Francis Ngannou stawia warunek UFC odnośnie negocjacji kontraktu

UFC jest dobre dla zawodników na początku kariery. To taki odpowiednik Big Brothera czy Warsaw Shore w sporcie - jak masz jakąś osobowość, a do popularnego sportu się nie nadajesz, bo były trójki z wuefu, to możesz tam iść, zyskać sławę i rozpoznawalność, a potem ją wykorzystać i zarobić prawdziwe pieniądze walcząc z jutuberami czy bokserami jak McGregor czy Woodley, grając w filmie jak Gulczas, Bisping, Klaudiusz z Big Bradera i GSP albo zakładając własną organizację jak Wojtek Gola, Khabib czy Don Kasjo.

Jak ktoś jest leniwy, albo nie ma osobowości, to grzęźnie w tym syfie na lata, marnując sobie najlepsze lata jak Aldo, Poirier czy Ewelona w Warsaw Shore.

A potem mamy takie sytuacje, jak ta z Diazem, gdzie nie dalej jak 2 godziny nawoływał do UFC, żeby dali mu walkę albo go zwolnili, a oni nie chcą mu nic dać, bo liczą na to, że wynegocjują "przedłużenie", żeby mógł walczyć z McGregorem.

Wolność dla Diaza! Dajcie mu zarobić i walczyć z jakimś jutuberem zamiast go męczyć z tymi waszymi ogórkami z jakiejś Brazylii, Polski, Czeczenii czy innego Dagestanu.

Odpowiedz 7 polubień

UFC jest dobre dla zawodników na początku kariery. To taki odpowiednik Big Brothera czy Warsaw Shore w sporcie - jak masz jakąś osobowość, a do popularnego sportu się nie nadajesz, bo były trójki z wuefu, to możesz tam iść, zyskać sławę i rozpoznawalność, a potem ją wykorzystać i zarobić prawdziwe pieniądze walcząc z jutuberami czy bokserami jak McGregor czy Woodley, grając w filmie jak Gulczas, Bisping, Klaudiusz z Big Bradera i GSP albo zakładając własną organizację jak Wojtek Gola, Khabib czy Don Kasjo.

Jak ktoś jest leniwy, albo nie ma osobowości, to grzęźnie w tym syfie na lata, marnując sobie najlepsze lata jak Aldo, Poirier czy Ewelona w Warsaw Shore.

A potem mamy takie sytuacje, jak ta z Diazem, gdzie nie dalej jak 2 godziny nawoływał do UFC, żeby dali mu walkę albo go zwolnili, a oni nie chcą mu nic dać, bo liczą na to, że wynegocjują "przedłużenie", żeby mógł walczyć z McGregorem.

Wolność dla Diaza! Dajcie mu zarobić i walczyć z jakimś jutuberem zamiast go męczyć z tymi waszymi ogórkami z jakiejś Brazylii, Polski, Czeczenii czy innego Dagestanu.

:brainoverload:

Odpowiedz polub

Czarno widzę te plany Francisa i to już nawet nie przez jego kolor skóry. Dana choćby dla zasady nie pójdzie na żadne ustępstwa to raz. Dwa ze jak tak nad tym głębiej pomyśleć to co on kurwa na tej walce z Furym ma zarobić? Walka ma być na mieszanych zasadach, czyli żadnych pasów i organizacji tam nie będzie. Za organizacje będą odpowiadać zawodnicy a Francis groszem nie śmierdzi. Czyli wszytsko będzie Fury organizował a przy negocjacjach będzie wiedział ze Francis nie ma zbyt wielu opcji. Francis znowu dostanie ochłapy tylko może ciut większe ale za to jednorazowe. Druga sprawa ze w biznesie nie ma przyjaźni i za chwile może się okazać ze Francis tylko odgrywa role w negocjacjach Furyego. Ten pewnie próbuje podbić stawkę mówiąc o emeryturze i nawołując o łatwe walki z zAwodnikami UFC. Jak mu negocjacje pójdą dobrze to wypnie się na Francisa i wróci z tej emerytury bardzo szybko. Generalnie Francis to dzban który myśli ze świat zwojuje, ale niestety w głowie ma za mało oleju

Odpowiedz 2 polubień

No zajebisty scenariusz. W ogóle niech zwolnią wszystkich swoich mistrzów, bo śmią chcieć hajs zarabiać na cyrkach z jutuberami i emerytami z boksu. W ciężkiej mistrzem będzie Tybura, bo o zarobki nie marudzi, tu na forum wszyscy będą szczęśliwi, a UFC będzie się cieszyć prestiżem i poważaniem jak ruska armia, bo podobnie ceni swoich "żołnierzy".

