Mariusz Pudzianowski, który podczas gali KSW 47 zmierzy się z debiutującym w organizacji Szymonem Kołeckim, nie obawia się mocnego ataku swojego rywala od samego początku walki.
Jaki będzie miał plan na walkę, taki przyjmę. Chce się rzucić na chłopa 120 kilogramów? Proszę bardzo! Jestem otwarty, wezmę go w objęcia. Musi mnie ubić.
W rozmowie dla serwisu Polsatsport.pl, “Pudzian” powiedział też jednak, że w żadnym stopniu nie lekceważy Kołeckiego, a zapytany o to, czy siła będzie kluczowym elementem nadchodzącego starcia, odparł:
Siła to tylko element. Gdyby tak miało być, to słoń byłby królem dżungli. Musi być też wytrzymałość, technika, doświadczenie. To tylko składnik całej walki.
Mariusz powiedział również o tym w jaki sposób chciałby zakończyć walkę z Szymonem Kołeckim.
Potrafiłem skopać nogę przeciwnika, że aż nie mógł chodzić. Potrafiłem też znokautować ręką, wywalić i skontrolować, ubić w parterze. Jeszcze chyba tylko nie wygrałem przez duszenie. Wszystko przede mną!
W pierwszej kolejności myślałem, że Pudzilla chce zakończyć walkę przez jakieś obrotowe na głowę, ale spokojnie ten kamień też jeszcze ugotuje.
Jak Mario wchodził do MMA, myślałem że właśnie spędzi z rok-dwa z parterowcami i nauczy się poddawać. Byłem przekonany że mając taką ogromną siłę, wystarczy złapać technikę i być maszynką do poddań. Ale Pudzian nie zgłębił nic. Co więcej przegrywał głównie przez poddania :/
ZnaFcy go nie traktują poważnie wiadomo,ale co by nie mówić o Mariuszku to nosa nie zadziera i za to go lubię.
Cierpliwy i kamień podda.