Dricus du Plessis udanie zadebiutował w organizacji „Ultimate Fighting Championship” w pojedynku z Markusem Perezem. Dricus znokautował w pierwszej rundzie Markusa Pereza, czym zdobył 15 wygraną w karierze w MMA. Po walce były mistrz KSW wypowiedział się na temat nerwów przed debiutem w UFC i swoich planach na przyszłość.

Przed tym pojedynkiem było sporo oczekiwań, spora presja. Nie mogę nawet tego wyjaśnić. Miałem wielkie wsparcie swoich rodaków, co oczywiście łączy się z presją. Myślę, że przed telewizorami siedziało 40 milionów osób w moim kraju. Nie mogę uwierzyć, że to się stało. To było podobne uczucie jakby reprezentacja mojego kraju grała w finale mistrzostw świata w Rugby.

Możesz mieć na koncie milion walk, ale jak wchodzisz pierwszy raz do oktagonu UFC i nie czujesz nerwów to jesteś w złym biznesie. To jest największy poziom jaki możesz osiągnąć. Bardzo się denerwowałem. Wiedziałem, że walczę dla UFC i znałem stawkę. Podobnie czułem się przy okazji występu na EFC – wtedy myślałem o tym, że muszę wygrać żeby dostać się do UFC. Zawsze są nerwy, mój rywal był wyżej ode mnie w rankingach, musiałem przystosować się do wielu różnych rzeczy w krótkim czasie. To nie była walka z krótkim wyprzedzeniem, to była walka z 10-letnim wyprzedzeniem.

Jeśli nie myślisz o tym żeby zostać najlepszym zawodnikiem w historii to tylko zostaniesz zbity. Chcę być najlepszym zawodnikiem w MMA. Kto jest teraz na szczycie? Nieważne, ja wyzywam do walki gościa, który ma pas mistrzowski. Cała dywizja musi dostrzec to co się wydarzyło.

Du Plessis (15-2 MMA) to były mistrz kategorii półśredniej organizacji KSW. Jedynym pogromcą w polskiej organizacji Dricusa był Roberto Soldić, z którym jego bilans walk wynosi 1-1. „Stillknocks” po występach w EFC i KSW postanowił związać się z największą organizacją MMA na świecie. Wszystkie swoje wygrane w karierze zawodnik zdobywał kończąc rywali przed czasem.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.