Już 4 listopada jedna z najbardziej wyczekiwanych gal tego roku! Wielkimi krokami zbliża się bowiem UFC 217, na którym zobaczymy aż trzy pojedynki mistrzowskie!
W walce wieczoru nastąpi wielki powrót Georges’a St-Pierre’a, który jeszcze do 2013 roku – kiedy to przeszedł na emeryturę – był uważany za najlepszego zawodnika MMA w historii tego sportu. Kanadyjczyk zmierzy się z aktualnym mistrzem dywizji średniej, Michaelem Bispingiem. W drugiej walce wieczoru kolejny bój „mistrz kontra mistrz”. Tym razem aktualny król dywizji koguciej, Cody Garbrandt, zmierzy się z zawodnikiem, który ten tytuł utracił: TJ-em Dillashawem. To, co jednak najbardziej interesuje polskich fanów, to występ Joanny Jędrzejczyk przeciwko Rose Namajunas.
Gdy Joanna Jędrzejczyk przechodziła z Tajskiego Boksu do MMA, ludzie spodziewali się, że osiągnie wielkie rzeczy, ale raczej mało kto wróżył jej zostanie mistrzynią najbardziej prestiżowej organizacji MMA na świecie. Jako zawodniczka wywodząca się ze stójki, Joanna nie znała grapplingu. Obserwatorzy oraz fani dyscypliny najbardziej obawiali się, że nasza rodaczka, mimo fantastycznych umiejętności kickboxerskich, będzie obalana i poddawana. Joanna w swojej biografii kilkukrotnie podkreślała, że jeśli się za coś bierze, to z całym możliwym zaangażowaniem – i widać to po tym, jak szybko dostosowała się do nowego sportu! Już po kilku pojedynkach stoczonych w nowej formule udowodniła, że nie tak łatwo będzie ją obalić. Okazała się być bardzo pojętną i inteligentną zawodniczką, a parter nie był już przerażającą płaszczyzną, której należy unikać za wszelką cenę, a po prostu jednym z wielu wymiarów walki, w którym nawet mistrzyni Tajskiego Boksu może odnosić sukcesy. W parterze Joanna nie musi jednak się mierzyć za często, a wszystko dzięki jej bardzo mocnym zapasom defensywnym. To właśnie one utrzymują ją na nogach i pozwalają na pokazanie pełni potencjału bojowego.
Dziś Joanna jest mistrzynią UFC wagi słomkowej i przez te kilka lat panowania na tronie jest bardzo blisko zostania twarzą żeńskiego MMA. Po tym, jak Ronda Rousey została brutalnie znokautowana przez Holly Holm, a później jeszcze brutalniej odprawiona przez Amandę Nunes, jej wartość marketingowa i sportowa znacząco spadły. Sama zainteresowana również usunęła się z życia publicznego i przestała walczyć. Przestrzeń po jej odejściu próbowała najpierw zapełnić Holly Holm, potem Miesha Tate, a na końcu Amanda Nunes – żadnej z nich nie udało się jednak zyskać takiej popularności, jaką miała Ronda. Żadna też nie została nową twarzą żeńskiego MMA. W tym miejscu wrócimy do Joanny Jędrzejczyk, dla której 4 listopada będzie szóstą obroną tytułu mistrzowskiego. Polka przebojem wdarła się do serc fanów z USA. Jest wesoła, ma piękny uśmiech, ale też silny charakter i bojowe usposobienie – jeśli dodamy do tego umiejętności nokautowania rywalek i bardzo techniczną oraz widowiskową stójkę, to otrzymamy idealną kandydatkę na zapełnienie dziury po odejściu Rousey. Holm przegrała, Tate odchodzi od MMA, a Amanda Nunes nie wzbudza większej sympatii fanów.
