Herb Dean to były zawodnik MMA, a przede wszystkim jeden z najbardziej rozpoznawanych sędziów ringowych na świecie. Już od kilkunastu lat kontroluje przebieg pojedynków w klatkach i ringach, a w latach 2010-2014 zdobył 5 nagród World MMA Awards z rzędu w kategorii „Sędzia roku”. W rozmowie z portalem MMARocks.pl, Herb Dean opowiedział nieco o swoim zawodzie.

Zacznijmy od Twojej kariery w MMA, jako aktywny zawodnik stoczyłeś 5 zawodowych pojedynków. Jak wspominasz swoje walki?
Mam co do nich wiele mieszanych uczuć. Każda walka była inna, jedne ułożyły się perfekcyjnie po mojej myśli, w innych natomiast nic nie poszło tak jak powinno. Walczyłem ponieważ chciałem stać się lepszą osobą. Zawsze czuje się przy walkach ogromną presję, a po każdym kolejnym starciu wychodziłem wzbogacony o nowe doświadczenie. Jeśli mam czego żałować to tylko tego, że nie zawalczyłem więcej razy. Występy w MMA sprawiały mi naprawdę dużą przyjemność, było przy nich sporo frajdy. W czasach kiedy startowałem było trochę inaczej niż teraz. Wtedy środowisko było dużo mniejsze, większość osób się znała, a zostanie fighterem to było coś szczególnego. Nie mówię, że teraz tak nie jest, ale po prostu MMA niesamowicie się rozwinęło jako sport i w końcu otrzymuje tyle uwagi, na ile zasługuje.

Kiedy zacząłeś uprawiać sporty walki i w jaki sposób się nimi zainteresowałeś? Nadal trenujesz?
Oczywiście, nadal trenuję. Zacząłem od karate, jeszcze jak byłem dzieckiem. Później przyszedł czas na boks, kickboxing, judo, brazylijskie jiu jitsu, zapasy, MMA. Od zawsze uwielbiałem sporty walki. Byłem nawet wczoraj na treningu z moim synem i przyjacielem, najpierw trochę podźwigaliśmy ciężary, później poszliśmy się pokulać na macie. Aktualnie skupiam się przede wszystkim na grapplingu. Nie przepadam zbytnio za stylami uderzanymi, a nie muszę ich trenować, ponieważ nie walczę już zawodowo.

Wspomniałeś wcześniej, że uwielbiasz treningi, a zawodowe walki sprawiały Ci radość. Dlaczego w takim razie zdecydowałeś się pozostać sędzią ringowym? Nie pragnąłeś być po prostu zawodnikiem MMA?
MMA zawsze stanowiło pewną część mojego życia, ale oprócz tego miałem również inne obowiązki, pracę, rodzinę, dzieci do wychowania. Treningi były dla mnie ważne, obojętnie czy ćwiczyłem regularnie, czy musiałem się zająć czymś innym i trochę odpuszczałem. Czasami po prostu nachodziło mnie uczucie, że jestem gotowy, trenowałem konsekwentnie i chcę zawalczyć, teraz jest na to pora. Sporty walki sprawiały mi frajdę, trenowałem i miałem ochotę się sprawdzić od czasu do czasu. Nigdy nie miałem jednak żadnych wielkich marzeń czy planu, żeby poświęcić się na stałe karierze w MMA. Zostałem sędzią ponieważ mimo wszystko chciałem ciągle być jakąś częścią tego świata sportów walki. Udało mi się dzięki mojemu trenerowi, który także sędziował walki. Chodziłem z nim na gale i pomagałem, na początku pracowałem za kulisami, później dostałem szansę sędziowania mojej pierwszej walki. Tak naprawdę wszystko zawdzięczam mojemu trenerowi, to on mnie wprowadził do tej profesji.

