadku El Cucuy nie do końca wiemy, co może zrobić w oktagonie, to w przypadku dagestańskiego Orła wiemy dokładnie, co zrobi. Khabib w mniejszym stopniu reaguje na to, co zrobi przeciwnik, a w większym to on tworzy walkę, to on pisze jej scenariusz. Jest w tym całkowicie przewidywalny, ale bynajmniej nie jest to jego słabą stroną. Po prostu narzuca swój styl walki. Wszyscy doskonale wiedzą, czego mogą się spodziewać, a i tak nie potrafią się temu przeciwstawić.

        O ile Khabib jest nietykalny, nigdy nie przegrał, stracił może jedną, a może dwie rundy we wszystkich swoich pojedynkach, nigdy nie zaliczył knockdownu, nigdy nie był w kryzysie, o tyle Tonego, owszem, można zranić, można nawet posłać na deski, ale nie można go skończyć. Tony zawsze wie jak wymknąć się z opresji, jak uciec z objęć przegranej przed czasem. Jeśli pojedynek ma wygrać Nurmagomedov, to będzie musiał odebrać Fergusonowi życie albo przynajmniej przytomność. Wszyscy wiedzą, że Tonego Fergusona nie da się złamać. Z drugiej strony, jak Tony Ferguson ma dopaść gościa, który bije się jak maszyna, a bilans jego walk MMA wynosi 28:0?

        Na co dzień żyją i trenują z dala od siebie. Machaczkała w Dagestanie, gdzie żyje Nurmagomedov jest oddalona od Santa Ana w Kalifornii, gdzie mieszka Ferguson, o 11 tysięcy kilometrów. Oba te miejsca to zupełnie dwa różne światy. Tak, jak Khabib i Tony to zupełnie dwie różne osobowości. Kiedy Khabib wstaje i rusza na swój poranny bieg na tle surowego krajobrazu Kaukazu, Tony kończy swój dzień, zasiadając do stołu z żoną do kolacji.

        Od kilku miesięcy, od kiedy UFC ogłosiło walkę, ich myśli wędrują częściej ku sobie. Biegnący Khabib w kapturze na głowie, wsłuchany w chrzęst żwiru pod stopami, zaczyna wyobrażać sobie początek walki. Widzi twarz Tonego, która jest uśmiechnięta. Khabib zdaje sobie sprawę, że to będzie najtrudniejszy pojedynek w jego karierze, ale jest spokojny. Nie umie się denerwować. Myśli tylko o tym, że jest tak blisko celu, by stać się legendą.

        Tony reaguje inaczej, nie umie usiedzieć w miejscu. Po kolacji postanawia jechać na plażę i trenować dalej. Trenuje praktycznie non stop. Zwłaszcza odkąd zauważył, że jego ciało regeneruje się w błyskawicznym tempie. Nie dopuszcza do siebie myśli o przegranej. Jednocześnie rozrywa go niecierpliwość. Chciałby już rzucić się na Nurmagomedova.

        Tak było jeszcze kilka tygodni temu. W tym momencie odległość pomiędzy nimi istotnie się zmniejszyła. Odmieńcy zbliżyli się do siebie. Khabib wylądował w USA i już tam trenuje. Niedługo staną naprzeciwko siebie twarzą w twarz na pierwszej konferencji prasowej. Nie pierwszy raz w życiu, ale pierwszy raz przy okazji tej gali. Walka organizowana jest po raz piąty. Nie odbyła się już cztery razy. Historia ciągnie się od 2015 roku i niezależnie od tego, czy wreszcie dojdzie do skutku czy nie, niezależnie od tego czyją wygraną się skończy, będzie trwała dalej. Prawdziwa epopeja. Marvel wymięka.

  • Piotr Jagodziński

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.