Mamed Khalidov, który w swoim ostatnim boju został pokonany na punkty przez Scotta Askhama, jeszcze nie wie kiedy po raz kolejny wejdzie do okrągłej klatki KSW. Wie natomiast, co jeszcze chciałby osiągnąć w organizacji.

Chcę walczyć z najlepszymi i żeby to nie było tak, że na koniec kariery mam trzy walki pod rząd przegrane. Fakt, faktem, że to nie były walki, w których ktoś mnie zdominował, zdeklasował, ale to były walki z najlepszymi. Ostatnie dwa starcia przegrałem na punkty. Dałem równe starcia. Muszę poprawić swoje błędy, bo cały czas człowiek się uczy i dalej chcę próbować.

W rozmowie z Andrzejem Kostyrą dla „Super Expressu” Mamed został zapytany również o to, czy nie chciałby spróbować swoich sił w boksie, ale stanowczo temu zaprzeczył.

Przede wszystkim uważam, że to jest bardzo ciężki sport. W boksie są dwie ręce. W MMA możemy kombinować, sprowadzić i jest większy wachlarz i czuję się w tym jak ryba w wodzie. Nie zawsze oczywiście. W boksie, żeby stworzyć jakąś konkurencję podczas walki dla pięściarza, to jest naprawdę ciężka praca i ja nie wiem czy dałbym radę sobie, bo to są naprawdę fachowcy w tym co robią. Precyzja, kondycja, timingi. Oni muszą się napracować, żeby wygrać swoją walkę.

Reprezentant olsztyńskiego Arrachionu przegrał ostatnie trzy walki – dwukrotnie z Tomaszem Narkunem i raz ze Scottem Askhamem. Wcześniej Khalidov pokonywał takich zawodników, jak Borys Mańkowski, Luke Barnatt, Aziz Karaoglu czy Michał Materla. Jak sam mówi, w kolejnej walce najchętniej ponownie zmierzyłby się ze Scottem Askhamem.

Zobacz również: „Stawiam na jesień” – Mamed Khalidov o kolejnej walce w KSW

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.