Michał Oleksiejczuk ma już upatrzonego rywala na swoją kolejną walkę w oktagonie UFC, lecz najpierw Ion Cutelaba musi poradzić sobie z Devinem Clarkiem na majowej gali organizacji.
Polak wrócił na zwycięskie tory, kiedy to na UFC 260 przez niejednogłośną decyzję sędziowską zwyciężył z byłym mistrzem kategorii półciężkiej Cage Warriors, Modestasem Bukauskasem. Była to pierwsza wygrana “Lorda” od kwietnia 2019 roku, kiedy to zwyciężył przez nokaut z Gadzhimuradem Antigulovem. Na konferencji prasowej Oleksiejczuk zapytany o nazwisko kolejnego, potencjalnego rywala wymienił Iona Cutelabę.
Kiedy to muszę to uzgodnić ze swoim sztabem… Byłbym gotowy na Iona Cutelabę. Chciałbym z nim zawalczyć. Zróbmy to.
Cutelaba (15-6, 1 NC MMA) najpierw musi jednak uporać się z byłym rywalem Jana Błachowicza, Devinem Clarkiem. Walka obu panów odbędzie się 1 maja. W swojej karierze w oktagonie “Hulk” mierzył się z m.in. Magomedem Ankalaevem i Gloverem Teixeirą. Zawodnik znany jest ze swojego mocnego ciosu. Aż 12 z 15 wygranych w karierze zdobywał nokautując swoich rywali.
Oleksiejczuk (15-4, 1 NC MMA) udanie wrócił na zwycięskie tory po przegranej z rąk Jimmy’ego Crute’a, do której doszło w lutym 2020 roku. Po tym pojedynku „Lord” ogłosił przerwę od występów w organizacji UFC, aby skupić się na treningach i szlifowaniu płaszczyzn, w których zauważył braki. Przed starciem z Crute, Polak przegrał z Ovincem St. Preux przez duszenie. Wygraną z Bukauskasem poprawił on swój bilans walk w UFC do 3-2, 1 NC.