Możesz się wypowiedzieć z obu punktów widzenia, jakie są największe różnice i podobieństwa w odbiorze walki jako zawodnik, a sędzia? Czy fakt, że kiedyś byłeś zawodnikiem MMA powoduje, ze jesteś lepszym sędzią?
Kiedy walczysz w MMA liczysz się tylko ty, twoje emocje, twoje umiejętności, twoje nastawienie. Walka w MMA jest jedną z najbardziej emocjonujących rzeczy jaką można zrobić. Będąc sędzią musisz skupić się na zawodnikach, udostępnić im szansę na sprawiedliwy pojedynek. Trzeba wykonać swoją robotę jak najlepiej, aby walka dla nich była uczciwa i udana. Tak naprawdę nie widzę wielu podobieństw, to są całkowicie dwie różne rzeczy. Moje doświadczenie z zawodowych walk jednak z pewnością pomogło mi stać się lepszym sędzią ringowym. Uważam, że sędziowie powinni rozumieć wszystko co się dzieje dookoła nich i znać się bardzo dobrze na swoim sporcie, szczególnie w przypadku MMA. W MMA występuje masa rozmaitych technik, a sędzia ringowy musi je rozumieć, wiedzieć jak się ustawić, aby wszystko widzieć jak najlepiej. Podobnie jest z sędziami punktowymi. Moim zdaniem każdy sędzia ringowy i punktowy powinien mieć za sobą karierę w MMA. Niektóre osoby oceniające walki tak naprawdę nie mają pojęcia o co chodzi w tym sporcie i co się dzieje obok nich w oktagonie.

Z pewnością wiele razy miałeś okazję sędziować bardzo emocjonujące walki roku, jak i takie w których kompletnie nic się nie dzieje. Jak przebieg pojedynku wpływa na twoją pracę? Odczuwasz ekscytację lub znudzenie, czy za każdym razem utrzymujesz jednakowy poziom koncentracji?
Podobnie jak widzowie, ja również ekscytuję się w trakcie walki. Kiedy zawodnicy naprawdę dają z siebie wszystko i tworzą szalony pojedynek, to ich energia mi także się udziela. Świetnym uczuciem jest być częścią takiej walki. Muszę być wtedy wyjątkowo uważny, ponieważ w każdym momencie może wydarzyć się akcja, po której będę zmuszony wkroczyć między fighterów. Jak walka jest powolna i nudna to poziom emocji zdecydowanie spada, ale jednocześnie wciąż muszę zachować pewien poziom koncentracji. Nigdy nie wiadomo co się stanie, a ja muszę dbać o bezpieczeństwo zawodników.

A reakcje fanów na trybunach potrafią wpłynąć na twoją pracę? Na przykład gwizdy przy braku aktywności w parterze spowodują, że szybciej podniesiesz walkę do stójki?
Kiedy nic nie dzieje się w parterze, to powinienem podnosić walkę do stójki. Najpierw daję zawodnikom ostrzeżenia, nakłaniam ich do walki. Fighterzy nie mogą tylko leżeć bezczynnie na przeciwniku i liczyć na wymęczenie decyzji. Muszą podjąć starania, aby wygrać i skończyć rywala przed czasem, prowadzić otwarty pojedynek. Ja ich mam do tego zachęcać. Kiedy ktoś zdobędzie jakąś pozycję w parterze i nie ma zamiaru jej wykorzystać do zwycięstwa, to podnoszę zawodników do stójki. Kibice nie mają na to wpływu.

A propos kibiców, tysiące osób patrzy Ci na ręce podczas pracy i oceniają każdą Twoją decyzję. Często towarzyszy Ci stres przy sędziowaniu walk? Odczuwasz większą presję przed sędziowaniem najważniejszych pojedynków o mistrzostwo UFC?
Na pewno czuć presję za każdym razem. Każdy pojedynek jest tą najważniejszą walką w karierze któregoś zawodnika. Do tego zawsze dzieją się rzeczy nie do przewidzenia. Sędziowałem już tysiące walk, ale wciąż kolejne akcje mnie zaskakują na nowo. Nie jestem przygotowany na niektóre rzeczy. Zawsze jest uczucie takiej niepewności co się zaraz wydarzy. Podczas wszystkich wielkich walk kibice będą oceniać moje decyzje, przyzwyczaiłem się już do tego. Dotarło do mnie, że i tak ludzie będą to robić, a ja przecież nic na to nie poradzę. Ważne jest, aby zrozumieć za kogo jestem tak naprawdę odpowiedzialny. Jestem odpowiedzialny wobec zawodników, ich zdrowie leży w moich rękach. Muszę się skupić na podejmowaniu odpowiednich decyzji, żebym mógł później z nimi dobrze spać. Kibice często buczą i starają się wymusić, abym zrobił to lub tamto, ale moim prawdziwym zadaniem jest ochrona zawodników i podjęcie sprawiedliwej decyzji.

