Jon Jones nie należy do najskromniejszych zawodników na świecie. Nie należy też do najgrzeczniejszych. Jednak nie można odmówić mu tego, że swego czasu był najlepszym zawodnikiem na świecie bez podziału na kategorie wagowe. Od 2010 roku nie przegrał ani jednej walki, a jeśli odjąć dyskwalifikację z Mattem Hamillem, to nigdy nie przegrał! W rozmowie z dziennikarzami przed UFC 200, przyznał jaki jest jego sekret:
Staram się emanować pewnością siebie i być pewnym siebie. Nawet jeśli nie jestem pewny siebie to staram się udawać, że jestem. To ważne. Wiem jednak, że mogę być pokonany i myślę, że dlatego jeszcze nie zostałem pokonany, bo niektórzy z tych gości naprawdę uwierzyli w swój hype.
Jones dał przykład Rondy Rousey:
Ronda Rousey. Wszyscy mówili, że jest najlepszą zawodniczką na świecie oraz najlepszą w historii MMA – rzeczy tego typu. Byłem szczęśliwy, że tego typu deklaracje idą w jej stronę, ale gdy się zorientowałem, że zaczyna sama w to wierzyć, wiedziałem, że znalazła się na grząskim gruncie. Gdy Conor McGregor mówi te swoje rzeczy w stylu “Jestem najniebezpieczniejszym kolesiem na świecie i pokonam każdego w każdej kategorii wagowej” to są to rzeczy niepoważne. Kiedy zaczynasz wierzyć w swój hype, to wtedy znajdujesz się w niebezpieczeństwie.
Jon opisał to na swoim przykładzie, jak to u niego działa:
Ja mówię o pewności siebie i wygrywaniu cały czas, ale jedynym powodem dla którego zawsze wygrywam jest fakt, że ostatecznie to ja jestem bardziej zdenerwowany niż ktokolwiek inny. Nerwy sprawiają, że spędzam każdą noc do trzeciej nad ranem z laptopem, oglądając te same cholerne walki w kółko, myśląc wtedy o sposobach na jakie mogę przegrać oraz o tym co muszę zrobić. To naprawdę to, czemu zawdzięczam bycie niepokonanym przez te wszystkie lata. To daje mi moc.
Myślę też, że dużo zawdzięczam… przegrywaniu. Dużo bowiem przegrywam na sparingach. Jest sporo gości w mojej ekipie, którzy nie są w UFC, którzy mogą mnie pokonać każdego dnia. Jestem obalany cały czas na treningach. Jestem też trafiany i odklepywany. Fani i inni zawodnicy uważają mnie pewnie za niepokonanego. Jednak jeśli spędziliby ze mną czas, to by zauważyli, że z pewnością nie jestem gościem, który wygrywa codziennie. Właśnie zostałem pokonany przez 15-letniego dzieciaka w pięciomilowym biegu. Więc wiem, że nie jestem niepokonany.
Bardzo ładne słowa Jonesa. Zgadzam się w pełni. Uważam tak samo, że pewność siebie (lub udawanie pewności) jest czymś innym niż faktyczne uwierzenie we własny hype.
Pełna zgoda. Zbytnia pewność siebie, ocierająca się o pychę ogranicza percepcję i doprowadza do zguby, czego przykładem są podane przez Jonesa postaci.
Ło panie, ale to był dobre…
…to na pewno Jon mówił?
a gdzie czas na treningi, na rodzinę ? tak się na czysto nie da :/
Madrze prawi, posypac mu!
Jeszcze trochę i zacznę go lubić :O
za rozsądnie napisane jak na niego. pewnie jakiś doradca mu to napisał albo wynajęty kierowca;-)
Ma oczywiście rację, że pyzie i rudemu pyskaczowi konkretnie odjebało.
Jonowi też przecież odjebało, tylko pod innym względem – rozbijanie fur, narkotyki etc.
A czy pod względem sportowym w przeciwieństwie do wymienionych zachował głowę – to pokaże walka z Cormierem (bo sorry, ale OSP nie jest tu weryfikacją).
Mądre słowa, ciekawe czy sam pisał…
Jones chyba zatrudnił dobrego ghost writtera 😀
@Cloud mógłbym prosić link do źródła?To jest jakiś wywiad, filmik na youtubie, tweet?
Tak ktoś mu to napisał, a na tym spotkaniu z dziennikarzami pewnie DC stoi za zasłoną i podkłada za niego głos
@HeyPussyRUstillThere
Dzięki 🙂
W sumie Bones dobrze gada.
Jesli faktycznie Pyza i Kondor wierzyli w to co pieprzyli to nie mam wiecej pytan :facepalm:
Nie jestem wgl zdziwiony tymi słowami Jonesa, w kwestii SPORTU to jeden z najbardziej inteligentych zawodników, o czym świadczy sposób rozgrywania jego pojedynków. Wyżej postawiłbym tylko Cruza, który jest po prostu geniuszem. A do Rondy i Conora dodałbym jeszcze Rockholda, bo to co powiedział Bones jest definicją jego porażki z Bispingiem, Luke uwierzył w swój hype i szybko został zgaszony w walce której teoretycznie nie miał prawa przegrać.
Ja go zawsze lubiłem 😀 Miły, poukładany, serdeczny Bones.