Ale nikt mu nie bronił trenować boksu tylko tam było by mu zdecydowanie ciężej dojść do poziomu światowego. Moim zdaniem i tak dobrze zrobił, że wybrał MMA bo dzieki temu ma możliwość, że obije mu ryj misyrz boksu i zarobi pieniądze. Czy do tego dojdzie? Szczerze wątpię. PR-owo to się po prpstu nie opłaca UFC. Mistrz, ktory dostaje wpierdol. Mechanizm naczyń połączonych tutaj działa.

Osobną kwestią jest już samo to, że to bd walka o pieteuszkę i bez żadnych pasów. Więc Fury będzie ogarniać wssystko od strony organizacyjnej jeżeli się z Daną nie dogadają

Odpowiedz polub

Ale nikt mu nie bronił trenować boksu tylko tam było by mu zdecydowanie ciężej dojść do poziomu światowego. Moim zdaniem i tak dobrze zrobił, że wybrał MMA bo dzieki temu ma możliwość, że obije mu ryj misyrz boksu i zarobi pieniądze. Czy do tego dojdzie? Szczerze wątpię. PR-owo to się po prpstu nie opłaca UFC. Mistrz, ktory dostaje wpierdol. Mechanizm naczyń połączonych tutaj działa.

Osobną kwestią jest już samo to, że to bd walka o pieteuszkę i bez żadnych pasów. Więc Fury będzie ogarniać wssystko od strony organizacyjnej jeżeli się z Daną nie dogadają

PRowo nie opłaca się UFC traktować zawodników jak niewolników i rzucać im ochłapy, podczas gdy największe walki robią takie same wyniki oglądalności albo i lepsze jak czołówka boksu.

Oczywiście, że poziom sportowy i konkurencja jest wyższa w boksie, futbolu czy NBA. Nikt o zdrowych zmysłach i z talentem sportowym nie będzie się pchał do wyniszczającego sportu, żeby zarabiać tyle co mechanik samochodowy. UFC korzysta na tym, że wielu zawodników po prostu lubi się napierdalać tak jak alfons korzysta z dziwek nimfomanek, bo lubią się ruchać.

Takie podejście wielu "I fight anybody anywhere amytime" to miód na serce Dany i oczywiście, że mu przeszkadza jeden czy drugi Ngannou, że cwaniaczy, pyskuje i kombinuje. Tylko to krótkowzroczne prestiżowo, teraz gdy popularność mma idzie w górę, w górę powinny iść zarobki, żeby przyciągać narybek. W innym wypadku Dana White będzie sobie mógł pierdolić jak to doganiają boks, tylko będzie wychodził na klauna jak teraz, bo to doganianie polega na tym, że jego największe gwiazdy skamlą o ochłapy z boksu coraz żałośniej.

A jak któraś się dorobi na McGregorze jak Poirier czy Diaz, czy na pokazywaniu cipy jak Paige, to już zaczynają się z nimi cyrki, niesubordynacja i robienie łaski. Wszystko to uderza w prestiż, gdy gwiazdy mma nie chcą walczyć w mma, bo mają łatwiejszy i pewniejszy zarobek w cyrku.

Aż dziw bierze, że zarobiony McGregor cały czas chce wracać do tego kurwidoła mimo, że bez formy od dawna. Widać jest jednym z tych co lubi się napierdalać i i tak by to robił na ulicy. Dlatego Dana go tak uwielbia. Przynosi kasę, sam się prosi o walki, a ma kupę hajsu. A zaczynał jak reszta od ochłapów i biedy. Honorowo. Trzeba mu zmienić imię z Conor na Honor McGregor.

:rutekajak:

Odpowiedz 2 polubień