Czasami w pracy sędziego przytrafiają się też kontrowersyjne przerwania. Zdarza Ci się analizować później swoje decyzje w domu i na chłodno oceniać czy Twoja reakcja była prawidłowa?
Tak i robię to często. Za każdym razem gdy podejmę jakąś kontrowersyjną decyzję, to staram się odkryć co mogłem zrobić lepiej, czy powinienem zadecydować inaczej, a może w inny sposób się ustawić, aby mieć lepszy punkt widzenia. Staram się odnajdować błędy, które mogę poprawić w przyszłości. Kluczową umiejętnością w tej pracy jest zajęcie odpowiedniej pozycji w oktagonie. Należy się tak ustawiać, aby uzyskać jak najwięcej informacji o zawodnikach, widzieć jak najdokładniej co się u nich dzieje i jeśli nastąpi taka potrzeba, wkroczyć między fighterów. Podobnie jest przy walczeniu, zawsze starasz się zdobyć odpowiednią pozycję, lepszą od twojego przeciwnika. Sędzia robi to samo, właściwe ustawienie się jest kluczowe do podejmowania dobrych decyzji.

Przyznałeś, że oglądasz i analizujesz ponownie walki, nie mogę w takim razie odpuścić pytania o podobną kwestię. W jakim pojedynku uważasz, że najbardziej pokrzywdziłeś któregoś zawodnika swoją decyzją?
Są walki, w których popełniam błędy. Nie oszukuję, widzę czasami, że powinienem zachować się inaczej. Zrobić to zamiast tamtego, przerwać wtedy i wtedy, ustawić się tam i tam. Najbardziej pokrzywdziłem Jimmy’ego „The Titan” Ambriza. Sędziowałem jedną z jego walk, Ambriz zapiął naprawdę dobre i sprytne duszenie, a ja wtedy tego nie widziałem i podniosłem walkę do stójki. Dlatego staram się cały czas studiować nagrania z pojedynków, które sędziowałem. Czasami malutka zmiana w ustawieniu sprawi, że już nigdy nie powtórzę danej pomyłki i stanę się lepszym sędzią.

Jak sobie radzisz psychicznie, gdy kibice oskarżają Cię o niesłuszne przerwanie walki? Bywa, że jeden błąd może wymazać z ich pamięci 100 innych prawidłowych reakcji sędziego.
Nie można się tym zamartwiać, musisz mieć czystą głowę do tej pracy. Często jest tak, że po kontrowersyjnym przerwaniu nadal zostaje ci kilka walk do sędziowania tego samego wieczoru. Potem musisz sędziować kolejne walki nazajutrz, za tydzień i tak dalej. Musisz wtedy szybko skoncentrować się na kolejnym starciu, a nie rozmyślać co pomyślą o tobie inni.

Jakie cechy są najważniejsze u dobrego sędziego? Uważasz, że trzeba mieć specjalne predyspozycje do tego zawodu?
Istnieje wiele konkretnych cech, które musi posiadać sędzia. Przede wszystkim trzeba być spokojną i opanowaną osobą. Oprócz tego należy być pomocnym i ofiarnym, zawodnicy liczą na ciebie i szukają w tobie wsparcia, a ty ich wspomagasz. Jak już wspomniałem wcześniej, musisz posiadać doświadczenie w MMA, znać wszystkie zasady i techniki. Równie ważny jest odpowiedni refleks i zdolność do szybkiego myślenia, niektóre decyzje trzeba podjąć w ułamku sekund.

Gdybyś miał możliwość dodania lub usunięcia jednej wybranej przez Ciebie zasady z Unified Rules of MMA, co byś zrobił?
Przyjrzałbym się tylko tej zasadzie, którą dodali jakiś czas temu, o dwóch dłoniach położonych na ziemi, aby znaleźć się parterze. Nie jestem do końca przekonany czy to dobrze funkcjonuje i czy jest lepiej niż było wcześniej. Trzeba jeszcze zobaczyć jak się to sprawdzi. Tak to w sumie nie zmieniłbym nic innego.