Joanna Jędrzejczyk ma więc szansę zostać twarzą żeńskiego MMA, którymi wcześniej były tylko dwie inne kobiety: wspomniana Ronda Rousey oraz Gina Carano. Sama Joanna jest już twarzą sieci Play. W reklamie operatora pokonuje limity, podobnie jak czyni to w oktagonie z pretendentkami. Skoro tak duża firma wzięła fighterkę do swojej kampanii reklamowej, to jest to najlepszy znak, że wartość nazwiska Joanny stale rośnie – również w naszym kraju. Już dziś tygodnik Wprost umieszcza ją na 40. miejscu wśród Najbardziej Wpływowych Polaków. Co czeka Joannę Jędrzejczyk w przyszłości? Jeśli nadal będzie wygrywać, to same wielkie rzeczy!
4 listopada przyjdzie naszej mistrzyni zmierzyć się z Rose Namajunas. Rose swoją przygodę z MMA zaczęła rok później niż Joanna. Po kilku walkach dołączyła do reality show „The Ultimate Fighter”, które wyłonić miało mistrzynię nowoutworzonej dywizji słomkowej. W rywalizacji tej doszła aż do finału, w którym przegrała z Carlą Esparzą (to właśnie brutalna egzekucja nad Carlą zapewniła naszej rodaczce tytuł!). Rose wyciągnęła naukę po tej porażce i dziś wywalczyła sobie miano pierwszej pretendentki do pasa. Jest szaloną grapplerką i jest w stanie poddać rywalkę z każdej pozycji. W starciu z Tecią Torres dała pokaz niespotykanych w MMA latających balach. Jest bardzo agresywna w tym, co robi i ta niekonwencjonalność może sprawić sporo problemów Joannie. W pojedynku z Randą Markos pokazała, że coraz lepiej radzi sobie z ofensywą przeciwniczek – co jest wielkim atutem przed walką z Polką, która właśnie z ofensywy słynie. W najnowszych bojach – mając w pamięci początki Namajunas – widać ogromny progres i długą drogą, jaką przeszła Rose. Z chaotycznej i niepoukładanej „świeżynki”, stała się kompletnym zawodnikiem MMA. Amerykanka litewskiego pochodzenia przegrała ostatnio tylko z Karoliną Kowalkiewicz, która sama niedawno walczyła z mistrzynią. Walka była jednak bardzo zacięta i zakończona tylko niejednogłośną decyzją.
Dziś Rose Namajunas jest groźną i utalentowaną zawodniczką. Trenerzy solidnie ją wyszlifowali i ten dawny chaos, którego była ambasadorką, odszedł już w niebyt. Jej stójka jest techniczna, a obrona szczelniejsza. Świetnie porusza się po oktagonie i nie ma już chwiejnej postawy wyniesionej z Taekwondo. W parterze coraz mniej robi szalonych technik, ale zawsze trzeba pamiętać, że ma je nadal w swoim arsenale. Zmieniło się również jej nastawienie psychiczno-mentalne. Jeszcze nie tak dawno temu Rose Namajunas płakała w klatce i była pełna wątpliwości. Dziś jednak jest prawdziwą wojowniczką, , jak z filmów motywacyjnych: ścięła włosy, by nie przeszkadzały jej w walce, sugerując tym samym, że przeszłość jest za nią i dziś skoncentrowana jest tylko na zdobyciu pasa. Wydaje się, że w końcu uwierzyła w siebie, zaufała trenerom i dąży do mistrzostwa.
Konfrontacja Joanny Jędrzejczyk z Rose Namajunas będzie ucztą dla fanów żeńskich dywizji MMA. Polscy fani albo zobaczą po raz kolejny dominację ze strony „Szefowej”, albo bój pełen zwrotów akcji z zawsze niebezpieczną Namajunas. Nie przegapcie szansy obejrzenia najbardziej napakowanej karty walk tego roku! 4 listopada w Madison Square Garden w Nowym Jorku!
Autor: Tomasz Chmura
Poniżej nasz ostatni wywiad z mistrzynią UFC
Co za piekne czasy, ahh kurwa