Menedżerka Jana Błachowicza – Dorota Jurkowska gościła w nowym odcinku programu W Narożniku. Podczas rozmowy nasz prowadzący Paweł Wyrobek poruszył kwestie dotyczące kariery polskiego zawodnika i jego walki o pas w UFC, jednak drugim bardzo ważnym aspektem wywiadu jest praca menedżera w sportach walki. Udało nam się dowiedzieć co nieco o kulisach tego zawodu, z którymi warto się zapoznać.

(Początek nawiązuje do Fight Island, projektu UFC, gdzie mają odbywać się przyszłe gale)

Jest to planowane, ale miejsca nam nie zdradzono. Ja tylko słyszałam plotki o Fiji i Abu Zabi. Fiji jest za daleko.

Fakt, w Abu Zabi dostajesz kwotę brutto, nie ma podatku, więc zarobki są większe. Najgorzej jest chyba w Australii, bo zabierają aż 49% podatku. Kwestia podatków uzależniona jest tylko i wyłącznie od kraju, w którym toczysz pojedynek. W niektórych przypadkach są umowy między państwami o ominięciu podwójnego opodatkowania. Da się także odzyskać część pieniędzy, jeżeli nie jesteś rezydentem danego kraju. Ja uważam, że dobrze jest walczyć w Londynie – niewielki podatek, w Rosji jest już krucho, bo trzeba sporo odprowadzić. Tam też nic nie odzyskasz, nie ma umów między państwami.

W przypadku menedżera trzeba działać na każdej płaszczyźnie. Nie chodzi tylko o podpisanie i odesłanie kontraktu. Trzeba obracać się w przepisach i działać na rzecz zawodnika, aby te kwestie podatkowe były dla niego korzystne. Rozliczenie musi być solidne.

Czego fani oraz media nie widzą w pracy menedżera sportowego? Czy osoba odpowiedzialna za karierę zawodnika powinna decydować o doborze rywala wraz z rozwojem umiejętności?

Menedżer powinien tylko podpowiadać rywali, a główna decyzja należy do trenera i zawodnika. Bardzo mocno trzeba dogrywać aspekt marketingowy. Temat sponsorów – ciężki kawałek chleba, sponsorzy nigdy nie pojawiają się ot tak. Dana firma może nie chcieć pomagać zawodnikowi ze względu na uprawiany sport, więc menedżer musi szukać i uderzać w sponsorów. Janek, który jest na finiszu do walki, nie zajmuje się mediami społecznościowymi, tym zajmuje się inna osoba. Tego jest mnóstwo, na mój zawód składa się ogrom obowiązków. Na pewno trzeba stworzyć zgrany zespół, dopiąć cały sztab.

Czy po tylu latach spędzonych w największej organizacji MMA na świecie łatwiej jest negocjować kontrakt, jeżeli zna się już władze firmy?

Na początku nie wiedzieli nawet, jak wyglądam. Po paru wyjazdach na gale to się zmieniło. Na walkach Janka mam sporo obowiązków, muszę rozmawiać, po prostu tam być. Różnica jest ogromna, na plus.

Warto wspomnieć, że Dorota poza opieką marketingową Jana Błachowicza pomaga także innym zawodnikom, nie wychodzi to jednak na światło dzienne.

Zawodnicy, którym pomagam są już na pewnym poziomie sportowym. Działam z nimi zarówno w małych organizacjach, jak i w gigantach. Szczerze, do UFC pomagałam już wprowadzać inne osoby. Myślę, że radzę sobie z tym bez problemów. Ja nie mam ciśnienia, aby podkreślać medialnie, że komuś pomagam. To zostaje między nami, a ja mam z tego satysfakcję.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.