Masz swoich ulubionych zawodników MMA? Jeśli tak, to czy zdarzyło Ci się kiedyś sędziować walkę jednego z nich i jakie były odczucia z tym związane?
Uwielbiałem oglądać walki Andersona Silvy. W oktagonie jestem jednak sędzią, a nie fanem. Doceniam umiejętności i osiągnięcia zawodników, ale podczas sędziowania walk nie ma miejsca i czasu na żadne sympatie, liczy się tylko praca. Miło jest być blisko ulubionych zawodników, ale trzeba zachować maksymalny poziom skupienia i koncentrować się na własnych decyzjach.

Sędziowanie jakich konkretnych pojedynków najbardziej zapadło Ci w pamięć?
O, to jest naprawdę ciężkie pytanie, muszę się namyślić. Myślę, że tak naprawdę nie ma takich. Widziałem tak wiele niesamowitych pojedynków, że naprawdę nie jestem w stanie wyróżnić kilku konkretnych. Miałem okazję sędziować walki Rondy Rousey na wielkich arenach, albo swoich idoli, których oglądałem dorastając, jak np. Royce Gracie. Każda taka walka to niesamowite przeżycie, nie da rady wybrać tych najważniejszych. Anderson Silva, Quinton Jackson, Wanderlei Silva, ich wszystkie występy były wyjątkowe. Byłem świadkiem tylu cudownych chwil w tym sporcie, to niesamowite.

A co jest dla Ciebie najtrudniejsze w pracy sędziego?
Najtrudniejszą sytuacją jest kiedy jakiś zawodnik zbiera wraz z upływem kolejnych minut coraz to więcej obrażeń, ale nadal się nie poddaje. Jak ktoś dostanie mocny cios, padnie na ziemię, a przeciwnik go dobije, to wtedy sprawa jest jasna, trzeba przerwać walkę. Jednak kiedy fighter przyjmuje coraz więcej ciosów, jest dominowany i nie ma żadnych argumentów na swojego przeciwnika, ale wciąż ma chęć do kontynuowania pojedynku, wtedy pojawia się problem co zrobić. Kiedy zostanie przekroczona ta granica? Z jednej strony trzeba zadbać o jego zdrowie, z drugiej nie można odbierać mu szansy na powrót i przerwać starcia zbyt wcześnie. Takie decyzje są dla mnie najtrudniejsze.

Jaka jest najbardziej szalona rzecz jaką widziałeś w klatce lub ringu podczas sędziowania?
„Showtime Kick” w wykonaniu Anthony’ego Pettisa w starciu z Benem Hendersonem. To jest najbardziej szalona i akrobatyczna rzecz jaką widziałem kiedykolwiek jako sędzia ringowy.

Miałeś okazję sędziować galę KSW, największej polskiej organizacji. Jak oceniasz atmosferę na KSW i pracę przy tej gali?
Bardzo miło wspominam sędziowanie dla KSW. Przyjechałem do Polski, KSW ma tutaj naprawdę wielu fanów. Arena, show i atmosfera, wszystko było fenomenalne i na wysokim poziomie. Cała otoczka wokół ich gal robi duże wrażenie. KSW ma do tego grupę bardzo mocnych zawodników, którzy myślę, że poradziliby sobie w każdej organizacji na świecie, łącznie z UFC. Świetnie mi się również współpracowało ze sztabem i właścicielami KSW, mieliśmy organizowane spotkania przed i po gali, czułem się tam dobrze. Sędziowałem wydarzenia przeróżnych organizacji, ale epizod w KSW jest jednym z najlepszych w mojej karierze sędziego.

Na sam koniec nieco luźniejsze pytanie. Podczas wykonywania swojej pracy wiele podróżujesz. Które miejsca najbardziej Ci się spodobały?
Skoro już rozmawialiśmy o KSW, to podobał mi się pobyt w Polsce. Zanim wyruszyłem do Gdańska, zdążyłem jeszcze zwiedzić Warszawę, jest tam naprawdę ładnie. Oprócz tego uwielbiam Chiny, Rosję, Brazylię, Koreę Południową, Australię. Zobaczyłem wiele pięknych miejsc, kocham podróże i ciężko jest wybrać coś najlepszego. Nie mogę się doczekać kolejnych wyjazdów.

1 KOMENTARZ

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.