Smutne informacje dochodzą do nas od jednego z mistrzów PLMMA. Łukasz Klinger (MMA 8-4) zmuszony jest sprzedać wywalczoną w maju błyskotkę, bo nie otrzymał do dziś wynagrodzenia za starcie z Kewinem Wiwatowskim. Poinformował o tym na swoich mediach społecznościowych.
To nie jest pierwszy taki przypadek w organizacji Mirosława Oknińskiego. Wcześniej jednym z zawodników, który zrezygnował z walczenia w PLMMA jest Marcin Naruszczka. Tutaj również jednym z powodów była kwestia finansów i nieopłaconych walk.
Klinger miał w na gali PLMMA 74 bronić tytułu w walce z Michałem Pasternakiem. Ten jednak jakiś czas temu mówił o tym, że nie zawalczy już dla Mirosława Oknińskiego.
Solidnie wygląda, zanim zalicytuje zobaczę czy nie chodzą podróbki na aliexpress.
Może to durne, ale przecież skoro Naruszczka i Klinger mieli podpisany jasno i przejrzyście (choć tu akurat nie ma pewności) spisany kontrakt, mogli dochodzić swoich praw w sądzie? To nie dyshonor, o ile dostaliby odmowę albo permanentną zlewkę.. Tylko, że pewnie aż tak nie było i nie chodzi o tak duże (można dywagować jakie dla kogo są duże) pieniądze i nie chcieli się fatygować. W przypadku sądu i przegranej przed nim Mirek musiałby jeszcze potem zapłacić dodatkowe koszty, a taka sprawa na pewno by dała do myślenia wszystkim, jemu samemu, zawodnikom, fanom, a przede wszystkim (o zgrozo) inwestorom. Jedna głośna sprawa i mogłoby być po temacie.Wiem, że to nie rozwiązanie, ale w takiej sytuacji to jest jakieś wyjście.Generalnie tak jak mam szacunek do Mirka za bycie prekursorem MMA na naszym rynku (no i jest śmieszkiem), tak nie do końca znam go z tej drugiej trony, z tych "mrocznych" historii. Ktoś uchyliłby rąbka tajemnicy?
Skoro byla umowa i Okninski sie z niej nie wywiazal to jest zwyklym oszustem, co tu wiecej pisac? Skoro chlop nie placi swoim pracownikom to powinien siedziec. Zadnych sentymentow. Co za skurwysynstwo.