Kilka dni temu UFC ogłosiło, iż UFC 232, które miało odbyć się w Las Vegas przeniesione zostanie do Los Angeles ze względu na sytuację dotyczącą Jona Jonesa. W jego organizmie znaleziono minimalne ilości zakazanej substancji, przez co komisja sportowa w Nevadzie nie dopuści go do rywalizacji. Komisja w Kalifornii ma jednak inne zdanie i zezwoli na walkę Jonesa z Gustafssonem w swoim stanie. Sam Jon skomentował całą sytuację w wywiadzie dla MMAjunkie.com.
Czuję się dobrze. W sumie to nie mogę pozwolić sobie na nic innego. Przykro mi z powodu wielu fanów. Dzisiaj przeprosiłem sporo osób, które wystąpią na tej gali. Wszyscy mi wybaczyli. Muszę teraz odpowiednio poukładać sobie swoje emocje, zajmę się tym wszystkim po walce. Po gali planuję zająć się fanami, którzy stracili pieniądze.
Szczerze, moją pierwszą reakcją było: tylko nie to… Czułem, że to jakiś koszmar, ale moja wiara w Boga mi bardzo pomogła w tej sytuacji. Wierzę, że tak ma wyglądać moja historia, a Bóg mi w tym pomoże. Nie jesteśmy w stanie kontrolować niektórych rzeczy i musismy nauczyć się skupiać na tym, na co mamy wpływ.
Zawsze mogę polegać jednak na swoim teamie. Wiele osób napisało mi pozytywne rzeczy, to były bardzo podobne wiadomości – nie możesz denerwować się czymś takim tak blisko przed walką. Pozostań skupiony, silny, tak widocznie miało być, tak chciał Bóg, Ty zajmij się tym co umiesz najlepiej. Kontroluj to, co możesz. Tak staram się działać.
Typowo protestanckie nastawienie. Co za parch.