Robert Whittaker nie zamierza długo czekać z powrotem do oktagonu UFC po porażce z rąk Israela Adesanyi. Na UFC 243 „The Reaper” stracił swój pas mistrzowski przegrywając przez KO w drugiej rundzie pojedynku. W swoim podcaście Whittaker wypowiedział się na temat potencjalnej daty powrotu do klatki MMA.
Ludzie mogą tego nie wiedzieć, ale w przeszłości już przegrywałem. Byłem w takiej sytuacji i wracałem jeszcze lepszy – taki mam też teraz zamiar. Nie bujam w obłokach, że jestem niepokonany. Każdy może przegrać. Wyleczę rany, w poniedziałek wrócę na matę i zacznę treningi, aby pokonać kolejnego gościa.
Upewnię się, że z moim zdrowiem wszystko OK i jeśli tak będzie to wrócę do mocniejszych treningów. Wtedy zobaczymy co dalej. Nie zamierzam robić sobie dłuższej przerwy. Oczywiście muszę dać swojemu mózgowi odpoczynek, ale chcę wrócić do roboty w miarę szybko. To właśnie zrobię. Jeśli wszystko będzie dobrze, będę chciał walczyć w lutym, może w marcu. Myślę, że to dobre terminy.
Nie jest to jakieś wielkie cofnięcie się, to po prostu część kariery zawodnika MMA. Część mojej podróży. Są wzloty i są upadki. Jeśli nigdy nie zaznasz goryczy porażki to nie wiesz czego spodziewać się po takiej walce. Często o tym myślę. Każdy przegrywa. Może poza Khabibem… I tutaj zrobiłbym wyjątek. Myślę, że on nigdy nie przegra. Gość jest niesamowity. Przegrane to część kariery. Nie przejdę na emeryturę, bo przegrałem walkę. Kur*a, to by było głupie.
Whittaker na swoim koncie ma wygrane z m.in. Yoelem Romero czy Derekiem Brunsonem. „The Reaper” przed walką z Israelem Adesanyą miał dłuższą przerwę od startów spowodowaną problemami zdrowotnymi, które wydają się być przeszłością.