Derrick Lewis po zwycięstwie nad Marcinem Tyburą, wciąż domaga się rywala z czołówki. Ostatnio wzywał do walki Francisa Ngannou, Curtisa Blaydesa oraz Fabricio Werduma. Ten ostatni jednak został zestawiony z Alexandrem Volkovem a Blaydes z Alistairem Overeemem. Wolny jest tylko Ngannou. Zresztą samo UFC dało ostatnio do zrozumienia, że do tego starcia musi dojść.
W najnowszym wywiadzie z Jimem Edwarsem, Lewis żartował, że pojedynek musi się odbyć zanim Ngannou zestarzeje się tak bardzo, że skończy 50 lat.
Mam nadzieję, że jeszcze w tym roku zawalczymy, tak mniej więcej zanim skończy 50 lat.
Lewis często w ten sposób prowokuje Francisa, wypominając mu jego wiek. Na początku stycznia W podcastcie ‘Slip n’ Dip wspomniał o tym w bardziej dosadnych słowach:
Ten skurwiel ma co najmniej 40 lat. Mówią, że był bezdomny, więc pewnie on sam nawet nie wie ile ma. Pokażcie mi jego metrykę urodzenia. Ma czterdziestkę i jest nakoksowany.
Francis Ngannou jest świeżo po porażce ze Stipe Miocicem z którym walczył na UFC 220, ponad miesiąc temu. W pojedynku o pas nie podołał obecnie panującemu mistrzowi i zaliczył pierwszą porażkę w UFC. Lewis z kolei w ostatnim boju znokautował Marcina Tyburę i zmazał tym samym przegraną, jaką zadał mu Mark Hunt walkę wcześniej. Obaj znani są z tego, że mają kowadło w dłoniach. Ngannou znokautował 7 przeciwników na 11 wygranych walk a Derrick Lewis ma tej materii nawet większe sukcesy! “Czernej Bestii” udało się powalić 17 rywali na 19 starć!
Choć Francis jest po porażce, a Derrick zwycięstwie, to UFC wiele razy zestawiało już rywali o tak różnych bilansach, kierując się nie zwycięstwami a tym co fani chcieli ujrzeć. W wadze ciężkiej bój Lewisa z Ngannou jest bardzo atrakcyjnym kąskiem i jak samo UFC zauważyło proponując takie zestawienie swoim fanom na Twtterze.
Ale co by nie mówić, to Nganu go zabije