Damian Janikowski (4-3) rozmawiał dzisiaj z Pawłem Wyrobkiem w jego programie ”W Narożniku”. Nasz prowadzący zapytał mistrza olimpijskiego, o jego występ na KSW 54 we Wrocławiu i jak się okazało, Damian miał być częścią wydarzenia.

Generalnie domyślałem się, że galę odwołają. Mój menedżer kontaktował się z władzami KSW i stwierdzili, żebym trenował, bo gala może odbyć się w studio. Sam jak usłyszałem, że wchodzą mocniejsze restrykcje, to już mogę zapomnieć o występie.

Miałem się bić na KSW 54, które powinno odbyć się za tydzień – 24 kwietnia. Były propozycje, tylko nie wiem, czy mogę je zdradzać. Pierwszy rywal złapał kontuzję, a drugi miał dodatni rekord, wygrywał w ostatnim czasie. Niestety po 4 dniach i tamten zawodnik wypadł i stwierdził, że przygotuje się na jesień. Ciągle szukali mi przeciwnika.

Jeżeli teraz otrzymam hasło, że za dwa tygodnie mam się bić – dam radę. Jestem w tym momencie gotowy, zostanie tylko regulacja wagi.

Czy Damian chciałby doprowadzić do rewanżu z Aleksandarem Ilićiem, Michałem Materlą czy Szymonem Kołeckim?

Powiem tak, ja ufam federacji i to oni wiedzą, kiedy dać mi walkę na odbudowę, a kiedy jest czas na rewanże. Ostatnio zgodziłem się bić z zawodnikiem, który jest cięższy ode mnie. Przyznaję, wystrzelałem się i ta walka chodzi mi po głowie (mowa o Szymonie Kołeckim i KSW 52 – przyp.red.). Mogłem prowadzić to starcie inaczej, zabrakło mi paliwa. Myślę o rewanżach, ale to trzeba zrobić po kolei.

Szymona mogłem pokonać. Plan na walkę był inny, nie słuchałem się narożnika i wyszły przyzwyczajenia z zapasów. Niepotrzebnie poszedłem od samego początku na 100%. Ja traciłem siłę przy rzutach, on wstawał… Najbardziej mi zależało chyba na tej wygranej, kiedyś weźmiemy rewanż, jeżeli przyjdzie na to czas.

Powyższy temat rozpoczyna się od 27 minuty na wideo. 

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.