
Polak zaliczył nieudany debiut w największej europejskiej organizacji kickboxingu. Jego rywalem był, również debiutujący w Glory, Brice Kombou, który zmierzył się z Bratkowiczem po raz trzeci w karierze.
Bratkowicz (11-4) przyjął wyzwanie walki dla jednej z największych organizacji kickboxingu na świecie z nieco ponad tygodniowym wyprzedzeniem. „Mad Max” zajął miejsce Iliassa Hammouche, który musiał wycofać się z pojedynku z powodu kontuzji. Podjęte ryzyko się jednak nie opłaciło, gdyż Polak musiał uznać wyższość Brice’a Kombou (18-3), który dopisał do swojego konta 13 w karierze zwycięstwo przed czasem.
Początek pojedynku stanął pod znakiem mocnej wymiany na środku ringu. Obaj zawodnicy bez większego rozeznania poczęli wymieniać nawzajem “uprzejmości”. Bratkowicz świetnie pracował mocnymi niskimi kopnięciami, do których dokładał celne ciosy sierpowe. Kombou starał się odgryzać Polakowi, lecz nie święcił większych sukcesów w akcjach ofensywnych, pozostając przy tym bardzo nieszczelnym w defensywie. Bratkowicz dobrze pracował prawym ciosem sierpowym, który co chwila znajdował drogę do szczęki Kameruńczyka. Ostatnie 30 sekund pierwszej odsłony to bardzo mocne kombinacje wyprowadzane z obu stron, być może z lekką przewagą na korzyść Kombou.
Druga odsłona rozpoczęła się od agresywnych kombinacji kickboxerskich wyprowadzanych przez Polaka. Jego pięści bez większych problemów przechodziły defensywę Kombou, trafiając wprost w szczękę rywala. Kombou cały czas próbował odpowiadać na akcję Polaka, lecz jego defensywa wyglądała niezbyt dobrze, przez co nie mógł w pełni rozwinąć się ofensywnie pod naporem ciosów Bratkowicza. W połowie drugiej rundy w postawie Polaka począł być zauważalny znaczny kryzys kondycyjny. Stawał się on coraz bardziej podatny na ciosy rozwijającego się ofensywnie rywala. Na 40 sekund przed końcem rundy mocny prawy sierpowy skleił się ze szczęką Polaka, powodując, że po raz pierwszy przywitał się on z płótnem ringu Glory. Chwilę po wznowieniu walki, “Mad Max” po raz kolejny znalazł się na deskach, lecz tym razem było to spowodowane utratą równowagi.
Trzecia runda rozpoczęła się od agresywnych ataków inicjowanych przez próbującego postawić wszystko na jedną kartę Polaka. Nie wyglądał on najlepiej pod kątem kondycyjnym, próbował więc szukać swojej szansy w skończeniu walki przed czasem. Kameruńczyk wyglądał jednak na zawodnika dużo świeższego, co i rusz lokując mocne sierpy na szczęce Bratkowicza. W połowie rundy Polak po raz drugi zapoznał się z deskami, zostając ponownie liczonym. Chwilę po wznowieniu pojedynku, mocno podłączony Polak został liczony po raz kolejny i tym razem sędzina zadecydowała o przerwaniu starcia. Kombou wygrał pojedynek przed czasem, zapisując tym samym na swoim koncie zwycięstwo całej trylogii.
Bratkowicz w niedalekiej przyszłości stanie przed szansą powrotu na ścieżkę zwycięstw. Już 10 czerwca wystąpi na wydarzeniu Babilon MMA 36 w Ostrołęce, gdzie zmierzy się z Karolem Łasiewickim.
7 komentarzy (poniżej pierwsze 30)
...wczytuję komentarze...
Vale Tudo Open
BAMMA Lightweight
Vale Tudo Open
ONE FC Welterweight
Legacy FC Lightweight
EFC Africa Featherweight
UFC Middleweight
Dołącz do dyskusji na forum <a href="https://cohones.mmarocks.pl/threads/67395/">Cohones →</a> lub komentuj na <a href="#respond">MMARocks.pl →</a>