Walka Israela Adesanyi z Yoelem Romero, delikatnie mówiąc, nie zachwyciła fanów zgromadzonych w T-Mobile Arena w Las Vegas. Obaj zawodnicy nie chcieli wchodzić w wymiany i zadawali bardzo mało ciosów. Walkę wygrał Adesanya przez jednogłośną decyzję sędziowską, lecz sam nie był zadowolony z tego starcia.
To nie była walka jakiej chciałem. Miałem inną wizję tego pojedynku. Do tańca trzeba dwojga. Nie mogę zmusić gościa żeby się ze mną bił. Mogłem zmusić go do popełniania błędów obijając jego nogę. On stał przez dwie minuty i trzymał ręce w górze…
Miałbym zaryzykować swój pas mistrzowski, dając się mu trafiać, co zresztą zrobiłem? Uświadomiłem sobie, że to kiepski wybór. Wróciłem do tego co robię najlepiej czyli systematyczne rozbijanie rywala. To było naprawdę dziwne. Równie dobrze mogłem przygotowywać się do tej walki sparując z manekinem do treningów. Ta walka była naprawdę dziwna, bo spodziewałem się czegoś więcej. Ci starzy goście są naprawdę sprytni.
To było słabe. Kocham walczyć. Kocham ten sport… Doskonale znacie moją karierę. Nie daję nudnych walk. Widziałem ludzi, którzy chcą się bić. Wyzwałem na pojedynek gościa, którego niby wszyscy się boją. Ja cały czas zastanawiałem się co w nim takiego strasznego? Kopałem jego nogę, powtarzałem cały czas ten atak. Nie jest ze stali. To człowiek, a zachowuje się jakby nim nie był. Straciłem do niego szacunek. Nie było to wyzwanie, które miało być bardzo ciężkie.
Dla Adesanyi była to pierwsza oficjalna obrona tytułu mistrzowskiego kategorii średniej UFC. Pas mistrzowski zdobył w pojedynku z Robertem Whittakerem, którego znokautował w drugiej rundzie starcia. Była to walka unifikacyjna – Adesanya był tymczasowym mistrzem tej dywizji. Tymczasowy pas mistrzowski wygrał w pojedynku z Kelvinem Gastelumem w jednym z najlepszych widowisk tamtego roku.
Teraz jego rywalem ma być Paulo Costa, który na swoim koncie ma wygraną z Yoelem Romero. Walka miałaby odbyć się w lipcu tego roku.
ZOBACZ TAKŻE: DANA WHITE OSTRO O YOELU ROMERO PO UFC 248
