Michał Materla już 20 czerwca powróci do rywalizacji, jednak tym razem na gali European Fight Masters w Berlinie. Jego rywal nie jest jeszcze znany, jednak jak zdradził Szczecinianin podczas rozmowy z Pawłem Wyrobkiem, ogłoszenie przeciwnika nastąpi lada dzień. W tym wypadku pojawia się pytanie, co dalej z KSW? Uspokajamy, Materla nadal jest zawodnikiem największej organizacji MMA w Polsce, jednak pojedynek dla EFM pozwoli mu utrzymać formę.
Miałem walczyć w grudniu na KSW, renegocjowaliśmy sytuację, ale w nowym roku też nie udało się dojść do porozumienia, gala się nie odbyła. Dzisiaj doszliśmy do punktu, w którym nie dostałem propozycji na lipiec, więc szukam innych możliwości. Minął rok, trzeba żyć, a ja jestem głodny.
Nie chcę czekać, czuję się dobrze. Minął rok, nie mam klarownej sytuacji, jestem troszeczkę pomijany. Trzeba było gdzieś zawalczyć, taka wola wojownika.
Przypomnijmy, że w kuluarach mówiło się o zestawieniu Polaka z solidnym Dricusem Du Plessis, który niezbytnio garnie się do występów w KSW.
To nie było nic konkretnego, rozmawiałem z Wojsławem, ale nie otrzymałem konkretów. O to trzeba pytać KSW. Ja tylko czekam na termin.
Kiedy w takim razie Michał dowiedział się, że zabraknie go na lipcowej rozpisce?
Wydaje mi się, że początkiem maja dowiedziałem się o stanowisku KSW. Musiałem podjąć decyzję, czy walczyć gdzieś indziej. Teraz mamy kompromis — w Polsce nie walczę, więc nie przeszkadzamy sobie.
Cóż, gdyby jednak włodarze KSW chcieli Materlę na swojej karcie, to ten z pewnością w ciemno dałby rewanż Tomaszowi Drwalowi, który wraca po 5-letniej przerwie od MMA.
Każde zestawienie mnie interesuje, cieszę się, że wraca. Na pewno 5 lat to spora ilość czasu, ale mam nadzieję, że stary, dobry Drwal wróci.
Czy ewentualny rewanż z Mamedem Khalidovem wchodzi w grę?
Możemy o tym zapomnieć i odłożyć to na półkę. Teraz muszę dostać jakąkolwiek walkę. Dla mnie to jest trochę nie zrozumiałe, że nie walczę, bo ciągle trzymam odpowiedni poziom.