Daniel Cormier, aktualny mistrz kategorii półciężkiej już za kilka dni raz jeszcze zawalczy z niebezpiecznym Anthony Johnsonem. DC już raz pokonał Rumble’a, jednakże ten zasłużył sobie ostatnimi występami na rewanż z mistrzem. Podczas wczorajszej konferencji prasowej jeden z dziennikarzy zastanawiał się czy tym razem do oktagonu wejdzie ten sam Daniel Cormier, który wtedy zdołał poddać Johnsona – pamiętajmy, że Amerykanin miał ostatnio problemy ze zdrowiem. DC szybko odpowiedział argumentując, że ostatnia walka była najłatwiejszą w jego karierze.
Nie wiem o czym Ty mówisz. Walczyłem z Andersonem Silvą z 2-dniowym wyprzedzeniem na UFC 200 i pokonałem z łatwością gościa, którego wiele osób uważa za najlepszego w historii. 30-26 na wszystkich kartach sędziowskich. Nie zagroził mi w tamtym pojedynku nawet raz. To była najłatwiejsza walka w mojej karierze. Jak mógłbym być gorszą wersją siebie? Jeśli już, to można z niej tylko wywnioskować, że uda mi się za każdym razem obalić przeciwnika.
Myślę, że druga wygrana z Anthonym Johnsonem udowodni coś fanom, jednakże ostatecznie wszystko sprowadza się do mojej rywalizacji z Jonesem. Anthony zrobił naprawdę spory progres, ale mówimy tutaj o gościu, którego wielu uważa za najlepszego w historii. Wygrana nad Jonem z pewnością zdefiniuje jak ludzie będą mnie postrzegać po przejściu na sportową emeryturę.
UFC 210 odbędzie się 8 kwietnia w Buffalo. Na karcie walk są także takie pojedynki jak Chris Weidman vs. Gegard Mousasi czy Jan Błachowicz vs. Patrick Cummins.
I gdyby Silva miał z 30 sekund więcej w ostatniej rundzie po naruszeniu skończyłby prawdopodobnie Daniela także Danielku jak Cie lubię tak nie pierdol.
W tamtej walce miał przewagę pewnie z 15kg, po pełnym obozie a ten pieprzony nudziarz nawet przez sekundę nie zaryzykował, żeby zrobić show. Tylko pod Conora by się podpinał, bo gówno sprzeda a nie PPV. Eh.. tylko ciśnienie podniósł mi grubas.
Jestem fanem DC ale chyba zapomniał o końcówce 3 rundy
Danielku ale Pająka to ty szanuj! Dostałeś kopa na bebechy po którym mogło być różnie.
Trochę kiepsko o nim świadczy to że nie był w stanie wygrać najłatwiejszej walki w swojej karierze przed czasem.
Pokonał pajonka będącego już dawno ciniem samego siebie – rzeczywiście, kurewsko wielkie osiagniecie. Pajonk w swoim prime z łatwościa by Danielkowi skuł ryj.