Mike Tyson niegdyś chciał zmierzyć się z gorylem w zoo. W tym celu zaproponował ochroniarzowi placówki 10 tysięcy dolarów, aby ten wpuścił go do klatki, jednak opiekun obiektu finalnie odmówił. Amerykanin tym samym nie mógł udowodnić, że jest silniejszy od zwierzęcia.
Legenda boksu, a obecnie zawodnik, który wspiera fundacje charytatywne — Mike Tyson jest równie dobrze znany ze swoich osiągnięć, jak i dziwnych sytuacji w życiu osobistym. Pięściarz wiele razy doprowadzał do kontrowersji: hodował tygrysy, urządzał huczne imprezy w swojej posiadłości, oszukiwał testy antydopingowe, podstawiając komisji nie swoje próbki moczu, a nawet uderzył własnego promotora i chciał pobić Michaela Jordana.
Pewnego razu, kiedy Tyson związany był z Robin Givens i przechadzali się po zoo, ten postanowił udowodnić swojej wybrance, że jest niekwestionowanym mistrzem nie tylko w ringu, ale także w naturze. Mike obserwował wybieg goryli i upodobał sobie jednego osobnika, który męczył inne zwierzęta. W tym momencie Żelazny Mike postanowił, że udowodni gorylowi swoją wyższość i poprosił ochroniarza placówki o wpuszczenie, do klatki oferując mu 10 tysięcy dolarów.
Zapłaciłem jakiemuś cieciowi zoo w Nowym Yorku 10 tysięcy złotych, aby wpuścił mnie i Robin do klatki z gorylem — stwierdził Tyson na łamach dziennika The Sun.
Wszystko zaczęło się od przechadzki po parku ze zwierzętami, przechodziliśmy obok wybiegu dla goryli i tam był jeden osobnik, który dręczył wszystkie inne. Te zwierzęta były bezbronne, wydawało mi się, że potrzebowały pomocy.
W końcu powiedziałem gościowi, żeby wpuścił mnie do środka, oferowałem mu 10 tysięcy dolarów! Chciałem zmiażdżyć to szare pudło, ale odmówił.
Oczywiście Mike opisywał tę sytuację po kilkunastu latach, kiedy przestał brać dopalacze i narkotyki. Do tego wydarzenia doszło w późnych latach 80, kiedy Tyson miał mocne wahania nastroju, a większość za sprawą pieniędzy i kobiet. W tamtych czasach, pomimo że pięściarz był bardzo utalentowany — zmarnował znaczną część potencjału. Mike nigdy nie potrafił porzucić patologii, w której się wychował, zawsze wracał do ciemnych stron i spotykał się z dawnymi przyjaciółmi, którzy najczęściej byli narkomanami albo dilerami.
Dokładnie w tym samym czasie Mike Tyson w swojej rezydencji trzymał tygrysy, ale po pewnym czasie przyznał, że była to najgłupsza rzecz, jaką zrobił. Legenda zdawała sobie z tego sprawę, że nigdy nie oswoi kotów w 100 procentach i zawsze będą stanowić problem. W wielu rozmowach w tamtych czasach Amerykanin tłumaczył, że koty były uosobieniem jego duszy — ”potrafią zabić, ale da się je na chwilę opanować, jak mnie”.
Teraz kiedy Mike wrócił do równowagi w swoim życiu, bardzo często na łamach swojego internetowego kanału Hotboxin’ with Mike Tyson podkreśla, że nauczył się pokory. Ponadto zawodnik w celu odkupienia części swoich win prowadzi działalność charytatywną i udziela się przy okazji wydarzeń prospołecznych.
Na tym foto niewiele się różnią 😀