Francis Ngannou postanowił zrobić sobie dłuższą przerwę od startów w MMA. Kameruńczyk po przegranej ze Stipe Miociciem na UFC 220 wyznał, iż chce dać sobie trochę czasu wolnego, aby poukładać prywatne sprawy.

Ngannou (13-2 MMA) szturmem wdarł się do UFC, kiedy to zdobył 6 wygranych pod rząd, kończąc wszystkich rywali przed czasem. Tym, który zakończył serię zwycięstw Predatora okazał się aktualny mistrz królewskiej dywizji, Stipe Miocić. Amerykanin przez większość czasu w oktagonie męczył rywala obaleniami oraz ciosami w parterze. Walka z mistrzem pokazała braki parterowe Francisa, nad którymi z pewnością będzie on pracować podczas przerwy.

6 KOMENTARZE

  1. wszyscy mu kadzili i uwierzył chłop że każdego przeciwnika będzie niszczył a tu dupa zbita:-) może nawet ta przegrana na dobre mu wyjedzie i nie stanie sie drugim Conorkiem:-)

  2. Byle by tylko coco nie robił to będzie good. Niech wraca bo dobry dzik tylko teraz cała dywizja ma na niego patent, będzie ciekawie.

  3. Czyżby Stipe faktycznie zabrał mu duszę? Jeśli tak to z chłopa nic nie będzie skoro się załamuje tak po jednej porażce. On już przed walką w takim razie był pewny tego , że wygra a tu proszę. Nie lubię go ale na pewno jeszcze namiesza.

  4. A ja myślę, że robi sobie przerwę niezależnie od mma, pisze tam coś o personal life, jechał przed walką do Francji – myślę, że czy wygrał czy przegrał walkę jest na drugim miejscu, a coś ważnego dzieje się u rodziny/przyjaciół.

  5. Facet ma zaledwie przeciętne umiejętności bokserskie, siłę jakiej nikt nie ma w wadze ciężkiej i to tyle. Zero innych umiejętności i kondycję gorszą od 8-latków trenujących jakąkolwiek dyscyplinę sportową. Takie byle co walczy o tytuł… mistrza świata. To tylko w MMA może się zdarzyć, bo w żadnym innym sporcie na poziomie zawodowym. A na koniec chłop po walce, w której tak naprawdę nie dostał solidnego omłotu – jak sam mówi – chce poukładać prywatne sprawy. Prywatne czyli obsrał zbroję i zobaczył, że nie obijanie ogórków to nie to samo co też – jak na sport zawodowy – pół zawodowiec Miocic. Na piłkarzy mówię panienki, ale Ci zapierdala… po trzy mecze w tygodniu i jak dostaną 0-5 to nie wycofują się na pół roku lub jak chłystek McGregor przeskakują do siatkówki czy koszykówki. Zamiast gwiazdy robić z gości typu Cormier, Ferguson, czy Nurmagomedov i płącić im za walkę kilka milionów dolarów, to robi się z gówna gwiazdy, a pozostałym płaci za walkę tyle ile na obiad w restauracji wydaje jakiś grajek o nazwisku Krychowiak. Efekt taki jak Nganu – czy jak się go tam pisze, McGregor, czy inne takie patafiany.

  6. Unbreakable większość z nich sama sprowadza się do roli chłystków itd., ponieważ nawzajem obrażają się wyzywają i zachowują jak goście stojący obok sklepu monopolowego (tak wiem to niby promocja walki itd.).  Zresztą daleko nie trzeba szukać popatrz na zachowanie sportowca jakim jest Kowalkiewicz, a na Jędrzejczyk. Co do ich ryzykowania to są sportowcy np. pięściarze, żużlowcy, czy kierowcy biorący udział w rajdach, którzy jeszcze bardziej ryzykują, ale ciężko pracują na to żeby być zawodowymi sportowcami i żeby mieć szacunek ludzi. Zresztą w MMA takim szacunkiem darze wspomnianych Cormiera i Nurmagomedova – ludzie, którzy są 100% sportowcami. Nganu – czy jak mu tam to facet na poziomie gościa, który jeszcze przed ubiegłymi wakacjami stał przed klatką schodową i nagle zaczął sobie rekreacyjnie trenować boks., bo na pewno nie MMA. A jego przewagą nad kumplami jest naturalna siła.  Bronisz także McGregora. Anii sportowiec, ani wzór. Sztucznie wypromowany cham (można go dosadniej nazwać). I nie jestem blisko wśród zawodników MMA. Wystarczy mi co przeczytam i zobaczę.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.