Mariusz Pudzianowski w najnowszym vlogu opowiada o ostatniej kontuzji, po której musi zrobić czteromiesięczną przerwę od treningów. „Pudzian” porusza również temat wydarzeń po KSW 47 oraz ocenia internetowych „znawców”, którzy komentują jego poczynania:

1 KOMENTARZ

  1. Sorry, Mario, ale jak cię lubię, to nie tędy droga. Jakby tylko gadki posłuchać, to wychodzi, że Mario zawzięcie trenował na walkę, że przesadził i że złapała go w tym treningu kontuzja, że w ogóle to tej walki nie wyszedł, że nie został skontrowany siłowo, że nie chodził po 2 minutach bokiem spuchnięty i czerwony jak pomidor w płaszczu mięśniowym. Wprost przeciwnie, że przeprasza, dlaczego do tej walki w ogóle nie doszło. (Kawul zresztą, jak dobrze pamiętam, a mogło mi się pojebać, może Martin to był w ogóle, powiedział zaraz po tej walce, że Mariusz przegrał przez kontuzję, więc to się właściwie nie liczy, a w ogóle to wychodził do walki z kontuzją, więc… nie wiem, chyba się 2 razy nie liczy, czyli tak jakby wygrał.)A hejtery, których zawsze boli dupa i które się nie znajo, jak cię nie ruszają, to po prostu nie gadaj o nich. Co polski zawodnik robi wywiad albo coś sam nagrywa, zawsze można się spodziewać, że będzie o tych paskudnych, tłustych, głupich hejterach (co zżerają czipsy i nawet gluty z własnego nosa, jak się raz dowiedziałem), którzy niby nikogo nie obchodzą, ale każdy o nich gada. Jeden jest chyba tylko polski zawodnik, któremu wierzę, że rzeczywiście go to nie rusza i jest to Janek Błachowicz.A poza tym to szybkiego powrotu do zdrowia, Mario. Że jesteś spełnionym człowiekiem z pełnym portfelem itd. to akurat nie wątpię. Mistrzem w MMA nigdy nie zostaniesz, ale zawodnikiem jesteś, osiągnięcia jakieś są i szacun za to.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.